Prowadzenie dużej czy małej firmy prawniczej to taki sam biznes jak każdy inny. Trzeba zdobywać klientów, zatrudniać pracowników, organizować pracę w spółce, czasem rozwiązywać kwestie personalne albo bronić się przed wrogimi przejęciami. Czasami dochodzi też do smutnych, lecz niekiedy koniecznych rozstań. Z czego się biorą roszady na rynku?

Bolesne rozstania są niekiedy konieczne

Miłośnicy seriali prawniczych pamiętają zapewne „Suits”, w którym obdarzony ejdetyczną pamięcią młody człowiek bez dyplomu rozpoczyna karierę prawnika w renomowanej kancelarii pomimo braku doświadczenia. Dzięki pamięci, wybitnej inteligencji i pomocy mentora radzi sobie w nowym świecie pomimo zawirowań organizacyjnych. Odejścia partnerów, firmowe zamachy stanu wynoszące do władzy buntowników, nieudane fuzje z zagranicznymi partnerami – chociaż to tylko fikcja serialowa, takie rzeczy dzieją się naprawdę. Na przykład w 2022 r. miało miejsce przejęcie ponad 40 prawników z kancelarii Stroock & Stroock & Lavan przez Paul Hastings LLP. Co prawda polski rynek usług prawnych jest dużo mniejszy (z raportu adwokata Michała Masiora wynika, ze jest wart 10–20 mld zł), a firmy zarabiają dziesiątki milionów, ale najczęściej złotych, to transfery, odejścia, zmiany barw lub otwieranie własnych kancelarii zdarzają się i u nas. Czasem odchodzi nawet kilkanaście osób.

– Masowe przejścia pracowników wynikają często z chęci rozwoju na własnych zasadach przy jednoczesnym zachowaniu koncepcji work-life balance. Prawnicy, mając świadomość swojej silnie ugruntowanej pozycji na rynku, popartej długoletnim stażem w danej kancelarii bądź w innym przedsiębiorstwie, wybierają te podmioty, które są spójne z ich preferencjami osobistymi, a tym samym nie ograniczają ich zawodowo przekrojem zlecanych do obsługi projektów. Zagraniczne sieci kancelaryjne są coraz częściej wybierane przez prawników jako nowe środowiska ich dalszej kariery – tłumaczy Sandra Leśniewska z Antal Poland, firmy rekrutacyjnej zajmującej się m.in. branżą prawniczą. – Prawnicy jako grupa społeczna byli, są i zawsze będą ze sobą silnie powiązani. Odejścia wybitnych jednostek w danych kancelariach bądź innych podmiotach często pociągają za sobą kolejne, co jest naturalnym zjawiskiem, bowiem aktywizują pozostałych członków zespołów do decyzji o zmianie miejsca zatrudnienia – dodaje rekruterka

Podobnie widzą to butiki rekrutacyjne.

– Rzeczywiście na rynku jest spora rotacja, która jest realnym problemem zarówno dużych, jak i małych kancelarii. Młodsi prawnicy (aplikanci) zmieniają pracę najczęściej ze względów finansowych – przejście w nowe miejsce wiąże się często z większą podwyżką niż ta, którą mogliby uzyskać w aktualnym miejscu. Innymi powodami odejść wśród aplikantów są nieefektywna organizacja pracy w kancelarii, zła atmosfera w zespole czy brak codziennego feedbacku na temat ich pracy. Starsi prawnicy, z większym doświadczeniem, poszukują ciekawszych ról albo podejmują strategiczne decyzje o zmianie na podstawie synergii biznesowych – zwraca uwagę Magdalena Kultys-Krysiak z butiku Kultys Recruitment.

Ekspertka dodaje, że często się zdarza, że partner idzie na swoje, a nie przechodzi do konkurencji. Tak czy inaczej, pracy nie zabraknie dla kancelarii polskich ani zagranicznych.

