PiS szuka większości dla prezydenckiej ustawy o likwidacji Izby Dyscyplinarnej w porozumieniu z Solidarną Polską. Ceną ma być okrojenie projektu.

Według nich także Pałac Prezydencki gotów jest zaakceptować ewentualne porozumienie. Postęp w rozmowach sugerują też politycy Solidarnej Polski. Gdyby do kompromisu rzeczywiście doszło, mogłoby to otworzyć drogę do odblokowania pieniędzy unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

Jak słyszymy, ziobryści zgadzają się na zachowanie przepisów likwidujących Izbę Dyscyplinarną SN i powołujących w jej miejsce Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. Obstają jednak przy usunięciu z prezydenckiego projektu regulacji, które pozwalałyby „testować niezawisłość” sędziów powołanych z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Jak słyszymy, jedna z poprawek Solidarnej Polski może dotyczyć dopisania do projektu preambuły jako swoistej instrukcji, jak mają układać się relacje prawodawstw unijnego i polskiego w kwestiach ustrojowych.

Poprawki m.in. w tej kwestii ziobryści zamierzają zgłosić w czwartek podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości, która rozpatruje projekty dotyczące Sądu Najwyższego. – Solidarna Polska zgłosi propozycje, co do których już się porozumieliśmy. To chyba jasne – potwierdza wysokiej rangi polityk PiS.

Także ze strony Solidarnej Polski słychać, że oba ugrupowania zawarły cichy kompromis. – Nie mogę wykluczyć, że udało nam się przekonać koalicjanta. Jest pewne zrozumienie w PiS co do możliwych skutków ustawy prezydenta, że ona jest pod pewnymi względami nieprzemyślana. Od początku uważamy, że ten projekt jest podłożeniem bomby pod stabilność systemu – przekonuje polityk SP.

Zapytana o możliwe poprawki prezydencka minister Małgorzata Paprocka mówi jednak, że projekt, który wyszedł z pałacu, stanowi spójną całość. Zakłada m.in., że Izba Odpowiedzialności Zawodowej złożona byłaby z 11 sędziów, którzy będą mogli orzekać także w innych izbach. Wprowadza też mechanizm testowania bezstronności sędziego, jednocześnie uniemożliwiając podważanie orzeczeń z tego tylko powodu, że zostały wydane przez osoby powołane na wniosek obecnej KRS.

