Ugruntowanie praktyki niekorzystnej dla par jednopłciowych – tak prawnicy oceniają ministerialną propozycję dotyczącą rejestracji zagranicznych aktów stanu cywilnego.

Resort sprawiedliwości podejmuje próbę ustawowego uregulowania kwestii transkrypcji zagranicznych aktów stanu cywilnego. Prawnicy wskazują jednak, że trudno uznać, by jeden z głównych celów projektu - czyli ułatwienie posługiwania się zagranicznymi dokumentami na terenie Polski - został zrealizowany wobec par jednopłciowych.

Tylko matka i ojciec

Problem związany z transkrypcjami zagranicznych aktów urodzenia jest widoczny w Polsce od dobrych kilku lat. Inaczej mówiąc, transkrypcja to po prostu zarejestrowanie zagranicznego dokumentu w polskim rejestrze aktów stanu cywilnego. Najczęściej jest ona konieczna, jeżeli np. rodzic dziecka urodzonego za granicą chce, by małoletniemu nadano polski numer PESEL i wydano mu niezbędne dokumenty tożsamości. Zazwyczaj procedura jest dość prosta, jednak prawo o aktach stanu cywilnego (Dz.U. z 2021 r. poz. 709) wskazuje trzy przesłanki, w których urzędnik może odmówić dokonania rejestracji (patrz infografika). Jedną z nich jest sytuacja, w której transkrypcja byłaby sprzeczna z podstawowymi zasadami polskiego porządku prawnego. Podobne unormowanie zostało wprowadzone w prawie międzynarodowym prywatnym (Dz.U. z 2015 r. poz. 1792), w ramach tzw. klauzuli porządku publicznego.
Ponieważ polskie prawo nie przewiduje żadnego oficjalnego potwierdzenia i zarejestrowania tego, że dana osoba jest w związku z partnerem tej samej płci, w praktyce właśnie takie pary mają problemy z transkrypcją aktu urodzenia ich dziecka. W niemal każdym przypadku próba rejestracji kończy się bowiem odmową (w formie decyzji administracyjnej), w związku z czym sprawa trafia najczęściej do sądów administracyjnych. Te od początku w większości potwierdzają trafność decyzji urzędników, choć odmienne stanowiska również się zdarzały. Przykładowo w 2018 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu (sygn. akt II SA/Po 1169/17) uznał, że transkrypcji powinno się dokonać obligatoryjnie, bo najważniejsze jest dobro dziecka. Nie zmienia to jednak tego, że w 2019 r. Naczelny Sąd Administracyjny podjął uchwałę, w której uznał, że rejestracja aktu urodzenia, w którym są wpisani rodzice tej samej płci, nie jest dopuszczalna na gruncie polskiego prawa (sygn. akt OPS 1/19). Podkreślono jednak równocześnie, że odmowa dokonania transkrypcji nie może się wiązać z brakiem możliwości uzyskania niezbędnych dokumentów czy nadania numeru PESEL.

Zaświadczenie jako remedium

Dość niespodziewanie z propozycją systemowych zmian, dotyczących m.in. kwestii transkrypcji aktów urodzenia, wyszedł resort sprawiedliwości. Projekt nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz innych ustaw, który właśnie został skierowany do opiniowania, ma w założeniu przede wszystkim ułatwić posługiwanie się zagranicznymi aktami stanu cywilnego na terenie Polski. Resort nie ukrywa jednak, że jednym z głównych celów jest także „zabezpieczenie funkcjonowania podstawowych konstytucyjnych i kodeksowych zasad polskiego prawa rodzinnego dotyczących konstrukcji prawnej pochodzenia dziecka i małżeństwa oraz ochrona tych zasad na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”.
Jakie rozwiązania zaproponowano w projekcie? Przede wszystkim resort zaznacza, że chce, by ewentualna niemożliwość dokonania rejestracji aktu stanu cywilnego nie wiązała się z ograniczaniem praw obywatelskich, a więc np. nie kończyła się odmową wydania dowodu osobistego albo paszportu. Dlatego proponuje, by osoba, która jest wskazana jako rodzic w zagranicznym akcie urodzenia (niepodlegającym transkrypcji), mogła wnioskować o wydanie zaświadczenia, które potwierdzi zwłaszcza prawo dziecka do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terenie państw Unii Europejskiej. Jednocześnie jednak projekt zakłada rozszerzenie przesłanek odmowy dokonania transkrypcji, zwłaszcza jeśli pojęcia użyte w zagranicznym akcie będą nieznane polskim przepisom. „Polski system prawny nie zna pojęć takich, jak: «rodzic 1», «rodzic 2» czy «matka docelowa», «ojciec docelowy» albo «ojciec genetyczny», które w ostatnim dziesięcioleciu pojawiły się w porządkach prawnych niektórych krajów Europy Zachodniej” - czytamy w uzasadnieniu projektu. Resort tłumaczy, że te ostatnie konstrukcje pojęciowe zostały „technicznie” wykreowane dla potrzeb legalizacji związków jednopłciowych (w państwach innych niż Polska) pretendujących do nadania im statusu równoprawnego małżeństwa, łącznie z prawami rodzicielskimi wobec dzieci. „Terminy te nie wywodzą się natomiast z powszechnych zjawisk społecznych, uzasadnionych względami natury, czy biologii człowieka” - podkreślono.