A jak sprawę widzą sami prawnicy? – Częstym powodem jest poszukiwanie lepszej przyszłości – mówi Bartłomiej Raczkowski, adwokat specjalizujący się w prawie pracy oraz partner dużej kancelarii prawnej w Warszawie. – Prawnicy zmieniają kancelarie, gdy gdzie indziej widzą dla siebie lepsze szanse, wyższe wynagrodzenie. Czasami są to kwestie personalne. Przy czym, jak sami obserwujemy na przykładzie własnych prawników, decyzje często są podejmowane na zasadzie, że „trawa jest zieleńsza u sąsiada”. Często po jakimś czasie okazuje się, że to złudzenie, i zaczynają się powroty. Zdarza się też, choć rzadko, że wybitne jednostki nie mieszczą się w ramach swoich kancelarii i podejmują decyzje o założeniu własnej. Do tego niezbędne są jednak wyjątkowa pozycja na rynku, bardzo silne nazwisko i ukształtowane grono własnych wiernych klientów. W długim terminie rozwiną się trend koncentracyjny i przyciąganie pojedynczych prawników i zespołów przez duże firmy.

Zmiany kadrowe co rok, dwa nie są niczym zaskakującym. Obserwujemy odwrotny trend: rzadziej niż kiedyś zdarzają się osoby, które w jednym miejscu pracują przez pięć lat lub dłużej

Ekspert uważa, że kancelarie średniej wielkości będą się łączyły z innymi, a małe podmioty będą wchłaniane przez większe. – Uważam, że w długim terminie przewagę zdobędą zmiany o charakterze koncentracji, czyli wzmacnianie się dużych już i mocnych firm poprzez przejęcia grup z mniejszych czy wręcz całych mniejszych firm. Widzimy to na własnym przykładzie. Od lat odczuwamy zainteresowanie przyłączeniem ze strony dobrych prawników i całych zespołów lub nawet mniejszych kancelarii.

Powrót synów marnotrawnych

Odejścia dużej liczby prawników czasem powodują problemy organizacyjne w samych firmach. Kadry trzeba uzupełnić, dokonać zmian organizacyjnych, czasem powoduje to też konflikty interesów. Eksperci zauważają, że kultura organizacyjna polskich firm zmienia się na zachodnią, co ułatwia transfery.

– Środowisko jest stosunkowo małe, prawnicy znają się z pracy transakcyjnej czy z zajęć na aplikacji, dlatego integracja nie stanowi problemu. Większość kancelarii działa w podobny sposób, więc zmiana nie stanowi większego wyzwania. Jeszcze pięć lat temu przejście z kancelarii międzynarodowej do polskiej wymagało nierzadko dłuższej adaptacji. Obecnie, kiedy także polskie kancelarie mają świetnie rozbudowane zespoły wsparcia, takie jak HR, administracja, czy marketing, a przy tym mieszczą się w najlepszych lokalizacjach i biurowcach, wszystko odbywa się płynnie. Różnice między polskimi a międzynarodowymi kancelariami zacierają się coraz bardziej – wyjaśnia Magdalena Kultys-Krysiak z Kultys Recruitment. – Cała branża przyzwyczaiła się do tego, że zmiany kadrowe co rok–dwa nie są niczym zaskakującym. Obserwujemy odwrotny trend: rzadziej niż kiedyś zdarzają się osoby, które w jednym miejscu pracują przez pięć lat lub dłużej.

Przedsiębiorcy zauważają, że odejście wielu pracowników jednocześnie może destabilizować funkcjonowanie kancelarii. Ci, którzy zostają, muszą pracować ciężej i dłużej, aby obsłużyć klientów czy przejąć sprawy po kolegach opuszczających zespół.

– Tak, wyzwania są. Zwłaszcza gdy zespół odchodzi, a klienci zostają, z czym my sami mieliśmy okazję kilkakrotnie się mierzyć – potwierdza mec. Raczkowski. – Trudność tutaj polega na tym, aby nie wpaść w pułapkę zbyt dużej ilości pracy. Pilnujemy, aby nawet bardzo obciążeni prawnicy pozostawali aktywnymi opiekunami klientów. To nasza podstawowa zasada. Nie mogą tylko czekać na wpływ spraw i obsługiwać ich z pozycji reaktywnej. Muszą pamiętać o sytuacji klienta, uprzedzać o problemach, które mogą powstać, zapobiegać im, a nie czekać, aż powstaną, i dopiero je rozwiązywać.

