Takie będzie sądownictwo, jak sędziów wychowanie. Jak wygląda w praktyce? I co można zmienić, żeby było lepiej? Jakie są inne modele?

Kształcenie sędziów reguluje w Polsce przede wszystkim ustawa o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Droga do zawodu prowadzi przez krakowską Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury. To tam młodzi adepci prawa po ukończeniu pięcioletnich jednolitych studiów prawniczych mogą się zastanowić, czy chcą zostać sędziami. KSSIP jest pod nadzorem ministra sprawiedliwości.
Trafić do niej może każdy obywatel Polski, który spełnia wymogi ustawowe: oprócz skończenia studiów wyższych prawniczych w Polsce lub równoważnych za granicą i zdania egzaminu nie ukończył 35 lat życia, ma nieposzlakowaną opinię i nie jest karany. Egzamin składa się z dwóch części – testu wiedzy z poszczególnych dziedzin prawa oraz pracy pisemnej sprawdzającej umiejętności dokonywania wykładni i stosowania prawa, stosowania argumentacji prawniczej oraz kwalifikowania stanów faktycznych do zakresów właściwych norm prawnych.
Pomyślne przejście tego etapu oraz zmieszczenie się w limicie przyjęć pozwala na podjęcie trwającej trzy lata aplikacji sędziowskiej, podczas której pod okiem patronów przyszły sędzia nabywa teoretyczne umiejętności niezbędne do wykonywania zawodu sędziego, odbywając także praktyki w sądach. Wyczerpujący charakter nauki wymusił na ustawodawcy stworzenie drogi do otrzymania stypendium w wysokości nie niższej niż wynagrodzenie referendarza sądowego.
Była dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, a dziś I prezes Sądu Najwyższego, sędzia Małgorzata Manowska nie ma wątpliwości, że polski system szkolenia polegający na praktycznym nauczaniu jest bardzo dobry i standardem nie odbiega od zachodnich.
– System szkolenia w Krajowej Szkole jest bardzo dobry. Jest wzorowany na systemach europejskich, np. na modelu hiszpańskim czy francuskim, a we Francji funkcjonuje najstarsza szkoła sędziów i prokuratorów. Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury jest członkiem Europejskiej Sieci Szkół Sędziów i Prokuratorów (EJTN) – mówi prof. Manowska. – Gdy byłam wykładowcą, a następnie dyrektorem KSSiP, zauważyłam pewne mankamenty programów obu aplikacji. Zgłaszali je także inni wykładowcy. Przy ich wydatnej pomocy opracowany został nowy program aplikacji i uważam, że jest on bardzo dobry. Zajęcia na aplikacjach skupiają się na rozwiązywaniu problemów praktycznych. Gdy ostatnio byłam w Szkole, wszystko działało prawidłowo. Wprowadziliśmy możliwość zdawania egzaminów sędziowskiego i prokuratorskiego przy użyciu laptopa. Zmierzyliśmy się także z problemami, jakie niesie za sobą pandemia. Uważam, że dzięki zaangażowaniu wykładowców poradziliśmy sobie z nimi. Aplikanci powinni aktualnie skupić się przede wszystkim na bardzo dobrym opanowaniu warsztatów sędziowskiego i prokuratorskiego, a także na stałym pogłębianiu wiedzy prawniczej.
– W mojej ocenie poziom merytoryczny polskich sędziów jest wysoki. Wyjątki pewnie się zdarzają, ale sędziowie co do zasady znają prawo i potrafią rozstrzygać spory pomiędzy stronami, docierając do sedna problemu. Najpewniej świadczy to o wysokim poziomie kształcenia i nie daje powodów do narzekań na jego jakość – mówi mecenas Katarzyna Paczuska-Tokarska, partner w kancelarii Sołtysiński, Kawecki, Szlęzak. – Trafne wyrokowanie oprócz wiedzy wymaga również doświadczenia życiowego, dlatego z pewnością doświadczenie orzecznicze wpływa pozytywnie na jakość orzeczeń sędziów. Ponadto, jak w każdym zawodzie polegającym na pracy intelektualnej, konieczne jest stałe podnoszenie przez sędziów swoich kwalifikacji, śledzenie zmian w prawie, orzecznictwa itp. Z mojego doświadczenia wynika, że sędziowie dbają o te aspekty wykonywania zawodu prawnika – dodaje prawniczka.
