Mimo przegranej w sądzie administracyjnym oraz wbrew bogatemu orzecznictwu resort finansów uważa, że dane o tym, ile płaci pracownikom, nie stanowią informacji publicznej.
To Ministerstwo Finansów jest odpowiedzialne za wstrzymanie podwyżek dla sędziów. Aby sprawdzić, czy cięcia dotknęły też sam resort, Stowarzyszenie Absolwentów i Aplikantów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury „Votum” wystąpiło z wnioskiem o udostępnienie informacji o wysokości miesięcznego wynagrodzenia brutto każdego z dyrektorów biur i dyrektorów departamentów zatrudnionych w tym resorcie w latach 2020–2022.
Ministerstwo odmówiło, powołując się na konieczność ochrony prywatności osób wskazanych we wniosku. Stowarzyszenie decyzję zaskarżyło, a Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał mu rację (wyrok z 9 sierpnia 2023r., sygn. akt II SA/Wa 425/23). 6 grudnia ub.r. MF wniosło skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, przekonując, że zatrudnieni w nim dyrektorzy departamentów i biur są osobami pełniącymi funkcje publiczne.
– Nie mam żadnych wątpliwości, że informacje dotyczące wynagrodzeń osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwowych jednostkach organizacyjnych, takich jak ministerstwa, ale także np. w urzędach gmin czy starostwach powiatowych, stanowią informację publiczną i jako takie powinny być udostępniane – komentuje dr hab. Marlena Sakowska-Baryła, profesor UŁ, radczyni prawna, partnerka w Sakowska-Baryła, Czaplińska Kancelaria Radców Prawnych.
Zamrożenie wynagrodzeń
Przypomnijmy – w 2022 r. doszło do uchwalenia ustawy okołobudżetowej, zgodnie z którą podstawę wynagrodzenia sędziów w 2023 r. stanowiła sztywna, ustalona odgórnie kwota w wysokości 5444,42 zł. Tym samym wyłączono zapisany w prawie o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2072 ze zm.; dalej: u.s.p.) mechanizm, który wiąże płace orzeczników z przeciętnym wynagrodzeniem brutto w II kw. poprzedniego roku ogłoszonym w komunikacie prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Zanim jednak do tego doszło, w rządzie powstał spór – przeciwne takiemu rozwiązaniu było Ministerstwo Sprawiedliwości, jego gorącym zwolennikiem był zaś resort finansów. Jak tłumaczył podczas prac parlamentarnych nad ustawą ówczesny wiceminister finansów Sebastian Skuza, zmiany były nieuniknione, gdyż zarówno mijający rok, jak i nadchodzący 2023 r. były wyjątkowe z uwagi na pandemię i wojnę w Ukrainie. Podnosił ponadto, że w budżecie na rok 2023 nie zaplanowano podwyżek również dla polityków. Warto dodać, że mechanizm waloryzacji wynagrodzeń wynikający z u.s.p. został zablokowany już trzeci raz z rzędu.
– Chcieliśmy więc sprawdzić, czy władze resortu poszukały oszczędności także u siebie, czy też sięgnęły tylko do kieszeni sędziów oraz przedstawicieli innych zawodów, których pensje są skorelowane z wysokością wynagrodzenia sędziów, jak np. asesorzy sądowi czy referendarze sądowi – mówi sędzia Konrad Wasi, przedstawiciel Votum.
Nietrafione argumenty
Resort uznał, że nie może udostępnić informacji ze względu na konieczność chronienia prywatności swych urzędników.
– W uzasadnieniu decyzji wyjaśnił, że jakkolwiek stowarzyszenie nie wystąpiło o podanie wysokości wynagrodzeń konkretnych, wymienionych z imienia i nazwiska osób, to jednak z uwagi na to, że każdym biurem i departamentem kieruje jedna osoba, osoby te będą możliwe do zidentyfikowania. Ponadto wskazał, że dyrektorzy biur i departamentów nie są osobami pełniącymi funkcję publiczną w rozumieniu art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej – tłumaczy Konrad Wasik.
Zdaniem prof. Marleny Sakowskiej-Baryły argumenty ministerstwa są chybione.
