Prezes sądu okręgowego powinien wykazać się inicjatywą i dokładnie sprawdzić, czy zagraniczny organ prawidłowo ocenił niemożność egzekucji alimentów. Inaczej naraża się na zarzut naruszenia zasady dobrej administracji oraz działania na niekorzyść polskiego obywatela.

To jeden z istotniejszych wniosków płynących z lektury orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, do którego niedawno opublikowano uzasadnienie.
Stan faktyczny sprawy, w której zapadł wyrok, był dość niecodzienny. Chodziło o zaległe alimenty, które po raz pierwszy zostały zasądzone na rzecz skarżącej w 1993 r. przez polski sąd. Wówczas kwotę comiesięcznych świadczeń ustalono na 1 tys. zł. Ich wysokość była kilkukrotnie zmieniana w ciągu kolejnych lat, a alimenty wyniosły odpowiednio od 300 do 500 zł. Dłużnik mieszkający na terenie Niemiec nie wywiązywał się jednak rzetelnie ze swoich zobowiązań, a od 2017 r. całkowicie przestał przekazywać świadczenia na rzecz skarżącej. Nie uregulował również pozostałych zaległości.
Skarżąca kierowała do niemieckich organów pisma, w których zaznaczała, że wyrok przyznający jej świadczenia alimentacyjne nie jest prawidłowo wykonywany. W odpowiedzi usłyszała, że dłużnik pobiera na tyle niską emeryturę, że w świetle niemieckiego prawa nie można przeprowadzić egzekucji, bo nie byłaby ona skuteczna. Organ wskazał też wprost, że szanse na odzyskanie zaległych świadczeń są raczej niewielkie. W 2021 r. postępowanie egzekucyjne zostało zamknięte ze względu na brak odpowiednich dochodów dłużnika. Niemieckie organy powiadomiły o tym prezesa polskiego sądu okręgowego (który był uprawniony do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy), a ten podjął decyzję o zamknięciu sprawy egzekucji.

Z naruszeniem zaufania

Z takim rozstrzygnięciem nie zgodziła się skarżąca. Wskazywała, że zaległości alimentacyjne dłużnika wobec córki wzrosły już do ponad 25 tys. zł, o czym był on regularnie powiadamiany. Nie starał się jednak wpłacać nawet najmniejszych kwot na utrzymanie dziecka. Dlatego skarga na zarządzenie prezesa SO trafiła ostatecznie do WSA w Krakowie.
Stan prawny w sprawie był o tyle skomplikowany, że część alimentów została zasądzona jeszcze w czasie, gdy Polska nie była członkiem Unii Europejskiej. WSA uznał, że podstawowym aktem, który należy stosować w odniesieniu do alimentów za okres do osiągnięcia przez skarżącą 21. roku życia, powinna być Konwencja haska z 23 listopada 2007 r. o międzynarodowym dochodzeniu alimentów na rzecz dzieci i innych członków rodziny (Dz.Urz. UE L z 22 lipca 2011 r.). Do egzekucji alimentów zasądzonych za późniejszy okres zastosowanie znajdą z kolei przepisy rozporządzenia Rady (WE) nr 44/2001 z 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (Dz.Urz. z 2001 r., L 12).
Te zawiłości nie były jednak jedynym wątkiem, na który WSA zwrócił uwagę w rozstrzygnięciu. Głównym powodem, który zadecydował o uchyleniu zarządzenia i przekazaniu sprawy do ponownego zbadania, było to, że polski sąd zamknął postępowanie jedynie na podstawie zwykłego pisma od niemieckiego organu, bez sprawdzenia, czy wskazane w nim okoliczności (a więc niskie dochody i brak majątku) rzeczywiście są zgodne ze stanem faktycznym. Zdaniem WSA naruszono w ten sposób zasadę dobrej administracji i nie zadbano dostatecznie o rzetelne podstawy rozstrzygnięcia. Prezes SO nie wyjaśnił także, dlaczego pismo niemieckiego organu w ogóle uznano za podstawę zamknięcia postępowania.
- Należy zażądać od strony niemieckiej dokładnego wskazania przepisów prawnych w zakresie egzekwowania wierzytelności z emerytury i renty. W żadnym bowiem piśmie ze strony organu wykonującego nie ma wyraźnego wskazania, poniżej jakiej konkretnie kwoty otrzymywanej renty lub emerytury nie egzekwuje się należnej wierzytelności. Nie zostało również wskazane przez stronę niemiecką, jakie konkretnie działania w celu egzekucji należności były faktycznie podejmowane ani jakie są warunki majątkowe i osobiste dłużnika - zaznaczył WSA w uzasadnieniu wyroku.

Brak podstaw do zamknięcia sprawy

Adwokat Karolina Karlińska-Markiewicz uważa, że orzeczenie WSA jest trafne. Podkreśla, że już sama forma rozstrzygnięcia sprawy przez organ niemiecki faktycznie wyklucza możliwość umorzenia postępowania.
- WSA w Krakowie właściwie podniósł, iż z punktu widzenia ochrony interesów obywatela niedopuszczalne jest, aby zarządzenie o zamknięciu sprawy nastąpiło na podstawie zwykłego pisma otrzymywanego od organu niemieckiego, bez wyjaśnienia, czy zostało wydane orzeczenie organu egzekucyjnego o umorzeniu egzekucji, a jeśli tak, to na jakiej podstawie prawnej i czy jest ono zaskarżalne - zaznacza.
Prawniczka wskazuje, że już same uchybienia formalne przy wydawaniu rozstrzygnięcia są dostateczną podstawą, by sprawę ponownie zbadać.
- Sąd orzekający słusznie wskazał, iż podstawa prawna, na którą powołał się prezes SO, wydając zaskarżone rozstrzygnięcie, już nie istnieje. Ponadto w sprawie ostatecznie nie wyjaśniono, na jakiej podstawie prawnej działania prowadził organ niemiecki, co z kolei uniemożliwia dokonanie merytorycznej oceny rozstrzygnięcia strony niemieckiej - wyjaśnia Karolina Karlińska-Markiewicz.
ikona lupy />
Co wynika z zasady dobrej administracji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 10 czerwca 2022 r., sygn. akt III SA/Kr 140/22 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia