Rejestr umów, który ma zapewnić większą przejrzystość administracji, jeszcze nie wszedł w życie, a już budzi sprzeciw. Część gmin chce zmiany przepisów, tłumacząc to nadmiernym obciążeniem pracowników.
Pierwotnie rejestr umów miał zostać uruchomiony 1 lipca 2022 r. Kolejną datą był 1 stycznia 2023 r. Obecnie art. 34a ustawy o finansach publicznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1634 ze zm.) obowiązek rejestrowania umów zawartych przez jednostki sektora finansów publicznych przewiduje od początku kolejnego roku. Będzie on dotyczył m.in. administracji rządowej, samorządów, sądów czy uczelni publicznych. Informacje zamieszczone w rejestrze mają dotyczyć umów, które mogą podlegać udostępnieniu na podstawie ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 902 ze zm.), a których wartość przekracza 500 zł. W rejestrze należy również zamieszczać informacje o uzupełnieniu, zmianie umowy, rozwiązaniu za zgodą stron, odstąpieniu, wypowiedzeniu lub wygaśnięciu. Obowiązkiem wprowadzania tych informacji ustawa obarcza kierowników jednostek, dając im na to 14 dni. Kto tego nie wykona (lub poda nieprawdziwe dane), będzie podlegał grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.
Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych chce zmian przepisów, które jeszcze nie weszły w życie. Proponuje podniesienie progu wartości przedmiotu umowy do 3000 zł.
– W naszej ocenie ustalenie wartości umowy, od której ma ona trafić do rejestru, na 500 zł oznacza znaczne obciążenie jednostek sektora finansów publicznych. Przy takiej konstrukcji niektóre podmioty będą zmuszone do rejestracji prawie 1 mln rekordów rocznie. Część samorządów czy uczelni będzie musiała zatrudnić dodatkowych pracowników, żeby podołać temu zadaniu. Uważamy, że jest to niepotrzebne – mówi Grzegorz Bebłowski, pełnomocnik OPOS do działania na rzecz zmiany ustawy.
Porozumienie chciałoby też zdjęcia odpowiedzialności karnej. W przygotowanym przez siebie projekcie ustawy proponuje dodatkowo wydłużenie terminu na umieszczenie informacji z 14 do 30 dni. A także utworzenie zamkniętego katalog umów, które mają się znaleźć w rejestrze. Zapewnia przy tym, że celem nie jest unikanie jawności. Wszystkie te dane można uzyskać, składając wniosek o udostępnienie informacji publicznej. OPOS chodzi o uporządkowanie i jasność przepisów oraz zaoszczędzenie pracy urzędnikom. Pod tymi postulatami podpisałby się chętnie Związek Miast Polskich.
– Przydałoby się nam więcej zaufania. Ustawodawca wyszedł z założenia, że skoro niektórzy kradną, to potraktujmy wszystkich jak podejrzanych. Kara więzienia jest naprawdę niepotrzebna – mów Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Nie bójcie się więzienia
Inaczej niż samorządowcy na obowiązek prowadzenia rejestru patrzy Krzysztof Izdebski, prawnik, ekspert Fundacji im. Stefana Batorego.
– Dziś na świecie, tam gdzie mamy do czynienia z publicznymi pieniędzmi, jest tendencja do proaktywności. Czyli nie czekamy, aż obywatel poprosi o informację, tylko z automatu się nią dzielimy. Absolutnie nie uważam, że ten obowiązek przerasta możliwości kadrowe samorządów. Jest to absurdalne tłumaczenie – mówi prawnik.
– Mam raczej zastrzeżenia do tych przepisów w drugą stronę, bo widzę zbyt dużą przestrzeń, żeby umów nie umieszczać. Jest to kwestia rozstrzygania, co jest, a co nie jest informacją publiczną – dodaje.
Jego zdaniem pracy gminom nie przybędzie, a ubędzie, bo nie będą musiały odpowiadać na wnioski o dostęp do informacji publicznej.
– Zresztą w ustawie o dostępie do informacji publicznej również jest przewidziana kara więzienia, ale od 2001 r. nigdy nie została orzeczona. Choć może wpłynęłoby to na jawność życia publicznego. Dlatego nie widzę powodów do obaw ze strony samorządowców, że teraz zaczną trafiać do więzienia, bo nie umieszczą informacji o umowie w rejestrze – dodaje.
Podobną opinię ma Szymon Osowski, prezes Watchdog Polska.
– To nie jest tak, że to jest problem techniczno-osobowy. Przypomnę, że pierwotnie ten rejestr miał być uruchomiony rok temu. Samorządy dostały dużo więcej czasu na przygotowanie się i raczej podejrzewam tu niechęć do tego rozwiązania niż obawę, że nie będzie komu tych umów wprowadzać. Być może tam, gdzie przygotowania zaczynają się na ostatnią chwilę, może być jakiś problem organizacyjny, ale radziłbym poszukać rozwiązań, niż próbować teraz zmieniać prawo. Sądzę, że są już na rynku dostępne systemy informatyczne, które to ułatwią. Przecież samorządy w swoich systemach księgowych mają te wszystkie informacje, wystarczy teraz tylko z pomocą odpowiednich narzędzi to połączyć – mówi prezes Osowski.
Przypomina, że gdy wprowadzano obowiązek tworzenia Biuletynów Informacji Publicznej, to też ze strony samorządów padały argumenty, że umieszczanie informacji w internecie przysporzy im sporo pracy.
– A dziś chyba każdy się zgodzi, że przy dobrze prowadzonym BIP-ie zainteresowani znajdą tam to, czego szukają, i nie piszą pism do urzędów, na które trzeba odpowiadać. Zresztą niektóre samorządy od lat prowadzą takie rejestry, na przykład Szczecin i Gdańsk – zaznacza Szymon Osowski.
Nie wszędzie jest to problem
Szczecin prowadzi swój rejestr umów od 2013 r. Urząd miasta nie zatrudniał w związku z tym dodatkowych pracowników. Można w nim znaleźć informacje nawet o zakupie biletów komunikacji publicznej dla pracowników. Dolnego progu wartości przedmiotu umowy nie ma.
– Każdy pracownik, który podpisuje umowę, robi jej skan i umieszcza go w rejestrze. Nie ma z tym żadnych kłopotów – mówi Łukasz Kolasa, rzecznik prezydenta Szczecina.
Samorządowcy z OPOS starają się przekonać parlamentarzystów, by jeszcze w tej kadencji wydłużyli o kolejne sześć miesięcy termin wejścia w życie obowiązku prowadzenia rejestru, a w zyskanym w ten sposób czasie przyjęli proponowane zmiany merytoryczne.
– Jako były burmistrz Malborka uważam, że trzeba zważyć dwie racje. Obciążenia samorządów i transparentności. Nie wydaje się jednak, żeby prowadzenie rejestru było poważnym problemem dla gmin. Porozmawiam na ten temat z kolegami samorządowcami, ale skłaniam się ku temu, że to raczej trochę wstyd domagać się kolejnego przesunięcia wejścia w życie tych przepisów. Nie bałbym się też, że sąd skarze kogoś na karę więzienia za nieumieszczenie umowy – mówi poseł Tadeusz Cymański (PiS), wiceprzewodniczący komisji finansów publicznych.©℗