Czy jest dziś szansa, by wszyscy prawnicy spotkali się przy symbolicznym stole? Mimo czekających nas debat, wzajemnych oskarżeń i spraw sądowych?

Idą święta… W ciągu ostatnich ośmiu lat kilkukrotnie naznaczone nocnymi obradami parlamentu i przepychaniem legislacji. Zdaje się, że i w tym roku będzie intensywnie, a jednak zupełnie inaczej. Bo choć zadania przed parlamentem się piętrzą, to są nam one na bieżąco anonsowane i nie ma zaskoczeń. Nie sądzę też, by obecna większość w nocy 23 grudnia, na godziny przed Wigilią, zmieniała ustrój państwa, a przecież i tak bywało. Dla prawników to będzie jednak gorący czas. Wokół nas skupia się wiele wątków związanych z przywracaniem praworządności. Chodzi zarówno o elementy ustrojowe, o które zadba powołany przez premiera Donalda Tuska międzyresortowy zespół pod batutą ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, jak i o sprawy konkretnych osób, rozliczenia wewnątrz grup zawodowych, głównie sędziowskiej i prokuratorskiej. Jesteśmy zatem w czasie szczególnym.

Bo wszyscy prawnicy to jedna rodzina…

W światowej nauce od lat funkcjonuje koncept i termin „kompleks prawny” (legal complex). Wedle jego autorów Terence’a C. Hallidaya i Luciena Karpika oznacza on zawody prawnicze, które mobilizują się w danej kwestii w określonym momencie historycznym. Zwykle przez działania zbiorowe, które są możliwe dzięki istniejącym strukturom powiązań. W naszym przypadku prawnicy zaangażowali się w ostatnich ośmiu latach w obronę zasad państwa prawa, niezależności sądów i sędziów, a nawet szerzej – w obronę demokracji liberalnej.

Co ciekawe, ta bliska współpraca w czasie kryzysu państwa prawa mogła być zaskoczeniem. W naszej tradycji nie ma jednej prawniczej profesji, lecz kilka zawodów, między którymi przez lata istniały różne napięcia. Mimo to adwokaci i radcy dołączyli do sędziów i prokuratorów od samego początku. Choć, przyznajmy, nie było to takie oczywiste. Byli także, choć nieliczni, zdecydowani przeciwnicy tego podejścia. „Nie umierajmy za sędziów, czy oni umieraliby za nas?” – również takie argumenty można było usłyszeć. Jednak trzeba powiedzieć, że ostatecznie zaangażowanie prawników w obronę niezależności sądów było jednoznaczne. Zarówno na poziomie uchwał krajowych izb, jak i zaangażowania ich poszczególnych członków. Setki adwokatów i radców w całym kraju, głównie na zasadach pro bono, świadczyły pomoc prawną sędziom, prokuratorom oraz obywatelom ściganym za udział w protestach politycznych. Duża grupa prawników (w tym związanych z organizacjami społeczeństwa obywatelskiego i środowiskiem akademickim) angażowała się w różne działania strategiczne, szczególnie w prowadzenie spraw precedensowych w polskich i międzynarodowych sądach. Szanowane autorytety – wspomnijmy choćby profesorów Adama Strzembosza i Ewę Łętowską czy Marcina Matczaka – aktywnie włączały się w debatę publiczną, wykazując polityczne motywacje ataków ze strony władzy i wskazując wartości, których bronią prawnicy. Wreszcie w obronę państwa prawa zaangażowały się organizacje obywatelskie. Odgrywały one ważną rolę na wielu poziomach, w tym w budowaniu strategii oporu sędziowskiego, różnych działaniach prawnych i pozaprawnych oraz w tworzeniu systemu wsparcia dla sędziów (prawnego, psychologicznego). Szczególną platformą współpracy jest Komitet Obrony Sprawiedliwości (KOS) powołany w 2018 r. do monitorowania i archiwizowania przypadków wywierania politycznego nacisku na sędziów, prokuratorów, adwokatów, radców prawnych i przedstawicieli innych zawodów prawniczych oraz do zapewniania im pomocy prawnej. W KOS spotykają się sędziowie i prokuratorzy, adwokaci i radcy, przedstawiciele organizacji obywatelskich i naukowcy. Razem planują działania i strategie, dzielą się doświadczeniami i wspierają. Komitet zajmował się obroną i reprezentacją atakowanych sędziów i prokuratorów w kilkuset sprawach. Mogłoby się wydawać, że rola KOS dobiega końca, jednak część tych spraw trwa nadal, a kolejne dochodzą – o ich wszczynaniu wciąż informują powołani przez Zbigniewa Ziobrę rzecznicy dyscyplinarni.

