Aż dwa razy dokonano wymiany orzekających w sprawie dotyczącej tego, ilu członków TK musi się zebrać, aby można było mówić o pełnym składzie TK.

Rozprawa w sprawie z wniosku prezesa Rady Ministrów została wyznaczona na najbliższą środę. To już drugi termin. Najpierw bowiem nad przepisami mówiącymi o tym, że pełny skład TK musi liczyć co najmniej 11 sędziów, trybunał miał się pochylić 13 lipca. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika jednak, że rozprawę przesunięto prawdopodobnie po to, aby można było wyeliminować z orzekania sędziego Piotra Pszczółkowskiego i zastąpić go Rafałem Wojciechowskim. Druga zmiana dotyczyła Stanisława Piotrowicza, który został wyłączony ze składu zarządzeniem prezes TK i zamiast którego sądzić ma Krystyna Pawłowicz.

– Jeśli chodzi o to, co dzieje się obecnie w TK, to chyba już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Poziom naruszeń, zarówno jeśli chodzi o wybór osób do tego organu, jak i tryb powołania jego kierownictwa, jest tak wysoki, że łamanie reguł dotyczących sposobu wyznaczania składów i ustalanie ich tak, aby nie było wątpliwości co do wyniku postępowania, wydaje się być mało znaczącym problemem – komentuje prof. Maciej Gutowski, adwokat.

Strach przed zdaniem odrębnym

Piotr Pszczółkowski to sędzia, któremu często zdarza się iść pod prąd i który w wielu istotnych sprawach zgłaszał zdania odrębne do wyroków TK. Jak mówi nasze źródło, być może to mogło być powodem odsunięcia go od sprawy, która jest niezwykle istotna z punktu widzenia rządzących. Od tego, co orzeknie w sprawie z wniosku premiera TK, zależy, czy uda się odblokować postępowanie dotyczące noweli ustawy o Sądzie Najwyższym, której wejście w życie ma z kolei odblokować środki dla Polski z KPO. Odkąd bowiem kilku sędziów TK uznało, że kadencja Julii Przyłębskiej na stanowisku prezesa TK wygasła w grudniu zeszłego roku, są problemy z uzbieraniem pełnego składu, a tylko taki może ocenić przepisy zaskarżone przez prezydenta w trybie kontroli prewencyjnej.

– Decyzja o tym, żeby przesunąć termin rozprawy z 13 na 19 lipca, zapadła już po tym, jak pierwotnie wyznaczony skład orzekający odbył naradę. „Przypadkowo” akurat w tym dniu sędziego Pszczółkowskiego nie będzie w pracy. Czyżby aż tak bano się jego zdania odrębnego? – zastanawia się osoba dobrze poinformowana o tym, co dzieje się w gmachu przy al. Szucha w Warszawie.

Profesor Maciej Gutowski, komentując tę sytuację, podkreśla, że TK już dawno temu sam się zdeprecjonował.

– Nawet rządzący nie uważają obecnego TK za niezależny sąd konstytucyjny, czemu dają wyraz, traktując go w sposób absolutnie instrumentalny. Doskonałym, choć niejedynym przykładem jest niedawna sprawa dotycząca prawa łaski, gdzie TK wydał orzeczenie, mimo że sprawa nie mieściła się w jego kognicji, po to, aby wpłynąć na toczące się przed SN postępowanie, w którym ministrowie obecnego rządu pan Wąsik i pan Kamiński mają status oskarżonych. W tej sprawie udało się zebrać pełny skład, mimo trwającego konfliktu co do kadencji Przyłębskiej na stanowisku prezesa TK. To tylko jeden z przykładów, że członkowie tego organu wielokrotnie mieli i cały czas mają możliwość zareagowania na dokonujące się z ich udziałem naruszenia reguł. Ale nie chcą – uważa prawnik.

Jak dodaje, obecnie w TK nie ma ani jednego konstytucjonalisty, ani jednego wybitnego prawnika.

– Organ ten składa się z rzemieślników prawnych, którzy uciekli do trybunału, bo albo nie mieli szczególnych dokonań na rynku, albo był to dla nich awans materialny lub społeczny, albo zaangażowali się z przyczyn niegodnych prawnika. Nie ma więc co się dziwić, że obecny poziom orzecznictwa TK jest na tak żenująco niskim poziomie – podsumowuje prof. Gutowski.

