Nawet w wyroku TK wskazano, że są przypadki, w których od kobiety nie można oczekiwać poświęceń przekraczających zwykłą miarę.

Z Marcinem Wiąckiem rozmawiają Klara Klinger, Paulina Nowosielska
ikona lupy />
Marcin Wiącek, doktor habilitowany nauk prawnych, profesor UW, rzecznik praw obywatelskich / Dziennik Gazeta Prawna / fot. Wojtek Górski
Podsumujmy ostatnie lata: prawa kobiet były łamane?

Bez wątpienia były takie przypadki.

Mówi pan to…

…jako rzecznik praw obywatelskich. W szczególności prowadziłem postępowania dotyczące śmierci kobiet w ciąży. Chodzi o tragedie, do których dochodziło w szpitalach w Świdnicy, Pszczynie, Nowym Targu i Częstochowie.

Kobiety umierały za wszystkich rządów.

Tak, ale wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. nie jest bez znaczenia.

Wyrok zakazywał aborcji z powodu wad płodu. W tych historiach tak nie było.

Doszło jednak do sytuacji niedopuszczalnych, kiedy zwlekano z przerwaniem ciąży mimo zaistnienia przesłanki zagrożenia dla życia kobiety.

To nie były po prostu błędy medyczne? Wcześniej też tak bywało.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wywołał pewien efekt mrożący. Mówią o tym sami lekarze. Po tym wyroku działają niekiedy w niepewności co do tego, jak zostaną ocenione ich czyny.

Mają ratować życie i zdrowie matki. Tak było i jest w ustawie o planowaniu rodziny, tego uczono ich na studiach.

W świetle przepisów, które pozostały we wspomnianej ustawie, brakuje jasnych wytycznych, w jakich sytuacjach przerwanie ciąży ze względu na ochronę życia lub zdrowia nie będzie groziło odpowiedzialnością karną.

To nie może podlegać dyskusji.

Chodzi o atmosferę, która pojawiła się po wyroku TK. Dostrzeżono to, ale za późno. Dopiero po śmierci kobiet ruszyły w Ministerstwie Zdrowia prace nad katalogiem wytycznych związanych z terminacją ciąży...

…który nie powstał do dziś.

Sytuacja wymaga stworzenia względnie precyzyjnej regulacji, najlepiej w akcie prawa powszechnie obowiązującego, która uwolni lekarzy od obaw o odpowiedzialność karną.

Stan prawny, w którym aborcja z powodu wad płodu jest zakazana, to łamanie praw kobiet?

Brak możliwości przerwania ciąży – w pewnych przypadkach – może być oceniony jako nieludzkie traktowanie. I do tego – co pokazała rzeczywistość – dochodziło. Nawet w wyroku TK wskazano, że są przypadki, w których od kobiety nie można oczekiwać poświęceń przekraczających zwykłą miarę. Podobne sformułowanie znalazło się też w orzeczeniu TK z 1997 r. Są sytuacje, gdy kobiecie należy pozostawić decyzję o kontynuacji ciąży. I tak jest, moim zdaniem, kiedy płód jest obarczony tzw. wadą letalną. Przypomnę, że podobne stwierdzenie znalazło się w uzasadnieniu projektu ustawy przedstawionym przez prezydenta tuż po orzeczeniu trybunału z 2020 r. Projekt ten zakładał, że stwierdzenie wady letalnej płodu powinno być przesłanką aborcji. Znalazła się tam konkluzja, że po wyroku TK doszło do stanu prawnego, który nie zabezpiecza wystarczająco kobiet przed nieludzkim traktowaniem. Stąd propozycja uwzględnienia w prawie przesłanki do aborcji z powodów najcięższych wad płodu. Dwukrotnie występowałem do Sejmu z apelem o podjęcie prac ustawodawczych. Bezskutecznie.

Przeciwnicy tego rozwiązania twierdzą, że nie da się jasno określić, które wady powinny się znaleźć na takiej liście. Postęp medycyny powoduje, że dzieci, które kiedyś umierały tuż po porodzie, dziś żyją dłużej, czasem tydzień, miesiąc.

