Przepisy, zgodnie z którymi nie można pociągnąć sędziego do odpowiedzialności dyscyplinarnej za to, że jego orzeczenie obarczone jest błędem m.in. w zakresie badania i wykładni prawa Unii Europejskiej, naruszają konstytucję – twierdzi prokurator generalny i kieruje w tej sprawie wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.

Zaskarżone regulacje zostały wprowadzone do porządku prawnego w 2022 r. i były wymuszone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który rok wcześniej nakazał zawieszenie polskich przepisów dotyczących odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, w tym przede wszystkim tych odnoszących się do funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Postanowienie to zostało wydane w toku postępowania, które przeciwko Polsce wszczęła Komisja Europejska. Jeden z zarzutów dotyczył tego, że obowiązujące od 2019 r. przepisy pozwalały karać sędziów za stosowanie przez nich w procesie orzekania prawa UE. Postępowanie zakończyło się wydaniem przez TSUE wyroku w czerwcu 2023 r. (sprawa C-204/21), w którym stwierdzono m.in., że zaskarżone przez KE przepisy mogą odstraszać od stosowania przez sędziów unijnego prawa.

PG we wniosku złożonym do TK 21 listopada br., a więc podpisanym jeszcze przez Zbigniewa Ziobrę, kwestionuje konstytucyjność rozwiązań, które miały dostosować polskie regulacje do standardów obowiązujących w UE. Jego zdaniem są one sprzeczne m.in. z zapisanymi w ustawie zasadniczej zasadami: dobra wspólnego, zaufania do państwa i stanowionego przez niego prawa, legalizmu czy też prawa do sprawiedliwego sądu.

Kwestionowane regulacje zawarte w ustawie – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2023 r., poz. 217 ze zm.) i w trzech innych ustawach odnoszą się do odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów sądów powszechnych, wojskowych, administracyjnych oraz Sądu Najwyższego. Wszyscy oni w obecnym stanie prawnym nie mogą być karani dyscyplinarnie, gdy wydane przez nich orzeczenie „obarczone jest błędem w zakresie wykładni i stosowania przepisów prawa krajowego lub prawa Unii Europejskiej lub w zakresie ustalenia stanu faktycznego lub oceny dowodów”. Co więcej, zdaniem szefa resortu sprawiedliwości taka redakcja przepisów powoduje, że za przewinienie dyscyplinarne nie może być uznane również wydanie orzeczenia z oczywistą i rażącą obrazą przepisów prawa. Na ich podstawie – uważa MS – nie można karać sędziów także za takie czyny jak odmowa wykonywania wymiaru sprawiedliwości, działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości, działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego czy skuteczność powołania sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, o ile przybrały one formę orzeczenia.

Zdaniem autora wniosku do TK wszystko to powoduje, że prawo obywateli do rzetelnego i sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy przez niezależny, niezawisły i bezstronny sąd jest ograniczone. A to dlatego, że ów sąd nie musi w aktualnym stanie prawnym „wykazywać należytej staranności w orzekaniu”. Co więcej, jego niezależność, bezstronność i niezawisłość w konkretnej sprawie, zakończonej oczywiście i rażąco wadliwym orzeczeniem, nie może zostać zbadana w odrębnym postępowaniu, jeśli w sposób oczywisty nie będzie stanowić realizacji znamion przestępstwa z art. 231 par. 1 kodeksu karnego (przepis ten mówi o nadużyciu władzy przez funkcjonariusza publicznego). Jak zauważa PG, jest to szczególnie istotne w przypadku orzeczeń zapadłych w II instancji, a także tych wydanych przez SN oraz Naczelny Sąd Administracyjny. Możliwość kwestionowania takich rozstrzygnięć w toku instancji jest bowiem albo bardzo ograniczona, albo wprost wykluczona. „W rezultacie władza sądownicza – w szczególności sądy wyższych instancji – może obecnie ignorować prawo pisane, ustanowione przez władzę ustawodawczą, naginać bez ograniczeń zasady jego wykładni, faktycznie tworząc i stosując normy prawne fundamentalnie sprzeczne z rzeczywistą treścią przepisów” – czytamy w uzasadnieniu wniosku do TK.©℗