Zaprezentowany przez ministra sprawiedliwości pakiet zmian dotyczący Trybunału Konstytucyjnego nie ma szans na realizację w całości – oceniają eksperci.

Zaapelowanie do sędziów Trybunału Konstytucyjnego o ustąpienie ze stanowisk, przyjęcie nowej ustawy o TK oraz przeprowadzenie zmian w konstytucji, które m.in. uniemożliwią wybór do trybunału czynnych polityków – tak w skrócie przedstawia się plan koalicji rządzącej na odbudowanie sądu konstytucyjnego. Eksperci prawni na jego temat wypowiadają się z umiarkowanym optymizmem, choć niektóre z zaproponowanych rozwiązań budzą ich poważne wątpliwości. Nasi rozmówcy są zaś zgodni co do tego, że największym problemem będzie ich skuteczne i całościowe wdrożenie.

– Z całą pewnością obecny stan, jeśli chodzi o TK, jest nie do utrzymania. Sąd konstytucyjny w obecnym składzie nie ma autorytetu, wykracza poza swoje kompetencje, dostarcza aż nadto dowodów na to, że jest po prostu instrumentem dla jednej ze stron sporu politycznego – komentuje Michał Laskowski, sędzia Sądu Najwyższego. Dlatego też jego zdaniem, choć zapewne oczekiwania części społeczeństwa były większe, to jednak w obecnej sytuacji przedstawiony przez rządzących pakiet wydaje się rozsądnym rozwiązaniem.

Surowiej o planach koalicji rządzącej wypowiada się prof. Maciej Gutowski.

– Oceniając zaprezentowany pakiet zmian, w płaszczyźnie politycznej trzeba powiedzieć, że obrazuje on dość wątłe porozumienie co do TK. Widać, że umawiający się zgodni są co do statusu tzw. sędziów dublerów i co do tego, że chcieliby mieć dobry TK. Jako pewna deklaracja polityczna jest to zatem punkt wyjścia – zauważa nasz rozmówca. Jeśli zaś chodzi o płaszczyznę prawną, prof. Gutowski nie ukrywa jednak, że ma wrażenie czysto teoretycznej dyskusji.

– Zaprezentowano bowiem koncept, którego szanse realizacji są minimalne. Istnieje też rozdźwięk między deklaracjami polityków a zawartością projektów – podkreśla prawnik. I dodaje, że dziś nie ma możliwości ani zmiany konstytucji, ani zmiany ustawy w kierunku nieaprobowalnym dla opozycji, zwłaszcza dla prezydenta.

– Tak więc wiemy, że na przeprowadzenie tej drogi w zasadzie nie ma szans – mówi Gutowski.

Tylko uchwała

Wygląda więc na to, że na razie uchwalona zostanie przez Sejm uchwała w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015–2023 w kontekście działalności TK. Będzie ona zawierać apel do osób zasiadających obecnie w sądzie konstytucyjnym, aby ci uznali, że ich mandat się wyczerpał. Jednak prawdopodobieństwo, że przyniesie to realny skutek, jest raczej niewielkie, o czym przekonany jest prof. Maciej Gutowski.

Z kolei prof. Stanisław Biernat, sędzia TK w stanie spoczynku, choć zaznacza, że na razie nie jest w stanie przewidzieć, jakie skutki uchwała wywoła, to jednak chwali plany jej uchwalenia.

– Pozytywnie oceniam, że zostanie w uchwale wprost stwierdzony brak mocy prawnej niektórych wcześniejszych uchwał Sejmu, a zwłaszcza tych, na mocy których wybrano do TK osoby na wcześniej zajęte miejsca. Uważam za trafne stwierdzenie, że osoby te nie są sędziami TK – wymienia prof. Bierant. Za trafne uważa też wyraźne stwierdzenie, że osoba kierująca dziś TK nie jest prezesem ze względu na to, że po pierwsze, została na to stanowisko nieprawidłowo powołana, a po drugie, jej kadencja się skończyła.

– I wreszcie jako pozytywne oceniam zwrócenie w tej uchwale przez Sejm uwagi na to, że z zasady legalizmu, którą powinny się kierować wszystkie władze publiczne, wynika, że także inne organy oprócz Sejmu powinny wziąć pod uwagę to, co zostało stwierdzone w uchwale. W związku z tym obecny TK nie powinien być traktowany jako organ, którego pozycja została unormowana w konstytucji – podkreśla sędzia TK w stanie spoczynku.