Oczywiście, nie wszystko da się ująć w przepisach. Pewien poziom precyzji jest jednak konieczny, bo dopuszczalność aborcji opiera się na kolizji wartości – praw kobiety i praw dziecka poczętego. Dlatego sytuacje, w których aborcja jest dopuszczalna, powinny być możliwie precyzyjnie opisane w ustawie. Przypomnę, że w 1997 r. Trybunał Konstytucyjny stwierdził niekonstytucyjność przesłanki aborcji z tzw. przyczyn społecznych właśnie ze względu na jej nieprecyzyjność i przez to dowolność stosowania.

Należałoby dziś znowelizować ustawę o planowaniu rodziny i ochronie życia ludzkiego czy stworzyć osobny akt prawny?

To kwestia decyzji politycznej. Chodzi o przepisy, które z jednej strony mogłyby rozstrzygać, gdy dochodzi do konfliktu wartości, a z drugiej precyzowałyby, za jakie działania kobietom i lekarzom nie grozi reakcja ze strony prokuratury.

Wspomniał pan o atmosferze. Czy przy stanowieniu prawa powinno się uwzględniać coś takiego jak efekt mrożący albo strach?

Oczywiście, że tak. Zmianę prawa należy przeprowadzić tak, by lekarz nie miał obaw, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej, bo to się przekłada na potencjalne łamanie praw kobiet. Prawo powinno wykluczać sytuacje, które mogą nawet pośrednio prowadzić do przypadków nieludzkiego traktowania. O tym mówi orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

O tym, że nikt nie może być poddawany torturom, mówi art. 3 europejskiej konwencji praw człowieka. Jest pan sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której Polka skarży swój kraj do ETPC właśnie na tej podstawie?

Były już takie skargi, choć nie stwierdzono wprost naruszenia art. 3. W konkretnym stanie faktycznym taki zarzut mógłby się jednak okazać uzasadniony.

ETPC zostawia jednak dużą swobodę co do tego, jak poszczególne państwa kształtują swoje przepisy aborcyjne.

Trybunał stoi od dawna na stanowisku, które podkreślono również w ostatnim, grudniowym wyroku (M.L. przeciwko Polsce, skarga nr 40119/21), że na gruncie europejskiej konwencji praw człowieka nie istnieje taka kategoria jak prawo do aborcji. W polskim prawie też. To jest punkt wyjścia. Natomiast jeśli prawo w pewnych okolicznościach aborcję dopuszcza, to kobieta powinna móc realnie z tego skorzystać. Brak takiej możliwości był podstawą znanej polskiej sprawy rozpatrywanej przez ETPC – pani Alicja Tysiąc miała prawo do legalnej aborcji ze względu na swój stan zdrowia, jednak nie miała jak z niego skorzystać. W wyroku z grudnia 2023 r. pojawił się dodatkowy wątek: Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie z 2020 r. w wadliwym składzie.

ETPC podkreślił, że Alicja Tysiąc nie mogła wyegzekwować przysługującego jej prawa. To oznacza, że efekt mrożący mamy w Polsce od lat.

To jest systemowa wada polskiego prawa.

Systemowa wada, która pozwala na łamanie praw kobiet?

Nie może być tak, że ustawa przyznaje komuś uprawnienie, a w rzeczywistości nie można go wyegzekwować, bo brakuje procedur. To jest tzw. puste prawo. Inny przykład: brak procedur w sytuacji, gdy wszyscy lekarze z danej placówki korzystają z klauzuli sumienia.

Wyrok TK z 2015 r. jasno wskazuje, że takie prawo medyków wynika wprost z konstytucji.

W tym wyroku padają dwa ważne stwierdzenia. Z jednej strony o tym, że klauzula sumienia bezpośrednio wynika z art. 53 ust. 1 konstytucji (każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii), co oznacza, że nie ma nawet potrzeby jej potwierdzania w ustawie. Z drugiej strony jednak zaznaczono, że rolą państwa jest stworzenie systemu, który nie obciąża kobiet skutkami korzystania przez lekarzy z klauzuli sumienia. I to jest zapomniane zadanie władzy publicznej.

