Sędziowie sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych z mocy ustawy staną się sędziami sądu powszechnego. Ale o tym, gdzie będą orzekać, zdecyduje minister sprawiedliwości.
Sędziowie sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych z mocy ustawy staną się sędziami sądu powszechnego. Ale o tym, gdzie będą orzekać, zdecyduje minister sprawiedliwości.
Jak informowaliśmy we wczorajszym wydaniu DGP, rząd rozpoczął prace nad przygotowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektem nowego prawa o ustroju sądów powszechnych (dalej: u.s.p.), którego głównymi celami są spłaszczenie struktury sądownictwa oraz wprowadzenie jednolitego stanowiska sędziego sądu powszechnego. Teraz opublikowano również projekt przepisów wprowadzających do tej ustawy.
Reforma czy demolka
Zgodnie z nowym u.s.p. znikną sądy rejonowe i apelacyjne. Zostaną jedynie okręgowe, do których trafiać będą sprawy pierwszoinstancyjne, zaś w II instancji orzekać mają nowo powołane sądy regionalne. W skład SO będą zaś wchodzić oddziały. Jak zapewniają projektodawcy, liczba sądów okręgowych i ich oddziałów co do zasady będzie odpowiadać aktualnej liczbie SR. Jednak ostateczną decyzję o tym, czy dany oddział powstanie, podejmie minister sprawiedliwości.
Projektodawcy zapewniają, że celem zmian jest zapewnienie sprawności sądownictwa.
Tymczasem zdaniem Krystiana Markiewicza, prezesa stowarzyszenia „Iustitia”, proponowane rozwiązania tylko pogłębią jego obecną zapaść, do której przyczynili się sami autorzy projektu - Tego typu zmiany muszą być poprzedzone skrupulatnymi badaniami, które pokazywałyby, że rzeczywiście doprowadzą one do zwiększenia ochrony prawnej obywateli. Muszą też zostać na nie zabezpieczone ogromne sumy w budżecie państwa - zauważa sędzia. Dlatego też nie przypuszcza, aby ten projekt został przekuty w obowiązującą ustawę.
- Gdyby jednak tak się stało, a przyjęte rozwiązania będą stanowić zagrożenie dla niezależności sądów i niezawisłości sędziów, nie pozostawimy tego bez odpowiedzi - ostrzega prezes Iustitii. - Tak jak sprzeciwialiśmy się tzw. reformie Gowina, w ramach której znoszono mniejsze sądy rejonowe, tak i teraz będziemy podejmować adekwatne kroki w celu powstrzymania procesu demolowania sądownictwa - dodaje.
Decyzje ministra
Zmiany w strukturze sądownictwa nie pozostaną bez wpływu na sytuację dotychczasowych sędziów. Zwłaszcza że resort sprawiedliwości planuje wprowadzenie jednolitego stanowiska sędziego sądu powszechnego (dalej: SSP). Opublikowany wczoraj projekt przewiduje więc, że z dniem wejścia w życie nowego u.s.p. sędziowie sądu rejonowego staną się sędziami sądu powszechnego, a ich miejscem służbowym będzie sąd okręgowy, którego obszar właściwości obejmować będzie obszar właściwości zniesionego sądu rejonowego. Orzekać zaś taki sędzia będzie w oddziale, który powstanie (o ile tak zdecyduje MS) w miejsce zlikwidowanego SR. Podobnie będzie w przypadku sędziów SO. Oni również z mocy ustawy staną się SSP, a ich miejsce służbowe będzie się znajdować w SO, którego obszar właściwości obejmie siedzibę znoszonego SO. Inaczej będzie, gdy w mieście będącym siedzibą dotychczasowego SO utworzony zostanie więcej niż jeden SO. W takim przypadku miejsce służbowe wyznaczy sędziemu w jednym z tworzonych SO minister. Tak samo będzie w przypadku, gdy sędzia orzeka w SR, którego obszar właściwości nie zostanie w całości objęty obszarem właściwości tylko jednego z nowoutworzonych SO.
SSP z mocy ustawy staną się również sędziowie sądów apelacyjnych. Im jednak MS będzie od razu wyznaczał miejsce służbowe w SR, utworzonym w miejsce zniesionego SA, albo w SO, którego siedziba będzie mieścić się w obszarze właściwości tego SR. Sędziowie apelacyjni będą jednak mieli wybór - ci, którzy nie będą chcieli orzekać w wyznaczonym przez ministra miejscu, będą mogli przejść w stan spoczynku.
Takiego wyboru nie będą mieli orzekający w sądach rejonowych i okręgowych. Projekt bowiem przewiduje, że ich stosunek służbowy wygaśnie, jeżeli bez usprawiedliwienia nie stawią się w wyznaczonym im sądzie i nie odbiorą ustalonego dla nich zakresu obowiązków.
