Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, orzekając jako sąd odwoławczy, podtrzymała wyrok uniewinniający sądu dyscyplinarnego przy prokuratorze generalnym (wyrok z 24 maja 2022 r., sygn. akt II DOW 11/22). Sprawa dotyczyła zaniechania przez prokuratora wydania postanowienia o poszukiwaniu podejrzanego, czego efektem była zwłoka w rozpoczęciu tych poszukiwań.

Sąd dyscyplinarny uniewinnił obwinionego, ponieważ rzecznik dyscyplinarna postawiła niewłaściwy zarzut – prokurator nie miał uprawnień do wystawienia listu gończego za poszukiwanym. Rzecznik wniosła odwołanie, domagając się wymierzenia kary nagany. Podczas rozprawy przed ID SN argumentowała, że gdyby prokurator dołożył starań, by zdobyć wszystkie informacje (m.in. o wystawieniu europejskiego nakazu aresztowania), mógłby podjąć dalsze kroki w celu skutecznego międzynarodowego śledztwa.
Obrońcy prokuratora zarzucali jej nierzetelność w postępowaniu. Zwracali uwagę, że nie uwzględniła m.in. niedopełnienia obowiązków przez pracownika sekretariatu, który nie zwrócił uwagi prokuratorowi na zaległości w tej sprawie (jest to powszechna praktyka w jednostkach prokuratury). Kary nie poniósł też funkcjonariusz policji, który udzielił śledczemu błędnych informacji.
Obrona wniosła o zasądzenie na rzecz obwinionego 2,7 tys. zł. Tyle miały wynosić koszty dojazdów na rozprawy (ponad 500 km). Skład orzekający przychylił się do tego wniosku oraz podtrzymał wyrok I instancji. Sędziowie uznali, że odwołanie było wadliwe. Rzecznik powinien bowiem postawić w nim zarzut naruszenia prawa materialnego przez błędną kwalifikację czynu, a nie błędu w ustaleniach faktycznych. Sąd odwoławczy jest zaś związany granicami środka zaskarżenia, a zatem prowadzi kontrolę tylko w kontekście postawionych zarzutów. Skład orzekający podzielił opinię sądu I instancji, że postawione w postępowaniu zarzuty powinny być zupełnie inne, gdyż samo zaniechanie wystawienia listu gończego nie może być ocenione jako delikt dyscyplinarny.