Lex Czarnek – wersja 2.0 – nadal zagraża działalności edukacyjnej organizacji pozarządowych. I prawu do wychowania dzieci w duchu pożądanym przez rodziców.

Sejm przyjął 4 listopada ustawę o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw, która jest określana jako lex Czarnek 2.0. Jest to bowiem drugie podejście do zmian zainicjowanych przez ministra edukacji i nauki. Ustawa nie bez powodu budzi wiele zastrzeżeń i wątpliwości zarówno szkół, jak i organizacji społecznych biorących udział w procesie edukacyjnym. Obecnie pracuje nad nią Senat. Akt jeszcze przed końcem roku może trafić na biurko prezydenta. Wiele wskazuje na jego bardziej przychylne podejście, niż miało to miejsce w przypadku zawetowanej przez głowę państwa ustawy ze stycznia 2022 r. (lex Czarnek).

Powody weta Lex Czarnek

Prezydencka minister Małgorzata Paprocka w wywiadzie dla DGP z 9 listopada (DGP nr 217/2022) oceniła, że nowa wersja „znacząco różni się od tej, którą prezydent zawetował”. W ocenie Andrzeja Dudy najważniejszym celem jest bowiem wzmocnienie roli rodziców w decydowaniu o prowadzeniu zajęć przez organizacje oraz informowanie o przekazywanych podczas zajęć treściach. Minister podkreśliła też, że przyjęta przez Sejm ustawa ogranicza kompetencje kuratora, w tym w zakresie odwołania dyrektora szkoły.
Faktycznie lex Czarnek 2.0 nie zawiera przepisów wzmacniających procedurę zaleceń kierowanych do dyrektora szkoły przez organ prowadzący nadzór pedagogiczny, czyli najczęściej kuratora oświaty. W lex Czarnek 1.0 dopuszczano nawet odwołanie dyrektora z powodu niewykonania zaleceń oraz powierzenie tego stanowiska innej osobie. Choć nowa ustawa nie przewiduje takich regulacji, to wciąż obecne są regulacje budzące słuszne obawy.
Gdy Prezydent RP zawetował lex Czarnek 1.0, było to wydarzenie wyjątkowe. Po pierwsze dlatego, że weto poprzedziła szeroka debata. Po drugie dlatego, że Andrzej Duda z możliwości ponownego skierowania ustawy do parlamentu korzysta bardzo oszczędnie. W piśmie do marszałek Sejmu prezydent zarzucił posłom, że nie pochylili się nad jego projektem ustawy z 3 lipca 2020 r. Wyjaśnił też, że przedstawiona propozycja legislacyjna miała urzeczywistnić prawo rodziców do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami, a także uporządkować zasady prowadzenia w szkole działalności przez organizacje społeczne. Prezydent argumentował swoje weto m.in. tym, że:
  • „(…) zmiana polegająca na konieczności uzyskania każdorazowej, uprzedniej, pozytywnej opinii kuratora oświaty lub specjalistycznej jednostki nadzoru, która dodatkowo pozbawiona jest jasno określonych kryteriów (…), sprowadza rolę rodziców wyłącznie do decydowania o udziale ucznia niepełnoletniego w zajęciach prowadzonych przez organizację”;
  • „(…) przedstawiona do podpisu ustawa w nieprawidłowy sposób kształtuje nadrzędną rolę kuratora lub specjalistycznej jednostki nadzoru względem roli rodziców”;
  • „(…) wychowawcza rola rodziców (…) nie może być realizowana w pierwszym rzędzie za pomocą organów administracji rządowej”.