Pyrrusowe zwycięstwo czy rekord świata

Niezależnie od dalszego rozwoju wypadków doświadczenia Polski z lat 2015–2023 ukazują znaczącą rolę, jaką sędziowie mogą odegrać w utrzymaniu rządów prawa i niezależności sądownictwa. To, co wyróżnia polskich sędziów na tle tych z innych krajów, to szeroki zakres i długi czas trwania ich oporu, zaangażowanie sędziów wszystkich instancji sądowych, współpraca z organizacjami społeczeństwa obywatelskiego i całym kompleksem prawnym oraz wsparcie społeczne. To także budowana strategia oraz zróżnicowany arsenał narzędzi oporu, zarówno tych zbiorowych (jak stanowiska podpisane przez tysiące osób), jak i indywidualnych (skargi w polskich i międzynarodowych sądach), działań podejmowanych w sądach (odmowa orzekania z neo-sędziami), ale i poza nimi (demonstracje, jak Marsz Tysiąca Tóg). Bez wątpienia opór polskich sędziów będzie służył jako podstawa do refleksji, dyskusji i opracowywania bardziej systemowych rozwiązań na poziomie międzynarodowym. Być może doczekamy się rozwinięcia podejścia normatywnego, co osobiście proponuję, i prac nad koncepcją prawa, a nawet obowiązku do oporu sędziowskiego, rzecz jasna w określonych okolicznościach nielegalnego ataku na zasady państwa prawa i niezależność sędziowską. Ten polski dorobek jest zresztą już widoczny w debatach w Unii Europejskiej, orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz inicjatywach i dokumentach międzynarodowych organizacji sądowniczych.

Warto się zastanowić nad utrzymaniem tych działań i zaangażowania prawników, tych relacji pomiędzy zawodami, które narodziły się lub rozwinęły podczas ośmioletniego kryzysu, ale są ważne na dłuższą metę

Ale ten sukces – obrona części wartości i instytucji – ma także inną twarz. Sądowy opór przeciwko politycznemu atakowi wyzwolił ogromną ilość energii i zaangażowania. Dla setek osób był to trwający latami, często wyczerpujący, dodatkowy wysiłek. W obliczu zmiany politycznej, którą obserwujemy, ta energia naturalnie opadnie, sędziowie, prokuratorzy, działacze będą potrzebowali odpoczynku i skupienia się na swojej codziennej pracy. Czy jednak będzie im to dane? Wciąż mamy do czynienia ze swoistym dualizmem prawnym. Większość z nas przywołuje chętnie konstytucję i wiążące nas standardy międzynarodowe. Ale są i tacy, którzy szturmują Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, a ten na zamówienie partyjne jest w stanie się włączyć w polityczną bijatykę i orzec każdy prawny absurd. Jak i kiedy uda się doprowadzić do względnej jednolitości prawa, pokaże czas.

Do krwi ostatniej

Możemy się spodziewać także sporów środowiskowych. Wszystko wskazuje na to, że będziemy po raz pierwszy świadkami poważnych rozliczeń odchodzącej władzy. Nie tylko politycznych, jak zazwyczaj, lecz także prawnych. Piszę te słowa w czwartek, ale kiedy Państwo będą to czytać, pewnie będzie się już działo… Być może wpłyną już pierwsze wnioski o uchylenie immunitetu czy o areszt (znam takich, którzy przyjmują zakłady, kto będzie pierwszy – polityk, prawnik czy menedżer państwowej spółki – oraz czy nastąpi to przed świętami, czy po nich). Części planów możemy się jedynie domyślać i spekulować na podstawie dostępnych informacji.

