Kluczowa jest fizyczna obecność międzynarodowych zespołów prokuratorskich i śledczych na Ukrainie. My jesteśmy gotowi do tego, żeby jeszcze w tym tygodniu nasi przedstawiciele tam pojechali - powiedział wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Wiceszef MSZ, który był gościem Programu Pierwszego Polskiego Radia, został zapytany, jak osądzić rosyjskich sprawców ludobójstwa w podkijowskiej Buczy i innych miastach na Ukrainie. "Niestety informacje, które cały czas do nas docierają, sugerują, że skala tych zbrodni może być jeszcze znacznie większa i znacznie poważniejsza" - odpowiedział i dodał, że "jak wskazuje strona ukraińska, to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej".
"Możemy mieć do czynienia nie tylko z tysiącami, ale i dziesiątkami tysięcy ofiar" - mówił Jabłoński. "Skala tych zbrodni jest porównywalna tylko z największymi zbrodniami ludobójstwa XX wieku" - dodał.
Jak wskazał, "mamy do czynienia dzisiaj z państwem absolutnie totalitarnym, faszystowskim". "Rosja nie cofnie się przed niczym" - ocenił. "To był zaplanowany sposób działania, przygotowywane były listy proskrypcyjne, przygotowywana była ta machina śmierci, więc zbrodnia popełniona z premedytacją, zbrodnia musi osądzona w sposób, o którym zdecyduje przede wszystkim jej ofiara, czyli sama Ukraina, natomiast z bardzo silnym wsparciem społeczności międzynarodowej" - wskazał.
Polityk przypomniał o inicjatywie premiera Mateusza Morawieckiego, który w poniedziałek apelował, aby powołać jak najszybciej międzynarodową komisję do zbadania zbrodni ludobójstwa na Ukrainie. "Zbrodnie tego rodzaju, żeby zostały wyjaśnione skutecznie, ten proces dowodowy musi być przeprowadzony jak najszybciej" - podkreślał wiceszef MSZ. "Te dowody mają to do siebie, że w bardzo szybkim czasie mogą się zatrzeć, mogą zostać zniszczone w sposób, który utrudni później prowadzenie śledztwa i doprowadzić do tego, żeby zidentyfikować i ukarać sprawców zbrodni" - dodał.
"My jesteśmy gotowi" - zapewniał Jabłoński. "Rozmawialiśmy wczoraj ze stroną ukraińską, także z innymi państwami, które mogą się włączyć do zbierania dowodów, zabezpieczenia dokumentacji" - poinformował i dodał, że już dziś jest wiele inicjatyw, które zajmują się badaniem zbrodni rosyjskich, a które były skupione na przesłuchiwaniu świadków, którzy dotarli do Polski lub innych krajów. "Kluczowe jest to, aby była także fizyczna obecność tych międzynarodowych zespołów prokuratorskich, śledczych, lekarskich, techników kryminalistyki na miejscach zbrodni" - mówił wiceminister spraw zagranicznych. "My jesteśmy gotowi do tego, żeby jeszcze w tym tygodniu nawet takie osoby tam pojechały" - podkreślał.
W wyzwolonej przez ukraińskie wojska Buczy, na północny zachód od Kijowa, pochowano już ciała około 330-350 cywilów; dokładna liczba zamordowanych przez wojska rosyjskie osób wciąż jest ustalana. W poniedziałek wieczorem biuro prokurator generalnej Ukrainy Iryny Wenediktowej poinformowało, że w sanatorium dla dzieci w Buczy znaleziono ciała kolejnych pięciu ofiar ze związanymi rękami. Wcześniej w poniedziałek Wenediktowa oświadczyła, że w regionie kijowskim, m.in. w Buczy, prowadzone są śledztwa dotyczące czynów sił rosyjskich, które można uznać za zbrodnie wojenne.(PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
gb/ itm/