TK od nowa

Rządzący chcą również uchwalić nową ustawę o TK. W projekcie m.in. zaproponowano, aby sędziów do TK wybierał Sejm większością kwalifikowaną trzech piątych głosów (obecnie wystarcza zwykła większość). Jak tłumaczą projektodawcy, rozwiązanie to ma spowodować, że jako kandydaci do TK będą przedstawiane osoby, które będą w stanie uzyskać szerokie poparcie w Sejmie, także wśród ugrupowań opozycyjnych.

Inna zmiana ma polegać na rozszerzeniu kręgu podmiotów, które mogą wskazywać pretendentów do zasiadania w TK. Obecnie robią to tylko prezydium Sejmu oraz grupa 50 posłów. Po wejściu w życie omawianego projektu katalog ten poszerzyłby się o prezydenta, grupę co najmniej 30 senatorów, zgromadzenia ogólne sędziów Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, Krajową Radę Radców Prawnych, Naczelną Radę Adwokacką i Krajową Radę Prokuratorów.

– Proces wyłaniania sędziów TK powinien być maksymalnie transparentny i dlatego dobrze się stanie, jeśli zostaną w niego włączone jeszcze inne podmioty – ocenia sędzia Laskowski.

W projekcie znalazły się również rozwiązania, które mają być reakcją na to, w jaki sposób trybunałem zarządza Julia Przyłębska. Proponuje się np. odebranie prezesowi TK kompetencji do wyznaczania i dokonywania zmian w składach orzekających i przekazanie jej zgromadzeniu ogólnemu sędziów TK.

– To prawda, że w ostatnich latach osoba kierująca TK drastycznie nadużywała przysługujących jej kompetencji, a w pewnych przypadkach wprost przepisy prawa. Ale nie można się przy tworzeniu prawa opierać tylko na takich patologicznych przypadkach. Dlatego też moim zdaniem kompetencje do wyznaczania składów orzekających powinny nadal przysługiwać prezesowi TK, a zgromadzeniu ogólnemu sędziów TK należałoby przyznać kompetencje kontrolne w tym zakresie – ocenia prof. Biernat, dodając przy tym, że ogólnie przedłożony projekt ustawy o TK ocenia pozytywnie.

Bez potrzeby

Rządzący chcą też zmian w konstytucji. Ich przeprowadzenie, ze względu na zapisany w ustawie zasadniczej tryb, nasi rozmówcy uznają na razie za niemożliwe. Co więcej, prof. Maciej Gutowski mówi wprost, że nie wie, po co miałoby się zmieniać konstytucję w zaproponowanym kierunku.

Projekt dotyczy dwóch istotnych kwestii. Pierwsza polega na zapisaniu, że można bezpośrednio przeprowadzać rozproszoną kontrolę konstytucyjności prawa. Tyle że, jak zauważa prof. Gutowski, to już dziś wynika z konstytucji.

Druga kwestia dotyczy wyboru sędziów TK. W konstytucji ma się znaleźć zapis, zgodnie z którym osoba, która sprawowała mandat posła, senatora, posła do Parlamentu Europejskiego lub wchodziła w skład Rady Ministrów, może zostać wybrana na stanowisko sędziego TK, jeżeli od wygaśnięcia mandatu lub zakończenia pełnienia funkcji w RM upłynęły co najmniej cztery lata.

– Nie mam pojęcia, dlaczego akurat cztery lata. Dla mnie żaden były polityk ani po czterech, ani po 40 latach nie nadaje się do tego, aby zasiadać w TK, bo w parlamencie nie ma w ogóle ludzi, którzy by spełniali kryteria wyboru. Albo chcemy mieć na serio sąd konstytucyjny, a jeśli chcemy tam mieć polityków, to lepiej go w ogóle nie mieć – kwituje prof. Gutowski. Zresztą jego zdaniem w tym zakresie nie ma w ogóle potrzeby dokonywania zmian w ustawie zasadniczej.

– Na dziś wystarczy poważnie traktować kryteria wyboru sędziów TK zapisane już teraz w konstytucji i ustawach, a w przyszłości ustawowo je podwyższyć – stwierdza prawnik.©℗