Jak powinno być wykonane w praktyce?

Jeżeli kobieta udaje się do placówki, w której z uwagi na własne sumienie żaden lekarz nie chce przeprowadzić dozwolonego prawem zabiegu, to rolą szpitala jest skierowanie ciężarnej do miejsca, gdzie uzyska świadczenie.

A kiedy sumienie nie pozwala też wskazać miejsca, gdzie aborcja jest wykonywana?

Sumienie ma lekarz, a nie instytucja, szpital czy administracja.

Czy placówka może odmówić świadczenia medycznego wynikającego z kontraktu z NFZ?

Nie może, choć takie przypadki się zdarzały.

Czyli brak możliwości skorzystania ze świadczenia to złamanie kontraktu z NFZ?

Jest to naruszenie prawa dostępu do gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2015 r. dotyczącego klauzuli sumienia nie doszło do nowelizacji prawa. Nie powstała jasna procedura postępowania np. w przypadku aborcji. To poważna luka w przepisach.

Politycy, którzy dziś są u władzy, chcą likwidacji klauzuli sumienia.

To postulat polityczny. Jak mówiłem, w 2015 r. TK uznał, iż to prawo lekarza do sprzeciwu sumienia wynika bezpośrednio z konstytucji.

Czyli lekarz, który odmawia wystawienia recepty na antykoncepcję awaryjną, mówiąc o klauzuli sumienia, ma za sobą konstytucję?

Klauzula sumienia ma swoje granice. Nie można jej dowolnie rozszerzać na każdy aspekt wykonywania zawodu. Lekarze mają obowiązek postępowania zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną i nie powinni odmawiać pacjentom dostępu do legalnych środków medycznych, jeśli nie ma ku temu przeciwskazań.

Wracając do wyroku ETPC w sprawie M.L. przeciwko Polsce. To już kolejny przypadek, kiedy wypomina się TK orzekanie w nielegalnym składzie (z udziałem tzw. sędziów dublerów). Skoro tak, argumentują niektórzy prawnicy, to taki wyrok można „odpublikować”. I mógłby to zrobić premier Tusk.

Nie zgadzam się z taką tezą. Obecnie nie istnieje podstawa prawna do odmowy publikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego czy, tym bardziej, wykreślenia ich z Dziennika Ustaw.

Ale mogłaby powstać ustawa, która by to umożliwiała?

Obecnie w Dzienniku Ustaw ogłaszane są wyroki TK wydane w składach nienależycie obsadzonych, z odpowiednią adnotacją, odwołującą się m.in. do orzecznictwa ETPC. Uważam, że mogłaby powstać ustawa przewidująca procedurę wznowienia postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawach z udziałem tych sędziów, których dotyczą formułowane przez ETPC zarzuty. Wyjściem zgodnym z konstytucją byłoby umożliwienie któremuś z uczestników postępowania w danej sprawie złożenia wniosku o wzruszenie wyroku i wówczas trybunał musiałby ponownie się zająć sprawą – już w składzie, który nie wzbudza wątpliwości.

Kto mógłby zainicjować taki wniosek w przypadku zbadania konstytucyjności przesłanki aborcji ze względu na wady płodu?

Na przykład Sejm lub prokurator generalny.

Gdyby była taka ustawa, to wszystkie wyroki TK wydane w składzie z dublerami można by wzruszyć?

To niewłaściwa droga. Nie ma tu miejsca na automatyzm. Wyroków Trybunału Konstytucyjnego wydanych w nieodpowiednim składzie jest ponad 80, ale większość z nich nie budzi zastrzeżeń merytorycznych. Potwierdza to np. analiza Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Wiele z tych wyroków pozytywnie wpływa na ochronę wolności i praw człowieka. Dlatego procedura wzruszenia orzeczenia powinna się opierać na indywidualnym przeprowadzeniu sprawy ponownie przed składem, co do którego nie ma wątpliwości. Wykluczam natomiast sytuację, w której ustawa uprawniałaby generalnie do usunięcia wyroków z Dziennika Ustaw. Prowadziłoby to do chaosu prawnego.

