Naczelna Rada Adwokacka wkrótce zdecyduje, czy zezwolić adwokatom na rozliczanie się z klientem w formie procentu od wygranej
Naczelna Rada Adwokacka wkrótce zdecyduje, czy zezwolić adwokatom na rozliczanie się z klientem w formie procentu od wygranej
Przygotowania do zniesienia zakazu tzw. success fee są na ukończeniu. To element szerszych prac nad gruntowną przebudową Zbioru Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu (potocznie zwanego kodeksem etyki), trwających od 2016 r., kiedy to uchwałę w tej sprawie podjął Krajowy Zjazd Adwokatury. W poprzedniej kadencji przygotowano projekt nowego kodeksu, ale KZA w 2021 r. odrzucił go i zdecydował, że zamiast tego wprowadzone zostaną punktowe zmiany w kwestiach tego wymagających. Zjazd upoważnił też Naczelną Radę Adwokacką do dokonania przeglądu obecnych regulacji i wprowadzenia ewentualnych korekt w drodze uchwały NRA.
Rekomendacje zespołu
Jedna z takich zmian ma dotyczyć par. 50 pkt 3 kodeksu (patrz grafika). Zabrania on członkom palestry uzależniania wynagrodzenia jedynie od wyniku sprawy. W środowisku adwokackim od lat pojawiają się postulaty zniesienia tego zakazu. Miałoby to m.in. ułatwić konkurencję z kancelariami odszkodowawczymi. Podmioty te bowiem najczęściej nie pobierają opłaty z góry (albo pobierają minimalną), lecz dopiero po zakończeniu sprawy jako duży procent od zasądzonej na rzecz klienta kwoty.
Podczas prac nad zmianami pojawiły się jednak wątpliwości, czy dopuszczenie success fee nie wpłynie negatywnie na prawników pod kątem zobowiązań fiskalnych.
- Chodziło o to, że rozliczając się na tej zasadzie, umawiamy się na pewne wynagrodzenie, mamy na nie podpisane umowy, ale fizycznie tych pieniędzy nie dostajemy. Zrodziły się obawy, czy nie powstanie przez to po stronie adwokata obowiązek podatkowy - wyjaśnia Przemysław Stęchły, przewodniczący zespołu do spraw zmian w kodeksie etyki adwokackiej.
Adwokatura zleciła przygotowanie opinii dwóm zewnętrznym podmiotom. Obie ekspertyzy wskazują jasno, że obowiązek podatkowy powstaje dopiero w momencie zakończenia procesu, czyli gdy roszczenie adwokata o wynagrodzenie stanie się wymagalne. Mecenas Stęchły przyznaje też, że w kwestii success fee jego zespół przygotował dwie rekomendacje - albo wprowadzić pewne modyfikacje przepisów w tym zakresie, albo w ogóle znieść wszelkie ograniczenia. Decyzję podejmie NRA, której zespół przedstawi swoje rekomendacje na najbliższym posiedzeniu plenarnym 12 marca.
- Tego dnia przedstawimy też przegląd całego obecnego zbioru zasad etyki. Wskażemy w nim trzy grupy przepisów: te, które naszym zdaniem wymagają zmiany, te, których zmieniać nie trzeba, oraz takie, które mogłyby być zmienione, ale nie jesteśmy przekonani o tym, czy jest to konieczne - mówi Przemysław Stęchły.
Co ciekawe już dziś success fee wprost dopuszcza ustawa o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 446). Adwokaci reprezentujący grupy powodów mają więc ustawową podstawę do umówienia się na procent od wygranej i nie muszą się obawiać dyscyplinarki. Z drugiej strony wiążą ich rygory rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz.U. z 2015 r. poz. 1800), które określa stawki minimalne.
- A tam, gdzie zarabia się na efekcie skali, opłaca się zejść ze stawki w indywidualnej sprawie, dostać trochę mniej pieniędzy i poczekać na nie dłużej, ale dzięki automatyzacji procesu, niższym nakładem pracy można sumarycznie zarobić więcej - tłumaczy adwokat dr Karol Pachnik. - Jestem zwolennikiem wolnego rynku, a rozporządzenie o stawkach nakłada na nas ograniczenia. Trzeba znieść ten zakaz, bo tylko tak możemy sobie poradzić z kancelariami odszkodowawczymi - dodaje.
