W czwartek Sąd Najwyższy wyda wyrok w sprawie czterech byłych policjantów skazanych za nadużycie uprawnień i znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem, który zmarł na wrocławskim komisariacie po rażeniu paralizatorem.
Tym samym SN rozpatrzy kasacje w tej sprawie złożone przez obrońców trzech skazanych. Rozstrzygnie też ws. kasacji na niekorzyść funkcjonariuszy, wniesioną przez Rzecznika Praw Obywatelskich.
Sąd Najwyższy wysłuchał w środę na rozprawie obszerne stanowiska adwokatów, którzy zgodnie chcieli oddalenia kasacji RPO. W swoich kasacjach obrona wnosiła też o uchylenie wyroku skazującego i ponownego rozstrzygnięcie sprawy, przekonując o braku winy funkcjonariuszy.
Uchylenia wyroku chce też RPO. Zdaniem rzecznika, sąd w sposób pobieżny "źle ustalił przyczyny tragedii". RPO argumentował, że sąd oparł się na jednej ekspertyzie, nie biorąc pod uwagę innych opinii naukowców i zeznań świadków, które wykluczały, by Stachowiak był w czasie zatrzymania był w stanie wyjątkowego pobudzenia.
Swoje stanowisko przed sądem przedstawili też w środę przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wskazując, że SN może nazwać okoliczność śmierci Stachowiaka torturami, co ich zdaniem ma duże znaczenie dla społeczeństwa.
W konsekwencji sędzia Michał Laskowski odroczył wydanie wyroku w tej sprawie do czwartku do godz. 8.30. Decyzję tę uzasadnił m.in. wyjątkową zawiłością sprawy.
Igor Stachowiak został zatrzymany w maju 2016 r. w centrum Wrocławia. Zmarł we wrocławskim komisariacie. Był tam rażony paralizatorem przez policjanta w wąskiej łazience, która nie była monitorowana. Zdarzenie zarejestrowała jednak kamera zamontowana w samym paralizatorze. Urządzenie nagrało moment rażenia prądem skutego człowieka i śmierć mężczyzny.
W czerwcu 2019 r. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia uznał, że czterej byli policjanci - Łukasz R., Paweł G., Paweł P. i Adam W. - są winni przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Igorem Stachowiakiem. Najwyższą karę – 2,5 roku więzienia – sąd orzekł wobec Łukasza R., który trzykrotnie użył wobec Stachowiaka tzw. tasera (paralizatora elektrycznego). Pozostali oskarżeni zostali skazani na 2 lata więzienia. Mieli, jak mówił sąd, "asystować przy użyciu urządzenia taser".
Sąd okręgowy w lutym 2020 r. utrzymał te kary bezwzględnego więzienia dla wszystkich czterech oskarżonych. Sąd II instancji uznał, podobnie jak sąd rejonowy, wszystkich czterech policjantów winnymi przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Stachowiakiem. Zmienił jednak orzeczenie sądu rejonowego, który ocenił, że użycie tasera wobec pokrzywdzonego mogło się przyczynić do jego śmierci. Zdaniem sądu okręgowego bezpośrednią przyczyną śmierci Stachowiaka był stan tzw. excited delirium wywołany zażyciem amfetaminy. Według sądu, użycie tasera nie było przyczyną jego zgonu.
Po śmierci Stachowiaka w maju 2016 r. pod komisariatem przez kilka dni trwały zamieszki. Mieszkańcy protestowali, sugerując, że policjanci doprowadzili do śmierci zatrzymanego. Za spowodowanie tych zamieszek i naruszenie nietykalności policjantów oskarżono i skazano kilkadziesiąt osób. W maju 2017 r. po ujawnieniu przez media nagrania z kamery paralizatora, którego funkcjonariusze użyli wobec Stachowiaka na komisariacie, ówczesny minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak odwołał komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Stanowiska stracili też komendant miejski i zastępca komendanta komisariatu Stare Miasto.(PAP)
autor: Mateusz Mikowski
mm/ godl/