Aby obciążyć posiadacza hałaśliwego psa odpowiedzialnością za zakłócanie spokoju, trzeba mu dowieść umyślne działanie – wynika z przeglądu sądowego orzecznictwa.
Problem szczekających w mieszkaniach i na podwórkach psów uwidocznił się ze zdwojoną mocą po pandemii.
– Właściciele będący wcześniej z psami cały czas w domu musieli zacząć wychodzić do pracy, a one nagle zaczęły pozostawać same często na większą część dnia. Szczekanie może mieć różne podłoże. Jednymi z przyczyn są np.: lęk separacyjny, nieumiejętności radzenia sobie z emocjami, ponieważ psy przez te dwa lata pandemii nie były właściwie socjalizowane i nauczone zasad, jakie panują w normalnym świecie – mówi Magdalena Świątkowska, behawiorystka COAPE, która zauważa, że w ostatnim czasie coraz więcej osób decyduje się na pomoc behawiorysty.
Szczekanie bywa uciążliwe dla sąsiadów. Stąd też wzrost liczby zgłoszeń. Marta Włosek, prezes Fundacji Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE, przyznaje, że jest ich bardzo dużo.
– Zawsze prosimy, aby osoby, które zgłaszają taki problem, w pierwszej kolejności, zanim złożą zawiadomienie, poinformowały właścicieli, że ciąży na nich obowiązek zapobiegania, aby psy nie były uciążliwe dla otoczenia, w tym obowiązek zapewnienia odpowiedniej opieki w zakresie realizacji podstawowych potrzeb. Wysoki poziom frustracji związany z niezaspokojonymi potrzebami jest w stanie szybko przerodzić się w nadmierną reaktywność, a nawet agresję – tłumaczy.
Umyślne działanie
Część spraw kończy się w sądzie. Z orzecznictwa wynika, że samo szczekanie nie zawsze musi oznaczać odpowiedzialność właściciela. Takie wnioski płyną m.in. z wyroku Sądu Rejonowego w Bydgoszczy z 16 lutego 2023 r. (sygn. akt III W 111/23). Zgodnie z nim nie każda emisja hałasu, w tym szczekanie psa, przekraczająca dopuszczalne normy może być uznana za wykroczenie z art. 51 kodeksu wykroczeń, zwłaszcza jeżeli działaniu sprawcy nie można przypisać umyślności.
Sąd zwrócił uwagę, że choć nadmierny hałas pozostaje w sprzeczności z przyjętymi w danych okolicznościach normami postępowania i zasadami współżycia społecznego, to nie musi to jednak oznaczać wykroczenia. W rozpoznawanej sprawie nie przypisał obwinionej umyślności, zauważając, że pies miał zapewnione właściwe warunki bytowe, a obwiniona nie drażniła go ani nie znęcała się nad zwierzęciem, co mogłoby powodować jego szczekanie, tym samym zakłócając spoczynek nocny.
Zdaniem adwokata Mateusza Łątkowskiego to wyrok rozsądny i uwzględniający istotę funkcjonowania żywego zwierzęcia, który, szczekając, komunikuje się w ten sposób ze światem.
– Umyślność może być stwierdzona, jeśli właściciel motywuje psa do takich zachowań czy podjudza go do szczekania bez powodu – dodaje prawnik.
Tezę tę potwierdza wyrok Sądu Rejonowego w Lwówku Śląskim z 17 stycznia 2022 r., w którym również nie dopatrzono się umyślności w działaniu właścicielki dwóch psów. Sąd uznał, że zaspokajano ich wszystkie potrzeby fizjologiczne oraz mentalne. Ocenił, że czworonogi były łagodne, spokojne i zadbane, a także nie szczekały w sposób nadmierny czy uciążliwy, mając na uwadze naturalne zachowania psów, takie jak reakcja na osoby poruszające się w pobliżu posesji poprzez szczekanie.
Brak działań
Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku właścicieli większej liczby psów czy też osób prowadzących hodowle. Z wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 28 października 2020 r. (sygn. akt X Ka 524/20) wynika, że brak podjęcia działań w celu uspokojenia i uciszenia psów przez obwinione, które były posiadaczkami łącznie 18 psów przebywających wspólnie w jednym mieszkaniu, wyczerpuje znamiona wykroczenia z art. 51 par. 1 k.w. Sąd zadecydował, że obwinione swoim zachowaniem zakłócały spokój, porządek publiczny i spoczynek nocny, ze względu na brak podejmowania działań mających na celu zapanowanie nad hałasem związanym ze szczekaniem psów, mimo uwag zwracanych przez sąsiadów i interwencji policji.
Podobnie w orzeczeniu Sądu Okręgowego w Legnicy z 6 grudnia 2022 r. (sygn. akt IV Ka 629/22) zauważono, że w ramach prowadzenia legalnej hodowli psów można się dopuścić wybryku, o którym mowa w art. 51 par. 1 k.w. W tej sprawie sąd uznał, że obwiniony, który zdecydował się na rozpoczęcie hodowli psów na przydomowej działce, zlokalizowanej w najbliższym sąsiedztwie rodziny wychowującej niepełnosprawne dziecko, powinien się liczyć z odpowiedzialnością za szczekanie psów. Sąd uznał, że zachowanie obwinionego było umyślne i podjęte z pełnym rozeznaniem konsekwencji, jakie prowadzona hodowla może przynieść dla sąsiadów, zważając, że hodowla psów wywoływała uciążliwy hałas, trudny do zaakceptowania szczególnie w miejscu, gdzie mieszkała osoba niepełnosprawna, w sposób szczególny zainteresowana spokojnym zamieszkiwaniem.
Zdaniem mec. Mateusza Łątkowskiego na osobach prowadzących działalność gospodarczą, czyli profesjonalistach, spoczywa więcej obowiązków. Tym bardziej że, jak stwierdza Magdalena Świątkowska, uciszenie stada nie stwarza problemu nie do rozwiązania.
– Jeżeli jest większa liczba psów, należy ustalić, który pies jest dowodzący w stadzie. W stadzie raczej zawsze jest hierarchia i jeden pies jest silniejszy. Psy uczą się poprzez naśladownictwo, więc zadaniem behawiorysty jest oduczenie psa reagującego na bodźce spoza ogrodzenia poprzez szczekanie oraz równoległa praca z tymi psami, które nie weszły w moment naśladowania i podszczekują – radzi.
Kluczem do zapanowania nad psimi emocjami jest zasięgnięcie porady u specjalisty i wdrożenie odpowiedniej terapii.
– Opiekun musi zarządzać psami i pokazać im, jakiego zachowania od nich wymagamy w danej sytuacji. Na przykład, jeżeli szczekanie psa wynika z tego, że chroni właściciela, to musimy dać psu informację, że sobie radzimy i nie musi nam pomagać. Jeżeli my nie pokażemy psu, jak ma się zachowywać, to pies wybierze takie zachowanie, jakie mu przynosi ulgę. Jeżeli widzi rowerzystę i szczeka, to ulgę przynosi mu fakt, że rowerzysta oddalił się po obszczekaniu. Pies generalizuje ten fakt, że szczekanie oddaliło rowerzystę, i to zachowanie w taki sposób się utrwala – tłumaczy behawiorystka Magdalena Świątkowska.©℗