Trybunał Konstytucyjny od ponad pięciu lat nie jest w stanie rozstrzygnąć zainicjowanego przez marszałka Sejmu sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a prezydentem. Prezes TK Julia Przyłębska poinformowała niedawno I prezesa SN, że sprawa nadal pozostaje na etapie rozpoznania merytorycznego.

– Przedłożę to pismo składowi orzekającemu, który zawiesił postępowanie kasacyjne w związku ze sprawą toczącą się przed TK – mówi DGP Michał Laskowski, prezes SN kierujący Izbą Karną SN.
Chodzi o postępowanie, które ma związek z tzw. aferą gruntową i domniemanym przekroczeniem uprawnień przez ówczesne kierownictwo CBA z Mariuszem Kamińskim na czele. Wobec tych osób prezydent, nie czekając na prawomocne rozstrzygnięcie sądu, zastosował akt łaski, co stało się przyczynkiem do złożenia przez ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego wniosku do TK.

Do umorzenia

Sprawa trafiła do trybunału w lipcu 2017 r. Pretekstem do żądania rozstrzygnięcia rzekomego sporu kompetencyjnego między SN a prezydentem stała się wydana przez siedmioosobowy skład SN uchwała, w której stwierdzono, że prezydent nie może zastosować prawa łaski przed zapadnięciem w sprawie prawomocnego orzeczenia sądowego (sygn. akt I KZP 4/17). A tak właśnie było w sprawie Mariusza Kamińskiego i innych ówczesnych funkcjonariuszy CBA oskarżonych o przekroczenie uprawnień w trakcie tzw. afery gruntowej. Na skutek prezydenckiego aktu łaski Sąd Okręgowy w Warszawie w marcu 2016 r. uchylił rozstrzygnięcie sądu I instancji, skazujące Kamińskiego i pozostałych członków kierownictwa CBA. Od tego rozstrzygnięcia kasację do SN wnieśli oskarżyciele posiłkowi.
Sprawa jednak do tej pory nie została rozstrzygnięta, gdyż skład orzekający nie miał wyboru i musiał zawiesić to postępowanie do czasu rozpatrzenia przez TK wniosku marszałka Sejmu.
Tymczasem spora część prawników od początku podkreślała, że nie ma żadnego sporu konstytucyjnego między SN a prezydentem w zakresie prawa łaski.
– Istnieją tylko dwa spory kompetencyjne – pozytywny i negatywny. Ten pierwszy występuje wówczas, gdy dwa organy chcą wykonać to samo uprawnienie, a drugi, gdy żaden organ nie uznaje się za właściwy do jego wykonania. A przecież SN nie próbował wykonać prawa łaski za prezydenta. On jedynie rozstrzygnął w sprawie, że głowa państwa skorzystała z przysługującego jej uprawnienia w niewłaściwym momencie – wyjaśniał na łamach DGP prof. Maciej Gutowski, adwokat.
Co więcej, z dotychczasowego orzecznictwa trybunału jasno wynika, że postępowanie wszczęte wnioskiem Kuchcińskiego już dawno powinno być umorzone. Wszystko przez zakończenie kadencji poprzedniego Sejmu, do czego doszło dokładnie 11 listopada 2019 r., oraz tzw. zasadę dyskontynuacji. Bo choć ustawa o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (Dz.U. z 2016 r. poz. 2017 ze zm.) wprost mówi o konieczności umorzenia w przypadku zakończenia kadencji Sejmu tylko tych postępowań, które zostały zainicjowane wnioskami posłów lub senatorów, to jednak orzecznictwo trybunału zasadę dyskontynuacji traktuje znacznie szerzej. „Zdolność wykonywania przez marszałka Sejmu określonych w konstytucji funkcji jest związana integralnie z działaniem Sejmu w systemie kadencyjnym” – stwierdza trybunał w swoim postanowieniu z 17 grudnia 2007 r. wydanym w pełnym składzie (sygn. akt Pp 1/07). Dlatego też TK w tym orzeczeniu stanął na stanowisku, że „zakończenie kadencji skutkuje dyskontynuacją działań podejmowanych zarówno przez Sejm in pleno, grupy posłów, jak i przez jego organy”. Przy czym TK zaznacza, że kontynuuje tym samym dotychczasową linię orzeczniczą.

Prace w toku

Tymczasem okazuje się, że w TK nic sobie z tego nie robią, a prace nad wnioskiem Kuchcińskiego nadal są w toku. „(…) uprzejmie informuję, że wniosek marszałka Sejmu o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej a Sądem Najwyższym, rozpatrywany pod sygn. Kpt 1/17, pozostaje na etapie merytorycznego rozpoznania, w sprawie odbywają się narady i został wyznaczony drugi sprawo zdawca” – czytamy w piśmie, które 26 września br. Julia Przyłębska przesłała prof. Małgorzacie Manowskiej.
– To się naprawdę w głowie nie mieści, żeby TK nie potrafił przez ponad pięć lat wydać orzeczenia w tak nieskomplikowanej kwestii – mówi nam jeden z sędziów SN.
Podobnego zdania jest dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. I podkreśla, że nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, dla których TK nie mógłby rozstrzygnąć tej sprawy.
– Z całą pewnością możemy stwierdzić, że trybunał swoją bezczynnością prowadzi do naruszenia konstytucyjnego prawa do sądu – uważa Zaleśny.
Dlatego też, jak mówi nam sędzia SN, nie może być tak, żeby z powodu opieszałości ze strony TK sprawa kasacyjna zawisła przed SN pozostawała nierozpoznana przez kolejne kilka lat.
– Trzeba podjąć jakieś kroki, inaczej SN popadnie w przewlekłość – mówi. Jak dodaje, są już przecież orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, z których wynika, że długotrwałe zawieszanie spraw w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie TK narusza prawa człowieka. Zostały one wydane na kanwie sporu dotyczącego tzw. ustawy dezubekizacyjnej. O konstytucyjność tego aktu prawnego, na mocy którego obniżono świadczenia ok. 40 tys. osób, zapytał TK jeszcze w 2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie. Trybunał jednak i w tej sprawie na razie nie zdołał wydać orzeczenia.©℗