Pogłębianie rozdźwięku

Damian Ruhm, radca prawny z kancelarii GW Legal Grabiec & Wójcik, wskazuje, że jego zdaniem projekt wprowadza szereg przepisów, które tak naprawdę nie wnoszą nowej treści normatywnej do przepisów ustaw, a mają jedynie na celu kilkukrotne podkreślenie, jaki rodzaj modelu rodziny ustawodawca uznaje za prawidłowy. Zaznacza jednak, że kategoryczne wykluczenie jakiejkolwiek formy transkrypcji aktów urodzenia dzieci par jednopłciowych pogłębia rozdźwięk pomiędzy polskim porządkiem prawnym a przepisami większości krajów europejskich.
- Niejako na pocieszenie, uwzględniając pewnie minimum wynikające z prawa wspólnotowego i orzecznictwa TSUE, projektodawca proponuje wydawanie zaświadczeń, o których mowa w projektowanym art. 51a prawa o aktach stanu cywilnego. Takie zaświadczenie ma umożliwić wyrobienie polskiego paszportu lub dowodu osobistego, co na tle wcześniejszych problemów wydaje się jednak pewną poprawą. Co istotne, projekt nie różnicuje tutaj żadnego z rodziców, obu przyznając takie same uprawnienia, co należy ocenić pozytywnie - zaznacza Damian Ruhm.
Prawnik wskazuje też, że trudno ocenić, jak posługiwanie się zaświadczeniami będzie wyglądało w praktyce, a zwłaszcza jak będą podchodziły do nich polskie sądy rodzinne, np. w sprawach dotyczących alimentów czy ograniczenia władzy rodzicielskiej.
- Nie jest też do końca jasne, czy projekt w tym kształcie w ogóle opuści parlament. Spodziewam się bowiem, że dla części parlamentarzystów nawet tak minimalny ukłon w stronę rodzin jednopłciowych może się okazać nie do przyjęcia - przewiduje Ruhm. Jego zdaniem choć proponowanie dzieciom pochodzącym od rodziców jednopłciowych zaświadczeń zamiast transkrypcji aktów urodzenia budzi liczne wątpliwości, chociażby z punktu widzenia konstytucyjnej zasady równego traktowania, to jednak pragmatycznie rzecz ujmując, lepsze takie rozwiązanie niż żadne.
- Z pewnością nie jest to jednak rozwiązanie mogące kompleksowo pomóc rodzinom partnerów jednopłciowych, które zechcą osiedlić się w Polsce - zaznacza prawnik.

Polska nie ucieknie przed TSUE

Podobnie propozycję resortu sprawiedliwości ocenia Anna Mazurczak, adwokatka w kancelarii Knut Mazurczak. Prawniczka podkreśla, że sądy od lat uniemożliwiają rejestrację aktów urodzenia dziecka rodziców tej samej płci czy aktów małżeństw jednopłciowych, a nowe przepisy jedynie to ugruntują.
- To natomiast nie zmienia tego, że UE coraz bardziej naciska na przynajmniej częściowe uznanie przez wszystkie państwa członkowskie - także Polskę - małżeństw jednopłciowych i rodzicielstwa dwóch osób tej samej płci. Ta nowelizacja ma zresztą tęczowym rodzinom pomóc w ten sposób, że będą one mogły uzyskać w USC „zaświadczenie” umożliwiające wykonywanie swobody przepływu osób. Nie jest ono jednak dokumentem tożsamości - wskazuje Anna Mazurczak. Jak przypomina, w tej chwili prowadzi ona przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej sprawę, której celem jest nałożenie na Polskę obowiązku wskazania w dowodzie osobistym dwóch matek albo dwóch ojców.
- Moim zdaniem to z obawy przed wyrokiem w tej sprawie stworzono propozycję nowego prawa. Nawet uchwalenie tej nowelizacji nie zmieni natomiast obowiązku wdrożenia wyroku TSUE - kwituje Mazurczak.
Prawniczka wskazuje także na inne zagrożenie związane z ewentualnym uchwaleniem propozycji resortu.
- Nowelizacja, chyba wbrew założeniom, może doprowadzić do zablokowania wydawania dokumentów tożsamości dzieciom urodzonym za granicą w tęczowych rodzinach. Dziś są one wydawane na podstawie zagranicznych aktów urodzenia, nowe prawo zaś miałoby pozbawiać je mocy dowodowej, co jest oczywiście niezgodne z wiążącym Polskę prawem międzynarodowym i może spowodować, że te dokumenty w ogóle nie będą wydawane - podsumowuje.©℗
ikona lupy />
Przepisy, które obecnie wpływają na kwestię transkrypcji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie uzgodnień i opiniowania