Widoczne jest przywiązanie członków samorządu do pewnych instytucji, ale po 42 latach powinniśmy na nowo przeanalizować różne płaszczyzny ich funkcjonowania – mówi Włodzimierz Chróścik, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

Zastępca kierownika Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji KRRP mec. Tomasz Scheffler stwierdził, że proponowana przez samorząd zmiana ustawy o radcach prawnych powinna być „radykalna i całościowa”. Rzeczywiście taka będzie?

Podejmując pracę, koncentrowaliśmy się nie na formalnych aspektach zmian, tylko na ich wymiarze merytorycznym. Po wielu miesiącach eksperckich prac i konsultacji widzimy, że potrzeby i oczekiwania środowiska są dość duże i dotyczą w zasadzie wszystkich obszarów funkcjonowania naszej ustawy. Podkreślam jednak, że chcemy raczej nie rewolucyjnie, ale ewolucyjnie dostosować się do obecnej rzeczywistości.

Czyli całościowa, ale niekoniecznie radykalna?

Podczas dyskusji pojawiają się oczywiście postulaty rewolucyjne. Często jednak w toku rozmowy ich autorzy zdają sobie sprawę, że nie są to rozwiązania dające się wdrożyć systemowo. Obszar, gdzie mogą pojawić się bardziej rewolucyjne propozycje zmian, to np. formy wykonywania zawodu. Radcy prawni mają szeroki katalog możliwości wykonywania zawodu, ale pojawiają się nowe możliwości i oczekiwania, które należy rzetelnie przeanalizować. Potencjalny kształt tego, jak można by wykonywać zawód radcy w spółce kapitałowej, może być sporą rewolucją na rynku. Należy jednak np. określić, kto w takiej spółce może z radcą współpracować lub czy i jak spółka – a takie jest oczekiwanie niektórych – ma ograniczać odpowiedzialność finansową radcy prawnego.

Kontrowersje budzą kwestie dotyczące ustroju samorządu. Jak to jest z likwidacją komisji rewizyjnych, z likwidacją zgromadzeń? Czy takie plany faktycznie są?

Widać przywiązanie członków samorządu do pewnych instytucji, ale powinniśmy, po 42 latach obowiązywania obecnej ustawy, przeanalizować różne płaszczyzny ich funkcjonowania i jeśli to konieczne, zdefiniować ich rolę na nowo. Padła propozycja, żeby badanie finansów samorządu sporządzał biegły rewident. Uważam, że to rozwiązanie trzeba wziąć pod uwagę, zresztą w Krajowej Izbie tak robimy od dawna.

Propozycja likwidacji zgromadzeń jest połączona z propozycją organizowania w samorządzie wyborów powszechnych. Takie propozycje pojawiły się już kilka lat temu. W mojej ocenie wprowadzenie proponowanego rozwiązania byłoby profrekwencyjne, wzmocniłoby demokratyczną legitymizację poszczególnych organów, a jednocześnie autonomię każdej okręgowej izby.

Czas pandemii i wprowadzona wtedy możliwość podejmowania decyzji w formie zdalnej otworzyły nowe możliwości i pokazały, że od strony techniczno-organizacyjnej to bardziej efektywne i elastyczne rozwiązanie. Podobne narzędzia można by wykorzystać przy okazji wyborów. Rozumiem też, że przywiązanie do zebrań stacjonarnych wynikające z lat tradycji jest dla niektórych istotne. Może w wyniku dyskusji powstanie propozycja opcjonalnego rozwiązania: podjęcia przez uprawniony organ decyzji o formie wyborów – tradycyjnych, związanych z wynajmem dużych sal, a nawet stadionów (co już ma miejsce w niektórych dużych izbach), albo wyborów w pełni powszechnych, „urnowych”, a w przyszłości być może w formie e-głosowania.

Do rozmowy o ustroju na wewnątrzsamorządowym spotkaniu członków KRRP i dziekanów rad jeszcze nie doszliśmy. Pojawiły się wprawdzie publiczne opinie i komentarze niektórych członków Krajowej Rady czy przedstawicieli izb odnośnie do przesłanych do dyskusji materiałów. Poznaliśmy w ten sposób stanowisko członkiń i członków izby krakowskiej wyrażone przez pana dziekana w mediach społecznościowych. I choć każde stanowisko jest cenne, nie wydaje się, by taka forma dyskusji służyła interesowi samorządu. W tym momencie oczekuję raczej konstruktywnych propozycji. Musimy kontynuować rzetelną debatę wewnętrzną, wykonać pracę analityczną, czy wszystkie propozycje są spójne systemowo, a KRRP oficjalnie zaproponować pewne kierunki. Zakładam, że nie wszędzie będziemy mieli wspólną wizję. Jeśli powstaną np. dwa czołowe, a jednocześnie równie możliwe do wdrożenia rozwiązania, przeprowadzimy szersze konsultacje środowiskowe.

