W piątek w warszawskim sądzie odbyło się posiedzenie organizacyjne dotyczące sprawy urzędników Komisji Nadzoru Finansowego, w tym jej byłego szefa Andrzeja Jakubiaka i jego zastępcy Wojciecha Kwaśniaka. Prokuratura zarzuca im niedopełnienie obowiązków w sprawie Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Wołomin. Ich „zaniedbania” miały pozwolić na kontynuowanie w największej niegdyś SKOK przestępczej działalności, która przyczyniła się do bankructwa kasy.

Prok. Marcin Lorenc, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, która zajmuje się sprawą, wyjaśnia, że na posiedzeniu organizacyjnym sąd uzgadnia ze stronami terminy czy kolejność przesłuchiwania świadków. Informuje, że następne posiedzenie zostało wyznaczone na kwiecień.

– W związku z zarządzonym na dzisiaj przez sąd posiedzeniem organizacyjnym kilka osób, zarówno obrońców, jak i oskarżonych, złożyło wnioski o umorzenie postępowania między innymi z uwagi na oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia. Ja również złożyłem taki wniosek w odniesieniu do mojego klienta – mówi DGP mec. Bartłomiej Jankowski, partner w kancelarii B2R Law Jankowski, Stroiński, Zięba i Partnerzy, który jest obrońcą byłego szefa KNF.

O zarzutach wobec byłych pracowników nadzoru prokuratura informowała ponad dwa lata temu. Według śledczych przedstawiciele KNF w latach 2013-2014 zbyt wolno prowadzili postępowanie w sprawie wprowadzenia w SKOK-u Wołomin zarządu komisarycznego. W tym czasie z kasy wyprowadzano pieniądze. Równocześnie rosła wartość zebranych przez nią depozytów. Zarząd komisaryczny został finalnie wprowadzony na początku listopada 2014 r. Kilka tygodni później podjęto decyzję o zawieszeniu jej działalności, co uruchomiło wypłatę przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny środków gwarantowanych klientów „Wołomina” w wysokości ponad 2,2 mld zł.

Nadzór krótko po zamknięciu SKOK Wołomin przedstawił harmonogram działań, z którego wynikało, że działania KNF były spowalniane m.in. przez samą kasę. „„SKOK Wołomin ustanowił czterech pełnomocników do reprezentowania w postępowaniu w sprawie ustanowienia zarządcy komisarycznego w Kasie, nie wyznaczając jednocześnie pełnomocnika, do którego ma być doręczana/kierowana korespondencja. W toku postępowania korespondencję z KNF prowadziła zarówno sama Kasa, jak i jej pełnomocnicy, co z praktycznego punktu widzenia utrudniało prowadzenie postępowania. Każdy wniosek złożony przez któregokolwiek pełnomocnika, zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego regulującymi postępowanie administracyjne musiał być rozpatrzony” – informował nadzór.

Jeden z oskarżonych – Wojciech Kwaśniak – ma status pokrzywdzonego w innej sprawie związanej z aferą SKOK Wołomin. W 2014 r., gdy KNF prowadziła działania nadzorcze wobec tej kasy – Kwaśniak został ciężko pobity. Zlecenie miał wydać Piotr P., członek rady nadzorczej wołomińskiej kasy.

Ten proces trwa już od kilku lat. W listopadzie ub.r. PAP relacjonowała zeznania kobiety, która przez dwa lata współpracowała z P. i w maju 2014 r. słyszała rozmowę między P. i jego „prawą ręką”: Krzysztofem A. – Rozmawiano o tym, że pan Kwaśniak jest osobą niewygodną, robi problemy jeśli chodzi o SKOK Wołomin i trzeba coś z nim zrobić, trzeba go jakoś uciszyć, żeby nie zablokował spirali kredytów.

Jako wiceprzewodniczący KNF Kwaśniak odpowiadał m.in. za nadzór nad spółdzielczymi kasami.

Na początku grudnia Krzysztof A. jako pierwsza osoba w tej sprawie został skazany: na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Ma też zapłacić Kwaśniakowi 100 tys. zł. Niski wyrok A. zawdzięcza temu, że współpracował z prokuraturą i uzyskał status małego świadka koronnego.

Oskarżeni o zaniedbania w sprawie SKOK Wołomin w grudniu 2018 r. zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i przewiezieni do Szczecina. Poręczenia za szefów nadzoru udzielali wówczas byli prezesi Narodowego Banku Polskiego: Hanna Gronkiewicz-Waltz, Leszek Balcerowicz i Marek Belka. Na początku 2019 r. sąd w Szczecinie uznał, że zatrzymanie nadzorców było niezasadne. Uchylił też zastosowane wobec nich środki zapobiegawcze. Byli pracownicy KNF wystąpili o odszkodowania. Sprawy są na różnym etapie.

Zatrzymanie byłych szefów nadzoru miało miejsce krótko po wybuchu „afery KNF”, jaka wybuchła po upublicznieniu nagrania rozmowy Leszka Czarneckiego, właściciela Getin Noble Banku i Idea Banku z Markiem Chrzanowskim, następcą Jakubiaka na stanowisku szefa KNF, w trakcie której nowy nadzorca mianowany za rządów Prawa i Sprawiedliwości złożył Czarneckiemu propozycję korupcyjną.