A co grudniowy wyrok ETPC oznacza dla polskiego wymiaru sprawiedliwości?

Wprowadził pewną nowość – stwierdzono, że doszło do niezgodnego z prawem naruszenia wolności człowieka i ta niezgodność z prawem jest efektem wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Okoliczność tę powinny uwzględniać sądy, których obowiązkiem jest stosowanie konwencji i orzeczeń ETPC. Odnosi się to również do spraw karnych, w których jest ustalana odpowiedzialność za dokonanie czy pomocnictwo w aborcji w warunkach, o jakich była mowa w przepisie, którego niekonstytucyjność stwierdził TK w 2020 r.

Prosimy jaśniej.

Zgodnie z jedną z naczelnych zasad prawa karnego podstawa prawna odpowiedzialności karnej powinna być wolna od wszelkich wątpliwości co do prawidłowości jej wprowadzenia do systemu prawnego. Z orzeczenia ETPC wynika, że rozszerzenie karalności aborcji zostało wprowadzone do systemu prawnego w sposób wadliwy, tj. wyrokiem TK wydanym w składzie nienależycie obsadzonym.

Innymi słowy: po orzeczeniu ETPC żaden sąd nie ma prawa skazać lekarza w procesie karnym za wykonanie aborcji?

Nie stawiam kategorycznych tez, ponieważ ocena indywidualnych okoliczności danej sprawy zawsze należy do decyzji sądu. Natomiast nie ulega wątpliwości, że wyrok ETPC powinien być uwzględniany przez sądy. W świetle tego wyroku jedna z przesłanek aborcji została usunięta z polskiego prawa z naruszeniem konwencji.

Posłanki Lewicy złożyły w Sejmie dwa projekty ustaw, którymi chcą wprowadzić depenalizację lub dekryminalizację aborcji. To dobry kierunek działań?

Nie jestem upoważniony do oceny działań politycznych. Faktem jest, że te projekty istotnie rozszerzają możliwość dokonania aborcji.

Z prawnego punktu widzenia to wykonalne?

Pytają panie o rozwiązanie, które nazywamy aborcją na życzenie? Z punktu widzenia odpowiedzialności karnej nie ma zasadniczej różnicy, czy możliwość aborcji wprowadzimy w ustawie o planowaniu rodziny, dopisując kolejną przesłankę, czy też uchylając przestępność bądź karalność zabiegu w drodze nowelizacji kodeksu karnego. W obu przypadkach jest to wprowadzenie prawa do aborcji na życzenie. A to z kolei byłoby sprzeczne z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r.

Trybunału, któremu przewodniczył prof. Andrzej Zoll, niewzbudzającego wątpliwości co do składu. Projekt „ustawy ratunkowej” jest niezgodny z tamtym wyrokiem TK?

Ten wyrok jest jednoznaczny: aborcja z tzw. przyczyn społecznych została oceniona jako niekonstytucyjna. Tym bardziej więc ocena ta odnosi się do aborcji na życzenie, bez konieczności podawania jakichkolwiek przyczyn.

A co z in vitro? Nowa sejmowa większość przeforsowała finansowanie tej procedury, jednak nie zmieniono nic w ustawie o leczeniu niepłodności. Nadal więc są w Polsce kobiety, które nie mają prawa do własnych zarodków. Czy to rodzaj nieludzkiego traktowania?