– Jest bardzo bogate orzecznictwo wskazujące na to, kto jest, a kto nie jest osobą pełniącą funkcję publiczną właśnie w kontekście pełnienia funkcji kierowniczych w różnego rodzaju urzędach. I o ile wciąż toczy się dyskusja na temat tego, czy do tej kategorii można zaliczyć tzw. szeregowych pracowników niezajmujących stanowisk decyzyjnych, o tyle nie ma już żadnych wątpliwości co do tego, że informacje o zarobkach osób piastujących funkcje kierownicze podlegają ujawnieniu w trybie dostępu do informacji publicznej – komentuje prawniczka.
Tak samo uznał WSA w Warszawie, który uwzględnił skargę stowarzyszenia. W skardze do NSA resort argumentuje, że indywidualne wynagrodzenie nie ma związku z pełnieniem funkcji publicznej, a zatem żądane informacje podlegają ochronie ze względu na prywatność osoby fizycznej.
– Prawda jest taka, że w Polsce nadal nie ma ustawy dostosowującej nasze prawo do RODO. I to powoduje pewne problemy interpretacyjne na styku ustawy o dostępie do informacji publicznej i przepisów mających chronić dane osobowe – tłumaczy Marlena Sakowska-Baryła. Jak dodaje, wiele podmiotów woli więc przejść całą procedurę sądową, aby otrzymać wyrok zobowiązujący je do udostępnienia konkretnych informacji.
– W ten sposób zyskują orzeczenie, które pozwala im bronić się przed ewentualnymi zarzutami o naruszenie prywatności, które mogłyby być kierowane przez osoby, których dane podlegają udostępnieniu – podkreśla nasza rozmówczyni.
Odmienna koncepcja
Stowarzyszenie Votum odpowiedziało już na skargę MF.
– Wskazaliśmy, że od lat zarówno w doktrynie, jak i orzecznictwie przyjmuje się powszechnie szeroką definicję osoby pełniącej funkcję publiczną. Nie budzi wątpliwości to, że w definicji tej szczą się funkcje dyrektora biura i departamentu w MF – mówi sędzia Wasik. Jak dodaje, takie osoby są zatrudnione przez urząd obsługujący konstytucyjnego ministra, przygotowują dla niego projekty aktów urzędowych, jak również – z jego upoważnienia – prowadzą postępowania administracyjne i wydają decyzje administracyjne.
– Tymczasem resort forsuje odmienną koncepcję znaczenia pojęcia osoby pełniącej funkcję publiczną, w żaden jednak sposób nie argumentuje, dlaczego – w jego ocenie – zasadne jest odstąpienie od owego powszechnie przyjętego rozumienia tego pojęcia – zaznacza przedstawiciel stowarzyszenia.
Skarga kasacyjna do NSA została złożona, zanim doszło do zmiany na stanowisku ministra finansów. DGP zapytał więc, czy resort nadal będzie podtrzymywał wyrażone w niej stanowisko. Do czasu zamknięcia tego numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi. ©℗
Asesorzy powinni mieć możliwość badania wniosków o wyłączenie neosędziów
Na takim stanowisku stoi Stowarzyszenie Absolwentów i Aplikantów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury „Votum”, które przedstawiło uwagi do projektu rozporządzenia zmieniającego regulamin urzędowania sądów powszechnych. Zgodnie z nim tzw. neosędziowie nie mogliby rozpoznawać wniosków o wyłączenie innych neosędziów.
Stowarzyszenie „Votum” w opinii do tego projektu ocenia pozytywnie kierunek proponowanych zmian. Ma jednak kilka uwag. Po pierwsze, jego zdaniem rozwiązanie mające doprowadzić do tego, że neosędziowie nie będą uwzględniani przez System Losowego Przydziału Spraw w procesie przydziału wniosków o zbadanie niezawisłości innych neosędziów, powinno znaleźć się w ustawie, a nie w rozporządzeniu.
Ponadto stowarzyszenie stoi na stanowisku, że omawiana regulacja nie powinna mieć zastosowania do asesorów sądowych oraz tych sędziów sądów rejonowych, którzy wcześniej orzekali jako asesorzy. Jak bowiem tłumaczy, długotrwałe szkolenie na aplikacji sędziowskiej, zakończone egzaminem sędziowskim oraz przebycie asesury sądowej, radykalnie ogranicza możliwość podważania domniemania niezawisłości sędziego. Ponadto Krajowa Rada Sądownictwa w procedurze przekształcania stanowiska asesora sądowego w stanowisko sędziego sądu rejonowego ma znacznie mniejszą swobodę decyzyjną niż w procedurze konkursowej, w której może wziąć udział więcej niż jeden kandydat na stanowisko sędziowskie.