O innych wiemy więcej, są już działania podejmowane czy szczegółowo zapowiadane. Kilka przykładów. Do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara niemal wszyscy sędziowie sądu apelacyjnego w Poznaniu wnioskują o odwołanie z delegacji w ich sądzie sędziego Przemysława Radzika, jednego z trójki zasłużonych rzeczników dyscyplinarnych Zbigniewa Ziobry. Są sędziowie – ofiary obrzydliwych ataków i szykan – którzy składają zawiadomienia na tle afery hejterskiej z czasów ministra Łukasza Piebiaka. Poseł i adwokat Roman Giertych zapowiedział złożenie do prokuratury pięciu zawiadomień dotyczących różnych grup spraw zaklasyfikowanych jako działania zorganizowanych grup przestępczych: grupy medialnej do wielokrotnego zniesławiania przeciwników władzy, grupy korupcyjnej do zaplanowanego uwłaszczania na majątku państwowym, grupy służącej do prześladowań opozycji, w tym z wykorzystaniem Pegasusa, i dwóch grup szczególnie nas interesujących – sądowej (do systemowego prześladowania i zastraszania sędziów i innych prawników) oraz prokuratorskiej (do krycia przestępstw i organizowania bezkarności elit politycznych).

Ponadto jesteśmy świadkami mobilizowania się i przygotowań strategii obrony przez kilkudziesięciu prawników utożsamianych z niszczeniem praworządności, zaprzeczeniem niezależności i polityczną służalczością. Uwijają się niektórzy sędziowie TK, otwarcie wspierając polityczne pomysły odchodzącej władzy, np. wymyślone postanowienia zabezpieczające. Uwijają się sędziowie z neo-KRS, wnioskując o powołanie neo-sędziów, póki się da. Bronią się rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry, oskarżając chcących rozliczeń kolegów po fachu o ataki, groźby i zamach na kostytucję. Część osób stworzyła już swoją organizację – Ogólnopolskie Zrzeszenie Sędziów „Sędziowie RP” – która ma ich bronić. Wzywa ono do obrony „prawdziwie niezależnych” sędziów, ostrzega przed chaosem prawnym, zagrożeniem dla bezpieczeństwa obywateli, a nawet „dla bezpieczeństwa naszej Ojczyzny”. Co ciekawe, strona zrzeszenia nie informuje o jego statusie prawnym, statucie, władzach ani członkach.

Przy wigilijnym stole

Czy jest zatem szansa, by prawnicy spotkali się przy symbolicznym wigilijnym stole? Na pewno nie wszyscy, czekają nas jeszcze ostra debata, wzajemne oskarżenia i przede wszystkim rozliczenia i sprawy sądowe. Obrońcy „dobrej zmiany” będą je oczywiście przedstawiać jako zamach na wolność i demokrację, działania niezgodne z prawem i łamanie konstytucji, której teraz w TK Julii Przyłębskiej odważnie bronią Krystyna Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz i spółka, w Sądzie Najwyższym autorytety pokroju Kamila Zaradkiewicza, a w rozsianych po kraju sądach grupka „obrońców demokracji” pod przewodem Łukasza Piebiaka.

Warto się, moim zdaniem, zastanowić nad utrzymaniem tych działań i zaangażowania prawników, tych relacji pomiędzy zawodami, które narodziły się lub rozwinęły podczas ośmioletniego kryzysu, ale są ważne na dłuższą metę. Działania KOS, trzy kongresy prawników organizowane wspólnie przez sędziów, adwokatów i radców i mnóstwo innych działań podejmowanych przez przedstawicieli prawniczego kompleksu pokazały, że bliska współpraca między prawnikami jest możliwa. Może to jeszcze nie jest anglosaskie poczucie przynależności do jednej „legal profession”, ale szansa na większą normalność. Warto się nad tym zastanowić i wypracować formułę dalszych kontaktów – zarówno na poziomie krajowym, jak i na poziomie lokalnych izb czy okręgów sądowych. Reforma sądów, która jest przed nami, to znakomita okazja do wspólnej refleksji i pracy, do wypracowania umiejętności przekazywania sobie wzajemnie informacji zwrotnej. Marzy mi się, że adwokaci i radcy przekazują ją sędziom i odwrotnie. Że umiemy rozmawiać bez wzajemnego wyrzucania sobie błędów, skoncentrowani raczej na poszukiwaniu dobrych dla wszystkich rozwiązań, że rozumiemy, iż tworzymy wszyscy ważną całość, jaką jest szeroko rozumiany wymiar sprawiedliwości. I to są moje życzenia świąteczne, składane z dodatkową nadzieją, że nowa ekipa Ministerstwa Sprawiedliwości włączy się w ich realizację i wspieranie tworzenia platform dyskusji i dialogu prawników wszystkich zawodów. ©℗