Przebieg kariery zawodowej, zwyczajne jej tempo oraz „brak nienaturalnych przyśpieszeń” świadczą o tym, że awans sędziego do wyższego sądu był następstwem podnoszenia kwalifikacji, umiejętności i doświadczenia. I to nawet wówczas, gdy konkurs, w którym wziął on udział, w mediach był przedstawiany jako „ułożony” przez tzw. sędziów dobrej zmiany. Takie wnioski płyną z lektury niedawno opublikowanego uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.

Wątpliwości co do tego, czy sąd I instancji był należycie obsadzony, wynikały z tego, że w wydaniu orzeczenia ocenianego w ramach apelacji brała udział sędzia Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze Beata Chojnacka-Kucharska. Została ona powołana na ten urząd z wniosku obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Sam konkurs był opisywany w mediach jako ten, co do którego tzw. sędziowie dobrej zmiany umówili się między sobą, którzy kandydaci mają zostać przedstawieni prezydentowi do nominacji. W artykułach przytaczano cytaty z grupy dyskusyjnej utworzonej na jednym z komunikatorów wskazujące na możliwość ustawienia konkursu oraz satysfakcję uczestników tej dyskusji z jego wyników. Wśród tych pierwszych znalazły się następujące wypowiedzi: „wszystko zaplanowane”, „przeszła zgodnie z planem, chociaż z początkowymi trudnościami”. Jeśli zaś chodzi o te drugie, to można było przeczytać: „Serdeczne dziekuje wszystkim Panom z KRS”, „Cala piatka przeszła, chyba, ze C. bedzie krecic to od dzisiaj nasi. Dostalu cos o czym mogli marzyc” (pisownia oryginalna).

Jak zauważył SA we Wrocławiu, okoliczności te „w oglądzie zewnętrznego obserwatora mogą wskazywać, że wadliwość procedury konkursowej, w której uczestniczyła sędzia Beata Chojnacka-Kucharska, nie ograniczała się do tego, że wniosek złożyła KRS ukształtowana w trybie określonym przepisami nowelizacji z 8 grudnia 2017 r. ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2018 r. poz. 3) ale że kryteria wyboru kandydatów/części z nich przedstawianych prezydentowi RP w tym konkursie miały charakter pozamerytoryczny”. Z drugiej strony, zdaniem sądu, ostatnia z przytoczonych wypowiedzi, a konkretnie ten jej fragment, z którego wynika, że sędzia Chojnacka-Kucharska, mająca być określona skrótem C., „bedzie krecic”, świadczy o tym, że nie była ona traktowana jako „osoba, która z wdzięczności za uzyskaną nominację będzie otwarta na życzenia, oczekiwania władzy wykonawczej czy osób ją wspierających”.

Ta okoliczność oraz przebieg kariery zawodowej sędzi, w tym brak nienaturalnych przyspieszeń w tej kwestii (Chojnacka-Kucharska najpierw przez 18 lat orzekała w sądzie rejonowym, a później od 2006 r. z różnym natężeniem w sądach okręgowych na podstawie delegacji), zdaniem wrocławskiego SA wskazują na to, że awans do sądu wyższego rzędu był następstwem podnoszenia kwalifikacji, umiejętności i doświadczenia. „Wiedza prawnicza, doświadczenie orzecznicze, dorobek naukowy, rezultaty pracy sytuowały panią sędzię wśród grupy kandydatów mających najlepsze przygotowanie techniczne do orzekania w Wydziale Karnym Sadu Okręgowego” – czytamy w uzasadnieniu.

SA przeanalizował zapis obrazu i dźwięku z posiedzenia KRS, na którym rozpatrywano konkurs do SO w Jeleniej Górze. Wynika z niego, że kandydatura Chojnackiej-Kucharskiej nie budziła żadnych zastrzeżeń czy kontrowersji. Te występowały, ale w stosunku do doświadczenia i kompetencji merytorycznych innej uczestniczki konkursu, a mianowicie ówczesnej adwokat E. G. Mimo to, jak zauważa na marginesie sąd, kandydatura ta została rekomendowana przez zespół KRS.

Odnosząc się zaś do problemu samej rady, SA podkreślił, że organ ten nie zapewnia wystarczających gwarancji niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej w procedurze powoływania sędziów. „Jednak z uwagi na kompetencje techniczne (Chojnackiej-Kucharskiej – red.) – wiedzę prawniczą, umiejętności i doświadczenie – decyzja KRS w jej wypadku miała charakter merytoryczny” – skwitował wrocławski sąd.©℗

orzecznictwo