W Kraju Kwitnącej Wiśni
Polski system jest stosunkowo podobny do japońskiego. Tak jak u nas funkcjonuje tam uczelnia powołana japońską ustawą o ustroju sądów z 1947 r. – The Legal Training and Research Institute, Instytut Szkoleń i Analiz Prawnych przy Sądzie Najwyższym Cesarstwa Japonii. Instytut szkoli nie tylko przyszłych sędziów, lecz także prokuratorów, oraz pełni funkcje szkoleniowe dla przyszłych adwokatów. Roczny staż pod skrzydłami Sądu Najwyższego ma nauczyć prawników niezbędnych umiejętności według obranego zawodu.
Warsztaty szkoleniowe organizowane przez Instytut Szkoleń i Analiz Prawnych obejmują szkolenia nie tylko z zakresu prawa japońskiego. Organizowane są kursy finansów publicznych, biznesu, budownictwa czy medycyny. Chodzi o to, żeby sędzia miał merytoryczną wiedzę w ramach swojej specjalizacji.
Instytut dba także, żeby sędziowie mieli kontakt zarówno ze społeczeństwem, jak i biznesem. Zdarza się, że w ramach dokształcania się sędziowie czy asystenci sędziów biorą udział w wizytach studyjnych w firmach, aby poznać biznesową stronę prawa.
Istnieją jednak także systemy, w których przyszli sędziowie nie potrzebują aplikacji ani centralnego ośrodka szkoleniowego, opierając się na współpracy sądów z akademiami. Ciężar kształcenia biorą na siebie uczelnie prawnicze. Tak jest w Stanach Zjednoczonych.
Sądownictwo po amerykańsku
Amerykański model kształcenia sędziów mocno różni się od polskiego. To pochodna odmiennego kształcenia prawników w ogóle.
Słynne szkoły prawa jak Yale, Har vard czy Georgetown Law Center są przeznaczone dopiero dla absolwentów studiów pierwszego stopnia. Przyszły sędzia musi więc najpierw uzyskać odpowiednik polskiego licencjatu z innej dziedziny. Na przykład po ukończeniu chemii na Uniwersytecie Columbia czy socjologii na słynących z nauk politycznych Uniwersytetu Georgetown przyszły prawnik pisze Law School Admission Test, egzamin wstępny na uczelnie prawniczą badający zdolność logicznego myślenia, czytania ze zrozumieniem czy analitycznego pisania (obecnie uczelnie prawnicze akceptują także w coraz większej liczbie inny egzamin, GRE, Graduate Record Examination), a dopiero potem na podstawie rekomendacji akademickich z pierwszej uczelni, wysokiej średniej i dobrego wyniku z egzaminu może liczyć na wejście do prawniczej elity.
Same wysokie wyniki nie decydują o powodzeniu, trzeba też się wyróżnić z setek aplikantów – np. działalnością wolontariacką w organizacjach młodzieżowych czy lokalnych.
W Cambridge, gdzie znajduje się Har vard Law School, czy w będącym siedzibą Uniwersytetu Yale New Haven przyszli prawnicy przez trzy lata pobierają nauki, odbywając letnie staże np. w kancelariach prawniczych. Jeśli dana uczelnia ma rozwinięty program wyjazdów zagranicznych, to trzeci rok można spędzić na zagranicznym stypendium. Niektóre oferują także bogate programy wsparcia (fellowships) dla osób chcących pracować w administracji publicznej, dają możliwość odbycia rocznego stażu w międzynarodowych trybunałach i sądach. Są to staże płatne, finansowane z budżetu uczelni.
Ukończenie studiów prawniczych pozwala także na ubieganie się o zostanie asystentem sędziego (judicial clerk) i odbycia dziewięciomiesięcznego stażu. W przeciwieństwie do polskiej taka asystentura w sądzie okręgowym, federalnym sądzie apelacyjnym czy Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych trwa zwykle rok i jest bardziej sposobem na zdobycie doświadczenia na sali sądowej niż ścieżką kariery. Często bywa przepustką do wielkich kancelarii prawniczych lub do polityki.