Prezydenckie propozycje do Lex Czarnek

Lex Czarnek 2.0 to regulacja hybrydowa. Z jednej strony obejmuje regulacje, które nie różnią się zbytnio od pierwszej wersji. Z drugiej zaś zawiera niektóre pomysły, które Andrzej Duda zaproponował w projekcie z lipca 2020 r.
Regulacje te zakładały, że organizacja, która zamierza podjąć działalność w szkole, przedstawia dyrektorowi szkoły wiele informacji (nazwano to szumnie „prospektem informacji wychowawczej”). Kolejnym krokiem miało być poinformowanie rodziców uczniów o możliwości wyrażenia zgody – lub jej braku – na działalność organizacji w szkole. Jeśli większość rodziców opowiedziałaby się za tym, aby organizacja w szkole działała (brak stanowiska w określonym terminie miał oznaczać zgodę), to organizacja mogła prowadzić działalność w szkole, o ile zdobyła jeszcze zgodę dyrektora i uzyskała pozytywną opinię rady placówki. Co ciekawe, rodzice mieli też możliwość cofnąć udzieloną zgodę. Gdyby się okazało, że z tego powodu zabraknie „większości głosów”, organizacja kończyłaby współpracę ze szkołą.
Podobne regulacje przyjęto w lex Czarnek 2.0. Organizacja ma mieć obowiązek poinformować o swojej działalności, celach i treściach, które mają być przekazywane, a także zawrzeć opis materiałów, które będą wykorzystywane (zakres przekazywanych informacji jest węższy, niż zakładał prezydencki projekt). Odmienność regulacji przyjętych w lex Czarnek 2.0. widać na kolejnym etapie. Mianowicie rola opiekunów nie polega już na wyrażaniu zgody na działalność organizacji, lecz na udziale w konsultacjach, które ma przeprowadzić rada rodziców. Ustawa przewiduje m.in., że rodzice powinni mieć nie mniej niż siedem dni na wyrażenie swojej opinii. To niewiele. 21 dni na wyrażenie swojej opinii, poprzedzonej wskazanymi konsultacjami, ma rada rodziców.
Lex Czarnek 2.0, podobnie jak prezydencki projekt, wzmacnia rolę rodziców w procesie dopuszczania organizacji do działalności w szkole. Także takiej, która nie wiąże się z jej obecnością podczas zajęć z uczniami. Według nowej ustawy to rada rodziców – jako ciało przedstawicielskie – odgrywa główną rolę w procesie, choć według prezydenckiego projektu gwarancją mieli być rodzice uczniów jako społeczność, która – jeśli w większości zajęłaby takie stanowisko – mogłaby zablokować działalność organizacji w szkole.
Możemy się zastanawiać, które z rozwiązań byłoby lepsze z punktu widzenia urzeczywistniania prawa rodziców z jednej strony, ale z drugiej także ze względów operacyjnych, lecz nadal nie są to regulacje, które budzą największe wątpliwości.

Prawa kuratora

Największy problem stanowią regulacje, które zostały bez większych zmian przeniesione do nowej ustawy z lex Czarnek 1.0. Jedną różnicę warto zasygnalizować – zgodnie z lex Czarnek 2.0 organizacje nie mogą prowadzić zajęć obowiązkowych. Poza tym powielono m.in. wymóg uzyskania pozytywnej opinii kuratora oświaty. Otrzyma on z dwumiesięcznym wyprzedzeniem program zajęć i materiały wykorzystywane do jego realizacji, aby ocenić, czy prowadzenie zajęć byłoby „zgodne z przepisami prawa”.
Wróćmy do wywiadu, którego udzieliła DGP minister Paprocka. Zapewniała, że „ustawa nie wprowadza uznaniowej decyzji kuratora, czy mu się dana organizacja podoba, czy nie”. Według niej trudno mówić o „uznaniowości”, bo kurator ma za zadanie ocenić zgodność programu zajęć „z przepisami prawa, w szczególności z zadaniami wymienionymi w art. 1 pkt 1–3, 5, 14 i 21 Prawa oświatowego”. Jednak wymienione przepisy nadal przyznają kuratorowi szeroki luz decyzyjny (interpretacyjny).
Mówią one, że system oświaty ma zapewniać m.in.: wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny (art. 1 pkt 2), wychowanie rozumiane jako wspieranie dziecka w rozwoju ku pełnej dojrzałości w sferze fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej i społecznej wzmacniane i uzupełniane przez działania z zakresu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży (art. 1 pkt 3) czy też dostosowanie treści, metod i organizacji nauczania do możliwości psychofizycznych uczniów, a także możliwość korzystania z pomocy psychologiczno-pedagogicznej i specjalnych form pracy dydaktycznej (art. 1 pkt 5). Jak program zajęć ma się np. do wspomagania wychowawczej roli rodziny? Kiedy możemy mówić o dostosowaniu treści do możliwości psychofizycznych uczniów? To oceni… kurator.
„Ustawa na pierwszym planie stawia rodziców” – uznała prezydencka minister. Tylko w pewnym sensie. Owszem, bez zgody (rady) rodziców organizacja nie będzie mogła w szkole funkcjonować. Jeżeli jednak będzie się cieszyła ich pełnym uznaniem, ale nie spotka się z przychylnością kuratora, to i tak zajęć nie poprowadzi.
W lex Czarnek 2.0 pozostał także inny ślad centralistycznego podejścia do edukacji. Oto bowiem organizacje, które będą prowadzić zajęcia w ramach zadania zleconego z zakresu administracji rządowej, nie będą potrzebować zgody kuratora. Podobnie jak organizacje harcerskie objęte „Honorowym Protektoratem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. Znamienne jest, że podobnego „immunitetu” nie przewidziano dla zajęć, które odbywają się w związku ze zleceniem wykonania zadania publicznego przez samorząd terytorialny.
Właśnie rola kuratora oświaty budzi zasadnicze wątpliwości – ogranicza samodzielność działalności szkoły, jednostek samorządu terytorialnego (to one są najczęściej organami prowadzącymi szkoły).