Zamienił stryjek…

Druga zmiana dotyczyła Stanisława Piotrowicza. Miał on zostać wyłączony zarządzeniem prezesa TK. Tymczasem ustawa o organizacji i trybie postępowania przed TK (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2393) wyraźnie wskazuje, kiedy i w jakim trybie sędzia TK może zostać wyłączony z udziału w rozpoznawaniu sprawy (patrz: grafika). Dzieje się to albo w drodze postanowienia prezesa TK, albo postanowienia wydanego przez TK.

– Na pewno stało się to z inicjatywy samego Piotrowicza. Od paru lat w TK sędziów zmienia się po prostu zarządzeniami tak, jak uważa to prezes za stosowne. Takie zarządzenia nie są z reguły uzasadniane – mówi nasze źródło.

Zarówno Stanisław Piotrowicz, jak i Krystyna Pawłowicz trafili do TK prosto z ław sejmowych. I, jako posłowie PiS, pracowali nad uchwaleniem przepisów o pełnym składzie TK, które teraz jedno z nich będzie oceniać.

– Zasadą jest oczywiście bezwzględny obowiązek wyłączenia sędziego, jeśli w jakikolwiek sposób brał udział w rozstrzygnięciu sprawy na wcześniejszym etapie. Odniesienie tej zasady do sędziów TK prowadzi do wniosku, że podlegają oni wyłączeniu, jeśli brali udział w procesie legislacyjnym zakończonym przyjęciem kontrolowanych przez trybunał przepisów – komentuje dr Paweł Skuczyński z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że sam jest zwolennikiem szerokiego interpretowania tej przesłanki wyłączenia, tj. uznawania za jego podstawę udziału w procesie legislacyjnym w bardzo różnych formach, a więc zarówno np. w charakterze posła lub senatora, niezależnie zresztą od sposobu głosowania, jak i eksperta, czyli np. osoby przygotowującej projekt lub sporządzającej o nim opinię.

– Wyłączenie to powinno mieć charakter bezwzględny, ponieważ w takich sytuacjach powstaje konflikt interesów, co do którego należy zakładać, że uniemożliwia zachowanie bezstronności wewnętrznej sędziego – uważa prawnik.

W przypadku prof. Pawłowicz kłopotliwe może być również to, że wielokrotnie publicznie zabierała głos w debacie na temat przepisów dotyczących składów TK. Dla przykładu – na jednym z prawicowych portali pisała: „Konstytucja mówi, iż «Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów». Oznacza to, że jego wyroki co do meritum MUSZĄ BYĆ w takim składzie wydane. Ale biorąc pod uwagę przypadki losowe, powinna obowiązywać zasada, iż «Trybunał orzeka w pełnym składzie», tj. 15 osób, a wyjątkowo tylko, biorąc właśnie pod uwagę przypadki losowe, TK winien orzekać z udziałem przynajmniej 11 sędziów, z których co najmniej ośmiu głosowałoby za orzeczeniem. Tylko takie głosowane wyroków byłoby zgodne z Konstytucją. Utrzymywane od lat składy trzy- i pięcioosobowe oraz uchylanie ustaw przez mniej niż ośmiu sędziów TK uchylających przecież wolę Suwerena, czyli Sejmu, są sprzeczne z Konstytucją”.

Zdaniem dr. Skuczyńskiego formułowanie tego typu publicznych wypowiedzi przez sędziego TK nie musi prowadzić do braku jego bezstronności tak długo, jak ich publiczna percepcja nie prowadzi do wątpliwości co do jego otwartości na inne argumenty i gotowości zmiany owych poglądów lub ocen pod wpływem racji formułowanych przez uczestników postępowania.

– Jest to więc kwestia bezstronności zewnętrznej. Jestem także zwolennikiem powściągliwości sędziowskiej, ponieważ zdystansowanie się od własnych publicznych wypowiedzi sędziego może być bardzo trudne szczególnie, jeśli ich forma wskazuje na brak otwartości na inne punkty widzenia – uważa nasz rozmówca. ©℗

ikona lupy />
Wyłączenie sędziego Trybunału Konstytucyjnego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe