Wakacje dla wielu czytelników dobiegły końca, warto zatem pochylić się nad tytułowym problemem, który może nie jest najdonioślejszy, za to podczas urlopowych wojaży stał się jak najbardziej realny.
Wakacje dla wielu czytelników dobiegły końca, warto zatem pochylić się nad tytułowym problemem, który może nie jest najdonioślejszy, za to podczas urlopowych wojaży stał się jak najbardziej realny.
Zgodnie z art. 435 par. 1 kodeksu cywilnego za szkody powstałe podczas podróży pociągiem co do zasady odpowiada przewoźnik. Czasem jednak stan faktyczny sprawy może wskazywać, że są one wynikiem zachowania współpasażerów.
Stosownie do art. 435 par. 1 k.c. prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu tylko wtedy, gdy szkoda nie nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej (np. współpasażera), za którą nie ponosi odpowiedzialności. Przewozy kolejowe są zorganizowane właśnie jako takie przedsiębiorstwo.
Układanie bagaży na regałach bagażowych w wagonach kolejowych wymaga od podróżnych szczególnej rozwagi. Tej jednak w szkołach nie uczą, jest ona wynikiem wiedzy i doświadczenia życiowego. Zastrzeżenia budzi więc niewyposażenie regałów na bagaże w pasy zabezpieczające przed wypadnięciem walizek w trakcie manewru pociągu po nierównych torach oraz brak instrukcji zakazujących układania walizek jedna na drugiej. Jest to ewidentne zaniechanie ze strony przewoźników kolejowych.
Dodatkowo chęć osiągnięcia jak największego zysku i sprzedawanie większej liczby biletów, niż jest miejsc wagonach, wpływa na zwiększenie nie tylko liczby pasażerów, lecz także przewożonych przez nich bagaży. Zdarza się, że układają oni na półkach nad siedzeniami zbyt duże walizy, a na regałach przeznaczonych na gabaryty składają bagaże metodą jeden na drugim. W sposób oczywisty tworzy to stan zagrożenia dla zdrowia pasażerów. Gdy walizy o śliskiej plastikowej powłoce zaczynają spadać, a pociąg mknie ponad 100 km/h, rozgrywają się drastyczne sceny swoistego „bombardowania”. Zdarzenia takie niekiedy wywołują urazy i zanim osoba poszkodowana zorientuje się, czyj bagaż ją uderzył, właściciel zdąży go zabrać i się oddalić. Sprzyja temu zamieszanie związane z koniecznością udzielenia pierwszej pomocy medycznej osobom zranionym. Oczywiście nie trzeba dodawać, że w takim przypadku koleje często nie dysponują nagraniem z monitoringu, a nawet gdy takie nagrania są, to ich jakość bywa wątpliwa z uwagi na tłum pasażerów.
Poszkodowanym pozostaje zatem dochodzenie odszkodowania od przedsiębiorstwa kolejowego i konieczność udowodnienia, że pociąg był przepełniony, regały niewyposażone w stosowne pouczenia zakazujące niebezpiecznego układania przewożonych pakunków i pozbawione możliwości zabezpieczenia bagażu. Zadanie takie jest trudne do wykonania, tym bardziej że w naszym porządku prawnym rządzi zasada z art. 6 k.c., wedle której ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne.
Istnieje jednak również metoda samodzielnego zbierania materiału dowodowego. Gdy dojdzie do zdarzenia, warto sfotografować bądź sfilmować jego przebieg. Z ostrożności procesowej warto również dla własnego użytku dyskretnie sfotografować walizki, regał oraz osoby, które nie dają sobie wytłumaczyć, że stosowany przez nie sposób układania bagaży stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia innych pasażerów. Zdjęcie lub film o wiele pewniej utrwala to, czego nie jesteśmy w stanie później odtworzyć z pamięci. ©℗
Z ostrożności procesowej warto również dla własnego użytku dyskretnie sfotografować walizki, regał oraz osoby, które nie dają sobie wytłumaczyć, że stosowany przez nie sposób układania bagaży stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia innych podróżnych
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama