Regulacja prowadzenia dowodów z opinii biegłych w sprawach dotyczących nowych technologii jest daleka od ideału. Nie zwalnia to jednak profesjonalnych pełnomocników z obowiązku podjęcia takich działań, jakie już w obecnym stanie prawnym są możliwe i które zwiększają szanse na sprawne i rzetelne przygotowanie opinii - pisze Michał Grodziewicz, counsel, adwokat, kancelaria Olesiński i Wspólnicy.

Od lat wiele instytucji i specjalistów celnie wskazuje na liczne niedostatki przepisów, które regulują to, kto, jak – i za ile – wydaje opinie w postępowaniach sądowych. Regulacje te faktycznie pozostawiają wiele do życzenia i na pewno wymagają zmian. Nie oznacza to jednak, że możemy umywać ręce od problemu.

Żeby rozwiązać co najmniej kilka trudności związanych z dowodami z opinii biegłych, nie trzeba żadnych zmian w przepisach. Wystarczy tylko realna wola konstruktywnej współpracy w osiągnięciu – wspólnego przecież – celu.

Wynagrodzenia

W powszechnym odczuciu specjalistów z wielu branż, a z pewnością z sektora nowych technologii, biegli są zbyt nisko opłacani. Panuje przekonanie, że dzięki swoim umiejętnościom znacznie więcej mogliby zarobić w tym samym czasie, wykonując prywatne zlecenia. Jest to oczywiście sprawa fundamentalna dla wielu ekspertów i powoduje, że nie garną się oni do sporządzania opinii sądowych. Strony postępowania z kolei często wskazują na duży dyskomfort spowodowany tym, że dopiero po wykonaniu opinii dowiadują się, ile przyjdzie im za nią zapłacić. Co równie ważne, nie mogą w żaden sposób przewidzieć, jaka to będzie kwota.

Jest w tym wiele prawdy, ale wcale nie musi tak być. Po pierwsze, już od kilku lat ustawa pozwala na to, by sąd poprosił biegłego o wskazanie określonej kwoty wynagrodzenia, za które jest skłonny sporządzić opinię. Co więcej, to strony mają w takim przypadku decydujący głos. Jeżeli zgodzą się one na żądanie biegłego i zostanie uiszczona odpowiednia zaliczka, sąd będzie związany tak ustaloną kwotą.

Po drugie, chociaż powyższy sposób ustalania wynagrodzenia stosuje się po zleceniu sporządzenia opinii, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby takie uzgodnienia pojawiły się jeszcze przed wyborem biegłego. Zbieranie ofert przez sąd, przy udziale stron i pełnomocników, pozostaje poza aktualną regulacją. Jednak to, co nie jest zabronione, jest dozwolone – także w postępowaniu sądowym.

Dzięki temu powstawałaby szansa na włączenie do postępowań najlepszych specjalistów z rynku, o ile tylko strony byłyby gotowe ich należycie wynagrodzić. Biorąc pod uwagę, jak ważne interesy są na szali w takich postępowaniach, z pewnością wielu powodów i pozwanych byłoby skłonnych zainwestować odpowiednie środki, aby uzyskać opinię sporządzoną zgodnie z najlepszymi standardami.

Weryfikacja kompetencji

Nie ma niestety ani urzędowej, ani prywatnej bazy informacji na temat biegłych. Nie jest więc łatwo uzyskać tak podstawowe wiadomości, jak: ile dany ekspert wydał opinii, jak zostały one ocenione przez sądy i strony, czy ich konkluzje zostały przyjęte za podstawę rozstrzygnięcia, ile kosztowały czy jak długo były sporządzane.

Żaden przepis nie zabrania jednak uzyskania przynajmniej niektórych z tych informacji poprzez badanie rynku przez strony postępowania. Nie będzie to rozwiązanie możliwe do zastosowania w każdej sprawie, ale niejednokrotnie strony mają przecież dobre rozeznanie w branży, w której same prowadzą działalność.

Tu jednak pojawia się często inna przeszkoda, natury już nie legislacyjnej, lecz psychologicznej – czy wręcz emocjonalnej. Chodzi o naturalną nieufność, która często popycha strony do kwestionowania, dla zasady, każdego kandydata, którego przedstawia strona przeciwna.

Zapomnijmy jednak na chwilę, że jesteśmy w sądzie, i spójrzmy na tę kwestię jak na problem do rozwiązania. Akurat na opinię biegłych można przecież spojrzeć w ten sposób, że wszystkie zaangażowane podmioty mogą mieć zbieżne interesy (nawet w realiach toczącego się sporu). Obie strony chcą przecież, żeby opinia była sporządzona rzetelnie, fachowo i szybko (pomimo że każdej z nich zależy na odmiennych jej konkluzjach), a sądowi zależy na sprawnym przeprowadzeniu postępowania i wydaniu wyroku.

