Prawo UE stoi na przeszkodzie temu, by organy krajowe mogły uzyskać, bez uzasadnienia, wstrzymanie wykonania prawomocnego orzeczenia zarządzającego powrót dziecka. Polskie przepisy w tym zakresie są sprzeczne z wymogiem skuteczności i szybkości w tego typu sprawach – orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
O co chodziło w sprawie?
Sprawa dotyczyła polskiej pary, która mieszkała w Irlandii. Tam też się urodziła się dwójka ich dzieci. Latem 2021 r. matka postanowiła zabrać je na wakacje do Polski, na co ojciec wyraził zgodę. We wrześniu tego samego roku matka zmieniła jednak zdanie i poinformowała partnera, że nie zamierza wrócić do Irlandii i zostanie z dziećmi w Polsce. Ojciec nie zgodził się z tą decyzją i zwrócił się do polskich sądów z wnioskiem o zarządzenie powrotu dzieci. Sądy obu instancji wydały orzeczenia po myśli mężczyzny. Kiedy postanowienie stało się prawomocne do gry włączył się Rzecznik Praw Dziecka i Prokurator Generalny żądając wstrzymania jego wykonania.
Polskie przepisy
Takie uprawnienie przysługuje bowiem ww. organom od 2022 r. na skutek nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego (ustawa z dnia 7 kwietnia 2022 r. o zmianie ustawy - Kodeks postępowania cywilnego, Dz.U.2022.1098). Dzięki dodanemu do kodeksu art. 388(1) Rzecznik Praw Dziecka i Prokurator Generalny mogą żądać, bez uzasadnienia takiej czynności, wstrzymania wykonania prawomocnego orzeczenia sądowego zarządzającego powrót dzieci, wydanego na podstawie Konwencji haskiej. Żądanie takie powoduje wstrzymanie wykonania postanowienia na okres dwóch miesięcy. Ponadto, jeżeli wymienione organy wniosą od orzeczenia skargę kasacyjną, wstrzymanie to przedłuża się z mocy prawa do czasu ukończenia postępowania przed Sądem Najwyższym.
Powyższe przepisy wzbudziły wątpliwości Sądu Apelacyjnego w Warszawie co do zgodności takiego wstrzymania z wymogiem szybkości przewidzianym w rozporządzeniu Bruksela II bis. Sąd zwrócił również uwagę na to, że uprawnienie wstrzymania przysługuje organom niemającym statusu sądu, a samo wykonanie przez nie uprawnienia nie podlega kontroli sądowej. Wobec tych wątpliwości SA wystąpił do TSUE z pytaniem prejudycjalnym, czy polskie przepisy są zgodne z prawem podstawowym do skutecznego środka prawnego zapisanym w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej.
Ścisły i krótki termin
16 lutego 2023 r. TSUE wydał wyrok w tej sprawie. Przypomniał on, że zgodnie z rozporządzeniem Bruksela II bis właściwe sądy państw członkowskich są zobowiązane do wydania orzeczenia zarządzającego powrót danego dziecka w szczególnie krótkim i ścisłym terminie.
- Orzeczenie takie powinno co do zasady zapaść najpóźniej w terminie sześciu tygodni od wniesienia sprawy, z zastosowaniem najszybszych procedur przewidzianych w prawie krajowym. Zarządzenia powrotu dziecka bezprawnie uprowadzonego można odmówić jedynie w konkretnych i wyjątkowych, należycie uzasadnionych wypadkach – stwierdził TSUE.
Zdaniem europejskiego trybunału polskie przepisy w tym zakresie mogą naruszać skuteczność rozporządzenia Bruksela II bis. Już bowiem samo pierwsze wstrzymanie na okres dwóch miesięcy samo w sobie przekracza termin przewidziany przez ww. rozporządzenie.
TSUE zwrócił też uwagę na to, że Rzecznik Praw Dziecka i Prokurator Generalny nie mają obowiązki uzasadnienia swojego żądania, a wykonywanie tego uprawnienia nie podlega kontroli sądowej.
- Przedmiotowe przepisy nie gwarantują, że powrót dziecka do miejsca jego zwykłego pobytu będzie mógł zostać wstrzymany jedynie w konkretnych i wyjątkowych przypadkach – wyjaśnił TSUE.
Europejski trybunał nie zgodził się jednocześnie z argumentami, że polskie przepisy umożliwiające wniesienie skargi kasacyjnej umożliwiają uniknięcia doznania przez dzieci nieodwracalnej szkody. - Unijne prawo nie nakłada bowiem obowiązku ustanowienia w tego typu sprawach dodatkowej instancji. Orzeczenie zostało zaś wydane w ramach procedury przewidującej już dwie instancje - stwierdził europejski trybunał.