Papierkiem lakmusowym porozumienia w sprawie ustaw sądowych, o którym słyszymy, będzie jutrzejsze posiedzenie komisji sprawiedliwości. - To będzie dobry zwiastun tego, co nas czeka w głosowaniu głównym - przyznaje współpracownik Zbigniewa Ziobry. Niewykluczone, że projekt będzie głosowany na przyszłotygodniowym posiedzeniu Sejmu.
- Chcemy usunąć to, co jest ponad likwidację Izby Dyscyplinarnej. Nie może być podważania statusu sędziów jako takich i bezkarności za kwestionowanie umocowania sędziego po powołaniu prezydenckim. Proponujemy modyfikację projektu prezydenckiego przez usunięcie z niego najbardziej kłopotliwych elementów - mówi jeden z naszych rozmówców.
Chodzi o przepisy dotyczące testowania sędziów. To nowa instytucja, którą miała wprowadzić ustawa; przewiduje sprawdzenie, czy sędzia spełnia wymogi niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu oraz postępowaniu sędziego po powołaniu. Solidarna Polska jest przeciwna tym pomysłom, boi się, że będą one zachęcać do masowego kwestionowania statusu sędziego. - Takie zastrzeżenia są podnoszone nie tylko przez SP. Mieliśmy ostatnio opinię KRS z uwagami, słychać je także z opozycji. Głównie dotyczą testu niezawisłości i w tej kwestii będą poprawki. Zobaczymy, jak ostatecznie będą te przepisy wyglądać - mówi szef sejmowej komisji sprawiedliwości Marek Ast.
Waga prawa unijnego
W ramach poprawek ziobrystów może być zgłoszona także preambuła do ustawy. Jak słyszymy, ma „przywołać ducha relacji ustrojowych między Polską a UE”. - Mamy konstytucję, która wskazuje na wyłączne kompetencje Polski, których nie przekazaliśmy Unii, chodzi także o wskazanie, że ta ustawa powinna być interpretowana według prawa krajowego - tłumaczy rozmówca DGP z Solidarnej Polski.
Pałac Prezydencki - jak wynika z nieoficjalnych informacji - jest uprzedzany o pomysłach Solidarnej Polski. Jaki ma do nich stosunek? - Prezydent nie powinien wnosić do nich zastrzeżeń - mówi nasz rozmówca z PiS. Ale przekaz z otoczenia Andrzeja Dudy wcale nie jest taki przychylny. - To jest spójny projekt, wyjmowanie z niego poszczególnych elementów spowoduje zaburzenie logiki konstrukcji nowelizacji. Oczywiście, jeśli pojawi się oferta, która by tę propozycję polepszyła, to może być to polem do rozmowy - mówi prezydencka minister Małgorzata Paprocka, która pilotuje projekt z ramienia prezydenta. Niezbyt podoba się jej pomysł ewentualnej preambuły, gdyż tego typu formułę stosuje się do szczególnie ważnych całościowych projektów, a nie nowelizacji.
W sygnały płynące z obozu rządowego nie dowierza opozycja. - Też słyszymy, że Solidarna Polska jest jakoś dogadana z PiS. Ale już tyle było tych koalicyjnych gierek, że trzeba poczekać, co się wydarzy na komisji - mówi Robert Kropiwnicki z KO. - My będziemy zgłaszać poprawki, one będą zmierzać do uzdrowienia sytuacji w KRS, likwidacji Izby Dyscyplinarnej i pozbycia się quasi-sędziów - dodaje poseł. Swoje pakiety podobnych poprawek mają także lewica oraz PSL. Proponują wprowadzenie kilkuletniego stażu w SN dla sędziów, którzy mieliby się zajmować sprawami dyscyplinarnymi. Chodzi o to, by do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej trafili sędziowie powołani przez poprzednią KRS. Do tego obecni sędziowie Izby Dyscyplinarnej mieliby automatycznie przejść w stan spoczynku.
Jeśli komisja przygotowuje sprawozdanie, to ustawa może być przegłosowana na najbliższym posiedzeniu Sejmu - zapowiada szef sejmowej komisji sprawiedliwości Marek Ast. A ono wypada w przyszłym tygodniu. Bez głosów Solidarnej Polski lub części opozycji ustawa ma małe szanse na wejście w życie.
Celem ustawy jest z jednej strony udrożnienie sądownictwa dyscyplinarnego w SN, a z drugiej wdrożenie orzeczenia TSUE, który podważył działanie Izby Dyscyplinarnej w obecnym kształcie. To z kolei ma umożliwić uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. Do tej pory Komisja Europejska go nie zaakceptowała, a przedmiotem sporu jest właśnie wdrażanie orzeczeń TSUE.
KRS z nowymi sędziami?
Równolegle do głosowania ustawy na najbliższym posiedzeniu może być głosowany nowy skład Krajowej Rady Sądownictwa (KRS). Opozycja, nie chcąc legitymizować tego ciała, nie wystawiła swoich kandydatur, z kolei PiS już kilka tygodni temu skompletował listę 19 osób (a potrzeba 15). W obozie rządzącym pojawiły się jednak kontrowersje wokół dwóch zawartych tam nazwisk: byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS Łukasza Piebiaka i Jarosława Dudzicza, członka obecnej KRS. Dlatego klub PiS cofnął im rekomendacje - zamiast tych dwóch kandydatur poparcie dostały Krystyna Morawa-Fryźlewicz, sędzia Sądu Rejonowego w Nowym Targu, oraz Irena Bochniak, wiceprezes Sądu Okręgowego w Krakowie. W przypadku KRS głosuje się na całą listę. Najpierw musi ona uzyskać poparcie trzech piątych głosujących, a jeśli to się nie uda - bezwzględną większość przy obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów. I tu z punktu widzenia PiS mogą się zacząć kłopoty. Opozycja zapowiada bojkot głosowania w ramach kontestowania nowej KRS, ale nawet w takim przypadku może się okazać, że jeśli w głosowaniu nie wezmą udziału Paweł Kukiz i jego posłowie, to nie będzie kworum. Jednak - jak na razie z naszych informacji wynika - posłowie Kukiza prawdopodobnie wstrzymają się od głosu. Gdyby w takim przypadku opozycja zdecydowała się wziąć udział w głosowaniu, to są spore szanse na to, że nie uda się zatwierdzić nowej KRS. Ryzykiem z punktu widzenia opozycji jest to, że jeśli PiS uda się zebrać niezbędną większość, to będzie argumentował, że opozycja nie może delegitymizować KRS, skoro brała udział w głosowaniu.
Gdyby obecna lista do KRS nie uzyskała wymaganej większości, wówczas procedury wyborcze do KRS ruszają od początku. Wtedy w obozie rządowym mogą pojawić się pomysły na ich skorygowanie - takowe były omawiane w Sądzie Najwyższym i Pałacu Prezydenckim.