Jasne, że trudno o wspólne działania w trakcie konfliktu. Można zrozumieć, że jeśli sprawa toczy się o „być albo nie być” danego podmiotu, to niełatwo przełamać barierę naturalnej nieufności. Tym większa rola przypada więc profesjonalnym pełnomocnikom. W ich przypadku zdolność do racjonalnej oceny sytuacji, pragmatyzm, skuteczność i konstruktywne podejście do rozwiązywania problemów są istotnymi miernikami kultury prawnej, w której funkcjonujemy.

Zamiast eskalować spór, pełnomocnicy mogliby przecież wspólnie prowadzić korespondencję z różnymi kandydatami na ekspertów i razem pozyskiwać informacje na ich temat. Dzięki temu być może udałoby się wybrać jednego wspólnego biegłego. Dla podwyższenia komfortu obu stron w tej korespondencji można byłoby uwzględnić sąd – np. załączając go do prowadzonej komunikacji e-mailowej.

Nie czekajmy, aż przepisy wszystko unormują, bo to prawdopodobnie nie nastąpi szybko. Rozwiązujmy problemy, a nie wykorzystujmy ich do tego, żeby eskalować i przedłużać postępowania.

Skrócenie czasu sporządzenia opinii

Czas upływający na przeprowadzeniu dowodu z opinii biegłych jest niestety często dłuższy, niż chciałyby tego strony postępowania (i niejednokrotnie dłuższy niż to faktycznie niezbędne). W wielu sprawach finalizacja takiego działania odwleka się przez sporządzanie ekspertyz uzupełniających lub powtarzanie czynności badawczych przez biegłych po tym, jak strony albo sąd zgłoszą zarzuty do treści opinii lub sposobu jej przygotowania.

Czemu więc nie odwrócić tej kolejności?

Wiele kwestii, które po wydaniu opinii skutkują koniecznością jej zmieniania lub powtarzania badań, z powodzeniem można byłoby rozstrzygnąć jeszcze przed jej wykonaniem.

W tym celu możliwe jest zastosowanie co najmniej dwóch usprawnień:

  • W niektórych sprawach pomocny mógłby być udział biegłych w rozprawach, podczas których sąd przeprowadza informacyjne wysłuchanie lub przesłuchanie stron czy przesłuchuje świadków. Wiedząc, przynajmniej wstępnie, z jakimi zagadnieniami przyjdzie się im zmierzyć, już wtedy biegli mogliby wcześniej uzyskać od stron i świadków istotne informacje, które dotyczą ich pracy. Sądowi, stronom czy pełnomocnikom często trudno przewidzieć, jakie fakty (szczególnie o charakterze specjalistycznym) byłyby ważne dla biegłych i że o nie właśnie powinni pytać świadków.
  • W pewnych kategoriach postępowań przydatne mogłoby być także zorganizowanie posiedzenia w formie warsztatów. Podczas takich spotkań biegli wraz ze świadkami lub reprezentantami stron, którzy posiadają odpowiednią wiedzę o specjalistycznych aspektach sprawy, mogliby omówić i doprecyzować m.in.: jakie materiały są potrzebne do wydania opinii, które z nich mogą zostać biegłym przedstawione i przez kogo; w jaki sposób (według jakiej metody) opinia miałaby zostać sporządzona.

Jakkolwiek podczas takich warsztatów obecni mogliby być pełnomocnicy i sąd, to ich największą wartością byłoby stworzenie forum do merytorycznej dyskusji specjalistów w obszarze, który mają badać biegli.

Tego rodzaju rozwiązania mogą być szczególnie owocne w postępowaniach dotyczących nowych technologii. Mogą one wymiernie pomóc biegłym w:

  • szybszym dotarciu do potrzebnych informacji (których inaczej musieliby szukać w obszernej, wysoce specjalistycznej dokumentacji technicznej),
  • odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób sporządzić opinię, np. jeśli nie mają oni dostępu do pełnego materiału badawczego (np. systemów zintegrowanych dostawców zewnętrznych) lub gdy materiał ten jest nieaktualny (ponieważ od czasu powstania sporu systemy były aktualizowane i zasilane nowymi danymi).

Żadne z powyższych rozwiązań nie jest sprzeczne z przepisami postępowania cywilnego, choć też sam kodeks ich wprost nie podpowiada. Wydaje się jednak, że praktyki te są rzadko stosowane nie tyle z uwagi na niedostatki regulacji, co przez przywiązanie do utartych schematów myślenia o postępowaniu. Skoro dziś strony, a za nimi ich pełnomocnicy, sądy i biegli, muszą wkraczać w coraz bardziej skomplikowane obszary, to czas sięgnąć po narzędzia adekwatne do zagadnień, z którymi przychodzi im się mierzyć. ©℗