Resort sprawiedliwości w uzasadnieniu projektu podkreśla, że regulacje te są zgodne z konstytucją, która w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych pozwala przenosić sędziów do innych sądów lub w stan spoczynku z pozostawieniem im pełnego uposażenia. Ponadto wskazano, że ustawa zasadnicza nie określa, który organ jest władny podejmować tego typu decyzje. Projektodawcy uważają, że organem tym powinien być MS, gdyż to on jest odpowiedzialny za funkcjonowanie sądownictwa powszechnego i to on „ponosi zarówno konstytucyjną, jak i polityczną odpowiedzialność za podejmowane decyzje w tym zakresie”. Ponadto MS przypomina, że przepisy pozwalające przenosić sędziów na inne miejsce służbowe obowiązują od ponad 20 lat i jak dotąd nie spotkały się z zarzutami niezgodności z ustawą zasadniczą.
Zniweczenie celu
To jednak nie koniec nowo nadawanych ministrowi sprawiedliwości uprawnień, dzięki którym będzie on mógł wpływać na losy zawodowe sędziów. MS będzie podejmował decyzje także w przedmiocie wniosku sędziego o przeniesienie na inne miejsce służbowe, w tym do sądu regionalnego (patrz grafika). Zdaniem dr hab. Jacka Zaleśnego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, takie rozwiązanie będzie pozostawać w kolizji z sędziowską niezawisłością i bezstronnością.
/>
- Sędzia nigdy nie powinien być ani zmuszony, ani zachęcony do zabiegania o zmianę miejsca służbowego u ministra sprawiedliwości. W ten sposób bowiem powstaje przekonanie społeczne, że sędzia ten musi się w jakiś sposób, i to być może pozamerytoryczny, zasłużyć ministrowi, który jest przecież organem władzy politycznej. A to nie powinno mieć miejsca w sądownictwie - uważa ekspert.
Przyznanie takiej kompetencji MS może zniweczyć deklarowany cel wprowadzenia jednolitego stanowiska, jakim ma być zwiększenie niezależności i niezawisłości sędziów.
- O tym, kto trafi do sądu wyższego rzędu, powinny decydować osiągnięcia i umiejętności danego sędziego, a nie wola ministra sprawiedliwości, czyli przedstawiciela władzy wykonawczej. Tylko wówczas bowiem będzie się to przekładać na zwiększenie efektywności sądów i tym samym na zagwarantowanie obywatelom prawa do sprawnego rozpatrzenie ich spraw - uważa Bartosz Pilitowski, prezes zarządu Fundacji Court Watch Polska. Jako dobry przykład wskazuje Holandię, gdzie o tym, kto trafi do sądu, również decyduje minister sprawiedliwości, jednak jego decyzja jest jedynie usankcjonowaniem wyboru dokonanego przez same sądy. Te zaś wskazują przyszłą kadrę orzeczniczą spośród kandydatów wyszukanych przez specjalnie do tego powołaną komisję.
- Tak naprawdę więc sądy same decydują o tym, kto będzie w nich orzekał. A są zainteresowane pozyskaniem najlepszej kadry, gdyż ich budżet uzależniony jest od tego, jak sprawnie działają. Innymi słowy, im sąd sprawniej załatwia sprawy obywateli, tym więcej pieniędzy od państwa dostaje - tłumaczy Pilitowski.
Sama instytucja jednolitego stanowiska sędziowskiego nie wzbudza jednak kontrowersji.
- Postulowaliśmy to od dawna, jesteśmy więc otwarci na dyskusję o tym rozwiązaniu. Ważne jednak, aby nie stało się ono furtką pozwalającą przerzucać sędziów z jednego sądu do drugiego, tak jak to się dziś dzieje z niezależnymi prokuratorami - zaznacza Krystian Markiewicz.
Warto przypomnieć, że w Sejmie trwają prace nad prezydenckim projektem mającym na celu zniesienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. A, jak twierdzą nasze źródła, skierowanie do prac w rządzie projektu nowego u.s.p. należy wiązać z tymi pracami. Po wstępnej negatywnej reakcji ziobryści mają bowiem poprzeć uchwalenie prezydenckiego projektu, choć po wprowadzeniu poprawek. W tym kontekście rządowa ścieżka dla projektu u.s.p. jest gestem pod adresem tego środowiska.
- Musimy się dobijać o swoje - mówi nam polityk Solidarnej Polski. Choć, jak dodaje, samo skierowanie projektu do prac to nie jest punkt zwrotny.
Współpraca Grzegorz Osiecki
Etap legislacyjny
Projekty skierowane do opiniowania
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama