Wszystkie strony politycznej sceny czekają na wyniki rozmów między rządem a Pałacem Prezydenckim. Od tego uzależniają swoje stanowiska. Do rozstrzygnięć może dojść wkrótce po Nowym Roku.

Na razie w rozmowach o korekcie ustawy o Sądzie Najwyższym na linii rząd-prezydent mamy przerwę. Rząd rozważa różne możliwości korekt w ustawie, ale nie ma mowy o rewolucji w projekcie. – Rozważamy różne rozwiązania, które wzmocnią przekonanie prezydenta, że może być spokojny o swoją prerogatywę nominacji sędziów – mówi nasz rozmówca z rządu. Inny dodaje, że takim rozwiązaniem mogłyby być dodatkowe zapisy w ustawie gwarantujące, że korzystanie z testu bezstronności przez sąd nie oznacza kwestionowania statusu sędziego. W wersji projektu, która trafiła do Sejmu, o tzw. test bezstronności może wnioskować nie tylko strona postępowania, lecz także skład sędziowski. To ma być jeden z głównych tematów rozmów z Pałacem Prezydenckim. Rząd nie chce wielu zmian. W ostatnim wywiadzie dla DGP minister do spraw europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk mówił, że każda większa zmiana może oznaczać ponowne otwarcie dyskusji z Komisją Europejską i opóźnić termin przesłania pieniędzy.
Ze strony Pałacu Prezydenckiego widać daleko idącą rezerwę. – Prezydent zgłosił już poprzednio własny projekt i gdyby nie był on zmieniany, obecnych kłopotów by nie było – to najczęściej powtarzany komunikat.
Widać, że Kancelaria Prezydenta tym razem zajęła pozycję recenzenta i nawet na pomysły ustawowych gwarancji w sprawie nominacji prezydenckich patrzy sceptycznie. – Przecież ta ustawa właśnie wyrzuca z obecnego prawa przepis, że okoliczności powołania sędziego nie mogą być jedyną podstawą do kwestionowania jego niezawisłości – podkreśla nasz rozmówca. Pałac Prezydencki krytycznie patrzy także na pomysł, by NSA przejął sprawy dyscyplinarne. Wprost mówił o tym prezydent Andrzej Duda w przedświątecznym oświadczeniu na temat ustawy. Rozmawiał o tym z prezesem NSA Jackiem Chlebnym, który mówi o wątpliwościach konstytucyjnych wobec tych pomysłów. To pokazuje, że rozmowy z Pałacem Prezydenckim w tej sprawie nie będą dla rządu łatwe.
Równolegle toczą się dyskusje z ziobrystmi. Długie pięciogodzinne spotkanie odbyło się przed świętami. – To była bardzo merytoryczna rozmowa, która pokazała nam, gdzie oni widzą zagrożenia w interpretacji tych przepisów i co trzeba brać pod uwagę – wskazuje rozmówca z rządu. – Omówiliśmy zastrzeżenia, oni rozumieją nasze, ale różnica zdań pozostała. Daliśmy sobie czas na kolejne spotkanie. Nie ma mowy o okładaniu się kijami – podkreśla z kolei jeden z ziobrystów. I przyznaje, że Solidarna Polska przynajmniej na tym etapie nie rozważa poparcia ustawy, nie ma także raczej mowy o zgłaszaniu poprawek. – To, co mieliśmy zaproponować, pokazaliśmy przy pracach nad ustawą prezydencką. Teraz czekamy na efekty rozmów KPRM z Kancelarią Prezydenta, może pojawi sią jakaś nowa wersja ustawy – podkreśla. Na poparcie ustawy przez ziobrystów KPRM raczej nie liczy, próbuje ich przekonać, by nie blokowali projektu lub nie głosowali przeciw.
Stanowisko Pałacu Prezydenckiego i Solidarnej Polski wskazuje, że kluczowy dla kształtu ustawy może być kolejny tydzień. Wówczas powinno się wyjaśnić, czy możliwe jest porozumienie w całym obozie władzy z uwzględnieniem prezydenta i Solidarnej Polski.
Na wyjaśnienie tych wątpliwości czeka opozycja. – Oficjalne stanowisko lewicy będzie znane, gdy będziemy mieli pewność, jaka będzie ostateczna wersja ustawy – mówi szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Podobne zdania można usłyszeć od KO i PSL. Wiadomo jednak, że opozycja szykuje pakiet poprawek. Poseł KO Robert Kropiwnicki kwestionuje pomysł z NSA. Jego zdaniem lepiej byłoby, gdyby sprawami dyscyplinarnymi zajęła się Izba Karna SN. Z kolei PSL zamierza zgłosić poprawkę, że sędziowie zajmujący się sprawami dyscyplinarnymi powinni mieć minimum siedmioletni staż. – To powinno usunąć wszelkie obiekcje Brukseli – podkreśla rzecznik ludowców Miłosz Motyka.
Projekt ustawy o SN ma być rozpatrywany na posiedzeniu Sejmu, które zaczyna się 11 stycznia.