Zbyt małe doświadczenie orzecznicze oraz podważanie kompetencji prezydenta do powoływania sędziów na wniosek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa – to główne powody, dla których częstochowski sędzia Adam Synakiewicz nie otrzymał poparcia w konkursie do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Decyzja w tej kwestii zapadła na zakończonym w piątek posiedzeniu KRS.
Przypomnijmy, że Adam Synakiewicz to sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie, o którym zrobiło się głośno po tym, jak na łamach DGP opisaliśmy, że orzekając w jednej ze spraw odwoławczych, zdecydował się na własną rękę zbadać zgodność z prawem powołania sędziego, który wyrokował w I instancji i który został powołany na urząd z rekomendacji obecnej KRS. Synakiewicz zrobił to, odwołując się do orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Za to działanie został na wiele miesięcy odsunięty od orzekania.
Teraz decyzje procesowe Synakiewicza stały się także powodem odrzucenia przez KRS jego kandydatury w konkursie do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Jak napisano w komunikacie z posiedzenia rady, uzasadnienia wyroków, „w których podważa prawo do orzekania innych sędziów, są sprzeczne z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, a nawet TSUE”. KRS twierdzi, że tym samym sędzia podważa kompetencje prezydenta do powoływania sędziów na jej wniosek i „neguje prawo TK do orzekania o zgodności z Konstytucją umów międzynarodowych”. Zarzucono mu również, że wydając wyroki, nie rozpatrywał spraw merytorycznie, a jedynie wskazywał na argumenty systemowe dotyczące KRS. „Oznacza to, że sędzia neguje procedurę nominacyjną, nie przeszkadza mu to jednak w kandydowaniu na wyższe stanowisko sędziowskie w ramach tej procedury” – czytamy w komunikacie z posiedzenia KRS.
Sam zainteresowany w rozmowie z DGP zaznacza, że to nie pierwszy raz, kiedy obecna rada odrzuca jego kandydaturę. Sędzia Synakiewicz w procedurze awansowej startował już bowiem czterokrotnie.
– Za każdym razem robiłem to wyłącznie w celu przetestowania tej procedury i wykazania, że nie liczą się w niej kompetencje i doświadczenie zawodowe – twierdzi nasz rozmówca. ©℗