Wątpliwość wzbudziła też propozycja zmiany kryterium przynależności terytorialnej radcy prawnego do danej izby.

Padła taka propozycja. Nie została szerzej omówiona. Zakładam jednak, że celem jej autorów było powiązanie przynależności do izby z miejscem wykonywania zawodu. Siedziba zawodowa determinuje bowiem miejsce wykonywania obowiązków zawodowych, jak np. spraw z urzędu albo dyżurów obrończych. U adwokatów decyduje o tym siedziba zawodowa, u nas – miejsce zamieszkania. To problematyczne i czasem nielogiczne. Wydaje się, że kryterium „siedziby zawodowej”, biorąc pod uwagę przedmiot naszej działalności, jest rozwiązaniem bardziej celowym i funkcjonalnym. Na pewno będą argumenty za jednym i za drugim. Zresztą odniesienie do prawa o adwokaturze czasami jest chwalone, a czasami negowane. Myślę, że należy tu spojrzeć pragmatycznie i znaleźć rozwiązanie bardziej dogodne dla radców, które ułatwi im wykonywanie obowiązków zawodowych.

Często w środowisku jest poruszany wątek konkurencji ze strony podmiotów nieregulowanych, jak kancelarie odszkodowawcze. Czy państwa propozycje mają temu zjawisku przeciwdziałać?

Problem dostrzegam od dawna. W 2015 r. skierowałem do Krajowej Rady projekt, który miał regulować tę kwestię. W nowelizowanym niedawno kodeksie etyki radcy prawnego uregulowaliśmy, w jakim zakresie i na jakich zasadach możemy z tymi firmami współpracować. Ustawa powinna wzmacniać te regulacje. Stąd w naszych propozycjach założenia większej ochrony tytułu zawodowego radcy prawnego oraz zastrzeżenie tylko dla podmiotów kwalifikowanych nazwy „kancelaria prawna”, „kancelaria radcy prawnego” (odpowiednio „spółka”) oraz wyraźny zakaz współpracy z podmiotami, które wykonują działalność nieregulowaną.

Ochrona tytułu zawodowego wiąże się z jeszcze innym aspektem. Obecnie ze względu na zbyt małą dolegliwość represyjną zdarza się, że osoby decydują się założyć togę i iść do sądu pomimo braku uprawnień. Uważam, że potrzeba znacznie większej ochrony obywatela przed tego rodzaju przypadkami – to powinno być kwalifikowane jako przestępstwo, a nie wykroczenie.

W dyskusjach nad zmianami przewija się też wątek tajemnicy zawodowej.

Propozycje takie pojawiają się od lat, szczególnie od czasu przyjęcia w tym zakresie modelowej zasady przez CCBE. Dotyczą sytuacji, kiedy dochowanie tajemnicy zawodowej może narazić radcę prawnego na negatywne skutki, np. w postępowaniu prowadzonym przeciwko radcy prawnemu w sprawach związanych z wykonywaniem zawodu. Sam opowiadam się za bezwzględnością tajemnicy zawodowej i nieograniczaniem jej charakteru, gdyż to podstawa zaufania klienta do profesjonalisty.

Jak rozumiem, liczycie państwo, że do projektu uda się przekonać Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak to zrobić, skoro jedna z propozycji zmierza do likwidacji instytucji sprzeciwu ministra wobec wpisu na listę radców prawnych i aplikantów radcowskich?

Na pewno będziemy szukać sojuszników, jeżeli chodzi o poparcie naszej ustawy bardzo szeroko: w klubach parlamentarnych, Ministerstwie Sprawiedliwości, rządzie. Musimy wyjść jako samorząd z jednym spójnym projektem, który ma silne wsparcie środowiska. Element sprzeciwu wobec wpisu dotyczy organizacji ustrojowej, więc też nie jest przez członków samorządu jeszcze przedyskutowany. Ponadto proponowana w tym zakresie zmiana nie wyłącza całkowicie udziału ministra sprawiedliwości w sprawie wpisu, a tylko celem usprawnienia procedury zmienia moment ewentualnego zgłoszenia przez ministra zastrzeżeń. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jeżeli będziemy proponować ograniczenia uprawnień ministra, czeka nas dyskusja. Liczymy jednak, że merytoryczna i trafna argumentacja przekona ministra do ewentualnych zmian. ©℗

Rozmawiał Tomasz Ciechoński