Mówią panie o zarodkach powstałych przed 1 listopada 2015 r., czyli przed wejściem w życie ustawy o leczeniu niepłodności. To niedopuszczalna sytuacja. Co więcej, w 2018 r. Trybunał Konstytucyjny wysłał do Sejmu tzw. sygnalizację, czyli poinformował o istnieniu prawnych uchybień, które należy wyeliminować. Obecnie może dojść do sytuacji, w której partner lub mąż wycofuje zgodę na wykorzystanie zarodka. Wówczas kobieta, która chce zajść w ciążę, występuje do sądu rodzinnego, by tę zgodę uzyskać. Zdaniem TK to samo uprawnienie powinna mieć kobieta, z której komórki powstały zarodki, a która nie ma obecnie partnera.

Dziś singielki nie mają takiej możliwości.

I ten stan narusza ich godność.

Obecne przepisy wspomnianej ustawy mówią również o adopcji przymusowej. Jeśli singielka lub para nie wykorzysta zarodków, to po 20 latach może je wykorzystać inna para. Bez prawa weta ze strony właścicieli materiału genetycznego.

Ustawa z 2015 r. doprowadziła do tego, że część kobiet z matek zmieniła się w dawczynie. Co więcej, już za 12 lat wbrew ich woli zarodki mogą trafiać do innych rodzin. To jest sytuacja naruszająca godność człowieka. Powinno dojść do niezwłocznej zmiany przepisów. Trzeba wykonać postanowienie sygnalizacyjne TK z 2018 r.

Wydane w jakim składzie?

W prawidłowym. Sygnalizacja dotyczy sytuacji kobiet, które działały w stanie prawnym sprzed 1 listopada 2015 r. Pozyskały nasienie w banku komórek rozrodczych od anonimowego dawcy. Miały prawo oczekiwać, że zostaną matkami. Ustawa o leczeniu niepłodności pozbawiła je możliwości decydowania o losie zarodków.

Z punktu widzenia praw obywatelskich kto powinien mieć dostęp do procedury in vitro finansowanej z budżetu państwa?

Należy jasno powiedzieć, że niepłodność jest chorobą. Skoro tak, jest to stan znajdujący swoje odniesienie w konstytucji. A dokładnie w art. 68, który mówi, że każdy obywatel ma prawo do ochrony zdrowia, a państwo ma obowiązek zapewnić każdemu równy dostęp do świadczeń zdrowotnych. Oczywiście nie wszystkie świadczenia z zakresu opieki zdrowotnej muszą być finansowane ze środków publicznych. Decyzja o finansowaniu in vitro jest elementem polityki zdrowotnej rządu. Skoro zaś już mówimy o finansowaniu procedury, to pamiętajmy o szerszym brzmieniu art. 68 konstytucji: każdy obywatel ma prawo do równego korzystania ze świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

Ta równość jest dziś zagwarantowana?

Dotychczas procedura in vitro była szerzej dostępna dla bardziej zamożnych obywateli. Decyzja polityczna o finansowaniu jej z budżetu państwa oznacza, że obecnie każda para powinna móc z niej skorzystać na jednakowych warunkach.

Skoro jesteśmy przy prawach wszystkich obywateli – co ze związkami partnerskimi?

Z grudniowego orzeczenia ETPC (Przybyszewska i inni przeciwko Polsce, skarga nr 11454/17) wynika jasno, że trzeba je wprowadzić. W świetle tego wyroku państwo powinno stworzyć koncepcję rejestrowanego związku osób tej samej płci. Konwencja nie wymaga wprowadzenia równości małżeńskiej, mówi o instytucjonalizacji związków osób tej samej płci odnoszącej się do takich obszarów, jak np. prawo podatkowe, spadkowe, dostęp do informacji o stanie zdrowia.

Kiedy związki partnerskie powinny się pojawić w polskim prawie?

Orzeczenia ETPC należy wykonywać bez nieuzasadnionej zwłoki. Ponadto pamiętajmy, że ratyfikowana umowa międzynarodowa – europejska konwencja praw człowieka – ma pierwszeństwo przed ustawą krajową. Innymi słowy: jeżeli konwencja wymaga od polskiego parlamentu stworzenia jakiejś regulacji, to powinno to nastąpić. Jest to jedno z fundamentalnych założeń członkostwa Polski w Radzie Europy. ©Ⓟ