Za i przeciw
Karol Pachnik podkreśla też, że zniesienie zakazu jest konieczne, ponieważ obecnie dochodzi w tym obszarze do nadużyć. Kodeks zabrania uzależnienia „całkowicie” wynagrodzenia prawnika od wyniku sprawy. Pozwala więc na częściowe rozliczenie się na zasadzie procentu od wygranej kwoty. Wielu adwokatów idzie klientom na rękę i pobiera symboliczną zaliczkę, niższą od stawek przewidzianych w rozporządzeniu. A success fee w takich sprawach może wynosić nawet kilkanaście tysięcy złotych.
- Ale po wygranej sprawie klient nie chce płacić i zgłasza sprawę do rzecznika, mówiąc, że ta niska opłata wstępna to było obejście prawa i stanowi delikt dyscyplinarny. Dlatego należy tę kwestię jednoznacznie przesądzić - akcentuje mec. Pachnik.
Z kolei adwokat dr Monika Strus-Wołos przyznaje, że jest przeciwniczką znoszenia zakazu success fee. Taki sposób rozliczenia powoduje bowiem, że adwokat przyjmuje na siebie finansową odpowiedzialność za wynik sprawy - a ten mimo najlepszych starań może nie być pozytywny. Skutkuje to silnym uzależnieniem od klienta i rodzi pokusę zachowań nieetycznych, aby tylko wygrać sprawę. Jak mówi mec. Strus-Wołos, nikt rozsądny przecież nie postuluje, aby w prywatnej służbie zdrowia płacić lekarzowi dopiero wtedy, gdy pacjent wyzdrowieje.
- Rozumiem oczywiście, że są sytuacje, w których klient jest w złej sytuacji majątkowej, jak np. poszkodowani w wypadkach - ale wówczas w drodze wyjątku możemy odstąpić od pobierania honorarium na początku sprawy. Możemy też wziąć symboliczne pieniądze i umówić się na success fee, ale powinien to być wyjątek, a nie reguła - zaznacza prawniczka.
W jej ocenie dopuszczenie success fee sprawi, że klienci w ogóle nie będą chcieli płacić za sprawę „z góry”. A po procesie mogą się uchylać od płatności, co już dziś się zdarza - i adwokatowi nie zawsze udaje się wyegzekwować honorarium.
Karol Pachnik nie podziela tych zastrzeżeń. - To już kwestia kalkulacji adwokata, czy chce kredytować indywidualną sprawę. Bo wiele rzeczy jest powtarzalnych, weźmy np. firmę wodociągową, której nie płaci 400 dłużników. Zresztą success fee nie wyłącza możliwości pobrania zaliczki. Owszem, jest zagrożenie, że klient nie będzie chciał płacić, ale on też wówczas ryzykuje, że żaden adwokat nie przyjmie jego sprawy - uważa Pachnik.
W reklamie (na razie) bez zmian
Jeśli chodzi o najbardziej emocjonującą środowisko kwestię, czyli złagodzenie zakazu reklamy, to NRA planuje zlecenie wykonania opinii jednemu z ośrodków akademickich.
- Dlatego przegląd, który przedstawimy 12 marca, tej kwestii nie obejmie. Dalej będziemy prowadzić prace nad punktowymi zmianami w kodeksie etycznym - zaznacza Przemysław Stęchły.
Jak deklaruje, w planach jest też uporządkowanie praktyki stosowania zasad etyki.
- Tempo pracy nad zmianami w kodeksie jest bardzo powolne. Wynika to chyba z braku woli dokonania reformy - ocenia Karol Pachnik.
Opinię o zbyt wolnych działaniach podziela Monika Strus-Wołos. Bo, jak tłumaczy adwokat, kodeks pod wieloma względami po prostu nie przystaje do obecnych realiów.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama