Rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek odniósł się – tym razem w wywiadzie dla DGP – po raz kolejny do kwestii końca kadencji Julii Przyłębskiej jako prezesa Trybunału Konstytucyjnego. I po raz kolejny popełnił błędy w interpretacji stanu faktycznego i prawnego.
W odpowiedzi na pytanie dziennikarza RPO powiedział m.in.: „Kiedy mamy wątpliwość co do treści normy międzyczasowej, należy tę wątpliwość rozstrzygnąć w drodze interpretacji. Dla mnie przeważającym argumentem jest ten odwołujący się do gwarancji wynikających z zasady kadencyjności. Jeżeli w momencie powołania osoby na stanowisko stan prawny określa jej kadencję w taki, a nie inny sposób, to w razie wątpliwości należy przyjmować, że kadencja trwa tyle, ile przewidywał stan prawny w chwili powołania. Nie można domniemywać skrócenia kadencji organu. W chwili powołania pani Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesa TK nie było obowiązującego przepisu o sześcioletniej kadencji. Ten przepis spoczywał w okresie vacatio legis, a więc jeszcze nie kształtował sytuacji prawnej w tym czasie. Przypomnijmy – ten przepis wszedł w życie w pierwszych dniach stycznia 2017 r., a panią Julię Przyłębską powołano w grudniu 2016 r.”.
Stwierdzenia te zasługują na komentarz i polemikę.
Jeśli chodzi o stan faktyczny, rzecznik przeoczył decydującą dla omawianego zagadnienia okoliczność. Mianowicie w dniu powołania Julii Przyłębskiej, tj. 21 grudnia 2016 r., nie obowiązywał już przepis poprzedniej ustawy z 22 lipca 2016 r. o TK, z którego wynikało, że koniec kadencji prezesa przypada na koniec jego (jej) kadencji sędziowskiej. Przepis ten utracił moc obowiązującą dzień przed tym powołaniem, tj. 20 grudnia 2016 r., na podstawie ustawy z 13 grudnia 2016 r. – Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK oraz ustawę o statusie sędziów TK (Dz.U. poz. 2074).
Opinia rzecznika jest nieprawidłowa. Mimo to jest wykorzystywana publicznie przez polityków
Tak więc argument RPO, że „kadencja trwa tyle, ile przewidywał stan prawny w chwili powołania” trafia w próżnię, bowiem w dniu powołania Julii Przyłębskiej stan prawny niczego nie przewidywał. Nie jest dopuszczalne opieranie się w rozumowaniu prawniczym na przepisie ustawowym, który został uchylony wcześniej, niż doszło do powołania prezesa trybunału, i który – rzecz jasna – nie obowiązuje również obecnie.
Budzą także wątpliwości uwagi rzecznika na temat kwalifikacji art. 10 ust. 2 ustawy z 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed TK (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2393), wprowadzającego sześcioletnią kadencję prezesa TK. Wprowadzenie kadencji na tym stanowisku było pod koniec 2016 r. rozwiązaniem dyskutowanym i powszechnie znanym. W projekcie ustawy wyraźnie wskazano, że sześcioletnia kadencja prezesa TK miała wpisywać się w standardy konstytucyjne, w tym nie przekraczać najdłuższych występujących w konstytucji kadencji organów władzy publicznej. Ustawa zawierająca omawiany przepis została opublikowana w Dzienniku Ustaw jeszcze przed dniem powołania prezesa TK.
Należy zaznaczyć, że w dniu powołania Julii Przyłębskiej na prezesa TK, tj. 21 grudnia 2016 r., wskazany wyżej przepis znajdował się w okresie 14-dniowej vacatio legis. Na tej właśnie okoliczności opiera się argumentacja RPO. Uważa on, że art. 10 ust. 2 nowej ustawy nie wyznacza końca kadencji Julii Przyłębskiej, bowiem – jak mówi – „ten przepis spoczywał w okresie vacatio legis, a więc jeszcze nie kształtował sytuacji prawnej w tym czasie”.
Argumentacja ta jest nieprawidłowa. Najpierw należy przypomnieć, że wprowadzenie vacatio legis oznacza, iż dany przepis znajduje się już w porządku prawnym, z tym że jego wejście w życie zostało mocą decyzji ustawodawcy odroczone. W odniesieniu do omawianego tu przepisu ustawowego nie było niezbędne, aby miał on zastosowanie już w dniu powołania prezesa trybunału. Nie można np. powoływać się w tym kontekście na zasadę ochrony praw nabytych. Rozstrzygające jest to, że omawiany przepis, mający charakter organizacyjno-proceduralny, obowiązuje bezpośrednio, tj. w dniu, w którym zaktualizowała się hipoteza zawartej w nim normy, tj. po upływie sześcioletniej kadencji prezesa trybunału, a więc od 20 grudnia 2022 r. Nie sposób tu mówić – jak czyni to rzecznik – o skróceniu kadencji, bo żadnej dłuższej kadencji nie było.
Reasumując, stanowisko RPO jest nieprawidłowe i prawniczo nie do obrony. Należy to podkreślić, bo jest ono wykorzystywane publicznie przez niektórych polityków. Kilkanaście dni temu zaproponowałem prof. Wiąckowi publiczną dyskusję na omawiany tu temat, ale na to nie zareagował. ©℗