Tylko po co?

Ustawa zakłada, że rodzice uczniów przed rozpoczęciem zajęć z organizacją otrzymają pakiet informacji (m.in. „pełną informację o celach i treściach realizowanego programu zajęć”). Następnie udział niepełnoletniego w zajęciach będzie możliwy tylko w przypadku udzielenia przez rodzica pisemnej zgody. Ustawa nie przewiduje przy tym „milczącej zgody”.
Można pozytywnie ocenić wprowadzenie obowiązków informacyjnych: o dotychczasowym doświadczeniu organizacji, celach, które mają być realizowane, wykorzystywanych przy tym materiałach, a gdy w grę wchodziłoby prowadzenie zajęć – także ich programu. To istotny element, który wzmacnia rolę rodziców i ich prawo do wychowywania dziecka zgodnie ze własnymi przekonaniami, który to cel deklarują autorzy projektów (zarówno rządowego, poselskiego, jak i prezydenckiego). Te regulacje gwarantują, że uczniowie nie będą uczestniczyli w zajęciach, które budzą zastrzeżenia rodziców. A jednak to kurator – organ administracji rządowej – stanie się „bezpiecznikiem”, który jedną decyzją uniemożliwi organizacji prowadzenie zajęć.

Nowe rozdanie Lex Czarnek

Jeśli lex Czarnek 2.0 wejdzie w życie, to efekty nie będą natychmiastowe. Do końca lutego 2023 r. dyrektorzy szkół zostaną zobligowani do przekazania stosownych dokumentów, niezbędnych do wydania przez kuratora opinii. Jeśli będzie negatywna, to zajęcia będą mogły być prowadzone do 30 czerwca 2023 r. Podobnie organizacje, które działają w szkole, ale zajęć nie prowadzą, będą mogły podejmować aktywność do końca czerwca, chyba że uzyskają zgodę na nowych zasadach (m.in. opinia rady rodziców poprzedzona konsultacjami z rodzicami). Zatem, jeśli lex Czarnek 2.0 przyniesie negatywny efekt, to przekonamy się o tym w nowym roku szkolnym.
Bezpośrednie zagrożenie polega na tym, że kuratorzy zablokują prowadzenie zajęć przez organizacje. Które z nich mogą się obawiać? Bez większego problemu można wskazać na organizacje równościowe, działające na rzecz społeczności LGBT+, przekazujące wiedzę o prawach człowieka, a także wszystkie, które zajmują się „niebezpiecznymi tematami” (choćby edukacją seksualną). Pamiętamy słowa o „demoralizowaniu polskiej młodzieży”.
Może jednak nastąpić także skutek pośredni, a przez to trudniej uchwytny, czyli efekt mrożący. Organizacje mogą po prostu zrezygnować z tej części swojej działalności, skoro klimat do współpracy międzysektorowej jest niesprzyjający. A zubożona oferta edukacyjna szkoły uderzy finalnie w uczniów. ©℗