Na więcej pracy muszą też być przygotowani partnerzy zarządzający i działy HR, bo muszą sprostać trudnym zadaniom. – W kancelariach, z których odchodzą zespoły, pojawiają się w dość krótkim czasie wakaty, które należy w trybie natychmiastowym uzupełnić – tłumaczy Sandra Leśniewska. Eksperci Antala zwracają jednak także uwagę na drugą stronę procesu, czyli firmy przejmujące duże zespoły.

– To też wyzwanie na gruncie nowej struktury, która często po zasileniu nowymi członkami wymaga odświeżenia. Często w praktyce po kilku miesiącach okazuje się, że nie dla wszystkich jest miejsce i zespół albo musi się skurczyć o osoby, które już były w organizacji, ale po transferze pojawił się ktoś lepszy, albo nie ma miejsca dla wszystkich przetransferowanych osób. Największym ryzykiem jest nieprzygotowanie do dużych transferów. Najczęściej firmy cały proces rozkładają na zbyt długi czas. Tym samym trudniej utrzymać w tajemnicy taki ruch, więc firma, z której odbywa się ruch, ma czas na zatrzymanie większej liczby pracowników – wyjaśnia Michał Borkowski, Unit Director Antal Poland, Finance & Accountancy.

Eksperci zwracają uwagę, że jeśli adwokat czy radca prawny zdecyduje się odejść z zespołem, to trudno będzie go zatrzymać. A co z ewentualnym powrotem?

– Zdarza się to dość rzadko, wracają pojedyncze osoby – przyznaje Magdalena Kultys-Krysiak.

Eksperci z Antal Poland dodają, że firma musi zaoferować jakąś wartość dodaną, której wcześniej nie było, co często nie jest łatwe.

– Wszelkie próby zatrzymania muszą nieść za sobą wartościowe pomysły na udoskonalenie bądź znaczącą zmianę dotychczasowych warunków współpracy. Najczęściej w tak newralgicznych momentach, jakimi są masowe wypowiedzenia stosunku pracy, brakuje sposobów i zasobów finansowych, które mogłyby pozwolić na utrzymanie dotychczasowego ładu strukturalnego organizacji. Natomiast w kwestii powrotów, owszem, zdarzają się, nie ma na to reguły – opowiada Sandra Leśniewska.

Klient za prawnikiem

A jak na to wszystko zapatrują się sami klienci?

– Firmy pozostają przy konkretnych nazwiskach, np. w przypadku wielomiesięcznych postępowań czy transakcji. Swoje preferencje mają też klienci z biznesów właścicielskich, gdzie liczą się zaufanie, dyskrecja. Tu również obserwujemy pozostawanie przy konkretnym prawniku – mówi Michał Borkowski.

Konsultanci Antala zwracają uwagę, że zdarza się, że ze względów proceduralnych czy organizacyjnych albo finansowych klient zostaje przy tej kancelarii, która go obsługiwała, zmienia się jedynie punkt kontaktowy, zespół, który go obsługuje.

– Częściej klienci podążają za prawnikiem, do którego mają zaufanie – przyznaje mec. Borkowski. – Odstępstwa zdarzają się, gdy firma ma bardzo silną markę, a o współpracy nie decyduje wyłącznie osoba, która ma bezpośredni kontakt z prawnikiem. Ale i tu są wyjątki. Szczególnie silna marka jest dla korzystającego rodzajem polisy ubezpieczeniowej. Jeżeli np. dyrektor prawny jakiejś firmy odważy się skorzystać z zaufanego prawnika pracującego w kancelarii bez szczególnej renomy i powstanie jakiś problem, to zostanie on obwiniony o zły wybór. Jeżeli natomiast kancelaria cieszy się bardzo dobrą renomą, to nic mu nie grozi, bo przecież wziął najlepszych. Dlatego sytuacje, w których klienci są wierniejsi marce niż osobie, zdarzają się tylko wtedy, gdy ta marka ma bardzo dużą siłę. ©℗