Tak było w przypadku republikańskiego kongresmena Teda Cruza, który po studiach prawniczych na Harvardzie odbył staż u późniejszego przewodniczącego Sądu Najwyższego Williama Rehnquista, a potem został kandydatem na kandydata w wyborach prezydenckich. Przyszły kongresmen pracował, wspierając przełożonego przy pisaniu np. opinii prawnych czy argumentacji.
Wart odnotowania jest przypadek zmarłej niedawno sędzi Sądu Najwyższego Ruth Bader Ginsburg, która mimo znakomitych rekomendacji dziekana Harvard Law School oraz reputacji jako prawniczki nie mogła się dostać na staż w Sądzie Najwyższym, bo była kobietą (podobnie było w sądach okręgowych). Pomogła dopiero interwencja jej alma mater i groźba uczelni, że sędzia Sądu Okręgowego w Nowym Jorku Edmund Palmieri, który nie chciał przyjąć Ruth Bader Ginsburg pod swoją opiekę, nigdy nie dostanie już żadnego absolwenta Columbii pod swoje skrzydła. Po latach sędzia stała się jedną z ikon amerykańskiego feminizmu prawniczego.
Jeśli już się uda dostać na staż do Sądu Najwyższego, może zdarzyć się tak, że asystent zasiądzie po latach w miejsce swojego dawnego mistrza. Tak było w przypadku sędziego Bretta Kavanaugha, który najpierw był asystentem sędziego Anthony’ego Kennedy’ego, a potem sam został sędzią Sądu Najwyższego. Można też, jak William Taft, zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Trudna przyszłość zawodu
Czy Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury potrzebna jest reforma? Czy spór między Polską a Unią Europejską negatywnie wpłynie na jakość kształcenia?
Profesor Manowska uważa, że nie.
– Obecny kryzys wokół sądownictwa wpłynie negatywnie na wiele dziedzin życia społecznego. Wiele zależy od wykładowców KSSiP. Zajęcia prowadzone przez nich powinny być wyłącznie merytoryczne, wolne od politykowania. Wykładowcy powinni także uczyć przyszłych sędziów i prokuratorów niezależności w myśleniu i postawie niezależnie od ceny, jaką przyjdzie im za to zapłacić – uważa sędzia Manowska. Zauważa też, że należałoby podnieść przyszłym aplikantom stypendium.
Praktycy uważają, że warto przyjrzeć się także roli asystentów sędziego, nie tylko pod kątem wynagrodzenia, lecz także funkcji, jaką pełnią.
– Wiadomo, że sytuacja polskiego wymiaru nie jest dobra. Rozwiązanie problemów polskiego sądownictwa nie leży według mnie w reformie sposobu kształcenia, lecz w dofinansowaniu sądów i przeprowadzeniu ich reorganizacji. Chodzi o to, aby zapewnić silne wsparcie merytoryczne sędziom, tak, aby ich wiedza i doświadczenie stanowiły wartość dodaną do pracy osób na niższym stanowisku. Sędzia powinien znać akta i zawsze decydować ostatecznie o rozstrzygnięciu sprawy, ale niekoniecznie być zmuszony do wykonywania całej pracy samodzielnie lub z niewielką pomocą. Podobnie jak w dużych kancelariach prawnych sędzia powinien mieć kilku asystentów, którzy łącznie z nim będą pracować nad sprawami, proponować rozstrzygnięcia, otrzymywać wytyczne itp. Można to osiągnąć wyłącznie poprzez zapewnienie kompetentnego i zmotywowanego zespołu, czego nie sposób osiągnąć bez dobrego wynagrodzenia i możliwości rozwoju – tłumaczy mecenas Paczuska-Tokarska.
Specjalistka zwraca też uwagę na potrzeby czysto administracyjne, ale niemające bezpośrednio problemu z kształceniem sędziów. Problematyczne jest przekładanie rozpraw, ponieważ obsługa administracyjna nie wezwała prawidłowo świadków czy stron z powodów błędów administracji po stronie sądu.
Wykładowcy powinni uczyć przyszłych sędziów i prokuratorów niezależności w myśleniu i postawie niezależnie od ceny, jaką przyjdzie im za to zapłacić – uważa sędzia Manowska