Mikołaj Pawlak, rzecznik praw dziecka, przedstawił w Sejmie propozycje zmian prawnych, które umożliwią wprowadzenie systemowej analizy przypadków śmierci

– Moja propozycja polega na prostej zmianie w ustawie o rzeczniku praw dziecka, by instytucje miały obowiązek informowania rzecznika o śmierci dziecka, a także w kodeksie postępowania karnego. W tej drugiej kwestii chodzi o to, by RPD mógł przystąpić do postępowania karnego w celu wykonywania praw pokrzywdzonego lub jako oskarżyciel posiłkowy – mówi DGP Mikołaj Pawlak.
Rozwiązanie, wzorowane na funkcjonującej od lat na Wyspach Brytyjskich procedurze Serious Case Review, polega m.in. na powołaniu w biurze RPD rady, której zadaniem będzie analiza systemowa przypadków krzywdzenia dzieci, w szczególności zakończonych śmiercią, pod kątem oceny działań instytucji i organizacji zajmujących się ochroną lub pomocą.
– Do powołania rady, która by się pochylała nad konkretnymi sprawami, nie trzeba ustawy. Zrobię to na dniach zarządzeniem wewnętrznym. Ale nie mam inicjatywy ustawodawczej. Żeby rozwiązanie zadziałało kompleksowo, potrzeba przyjęcia w parlamencie odpowiednich zmian. Mam zapewnienie od posłów z sejmowej komisji rodziny, że to będzie ich projekt. Obiecali też szybkie procedowanie.
Proponowane zmiany nakładają na organ prowadzący postępowanie karne obowiązek niezwłocznego powiadomienia rzecznika, jeśli istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że do śmierci dziecka doszło w wyniku przestępstwa (m.in. zabójstwa, doprowadzenia do samobójstwa, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, bezprawnego pozbawienia wolności, zgwałcenia). Instytucje, do których zwróci się przedstawiciel RPD, mają mieć obowiązek udzielenia szczegółowych wyjaśnień.
Propozycje RPD są wynikiem współpracy z ekspertami Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która była inicjatorem wprowadzenia w polskim prawie takich rozwiązań. – Popieramy zapis o konieczności informowania RPD o śmierci dziecka. Natomiast przystąpienie do procesu karnego przez RPD to jest postulat rzecznika, my go nie oceniamy – mówi Renata Szredzińska z FDDS. – Zależy nam, by procedura analizy śmierci dziecka nie była powiązana z karaniem, bo od tego są inne postępowania, tylko z wyciąganiem wniosków i poprawianiem rozwiązań, które w kraju mamy – dodaje. Przypomina, że fundacja wystąpiła z inicjatywą zmian prawa na przełomie maja i czerwca 2019 r., kiedy media doniosły o pięciu przypadkach śmierci dzieci w różnych częściach kraju. To wtedy pod petycją do Prezydenta RP, by podjął działania w ramach swoich kompetencji, zwłaszcza inicjatywy ustawodawczej, podpisało się ponad 22 tys. osób. Finalnie projekt w kancelarii nie powstał.
Mikołaj Pawlak na pytanie, dlaczego nie udało się wypracować wspólnego projektu pod egidą prezydenta, mówi o komunikacyjnych nieporozumieniach, które spowodowały okopanie się na swoich pozycjach. – Dziś nie jest ważne, kto jest autorem. Ważne, by zmiany w końcu zafunkcjonowały – podkreśla.
FDDS na prośbę RPD przedstawiła już kandydatów do rady. Ta, jak słyszymy, będzie powoływała zespoły robocze, które przeanalizują konkretne przypadki śmierci pod kątem procedur, ich braku, tego, czy i jakie służby, instytucje kontaktowały się z rodziną, czy miały do tego kompetencje, siły i środki. – Efektem pracy zespołu będzie raport określający stan faktyczny wraz z sugestiami zmian – dodaje Szredzińska.
Co roku 30–40 dzieci w Polsce pada ofiarą zabójstw i rodzicielskich zaniedbań. Tak się stało m.in. w Głogowie i Starogardzie. Dlatego tamtejsi włodarze i przedstawiciele stowarzyszeń postanowili działać, nie czekając na rozwiązania ogólnokrajowe.
Anna Lechowska ze Stowarzyszenia Szansa w Głogowie opisuje, że pod koniec ubiegłego roku do gminnego programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie udało się wpisać analizę poważnych przypadków krzywdzenia dzieci. – Chwilę potem nadeszła informacja o śmierci rocznego chłopca, który wcześniej był głodzony – opisuje. I właśnie ten przypadek będzie pierwszym, nad którym tamtejsza grupa ekspertów się pochyli. Dziś w tej sprawie odbędzie się spotkanie u prezydenta miasta z udziałem przedstawicieli MOPS, powiatowego centrum pomocy rodzinie, prokuratury, policji i lekarzy. – Wcześniej musieliśmy ich przekonać, że to nie ma nic wspólnego z publicznym linczem. Na pewno będzie mowa o brakach kadrowych, niedoborach środków. Ale pewne rzeczy można zrobić bezkosztowo. Na przykład gdy przychodzi nowa osoba na stanowisko asystenta rodziny, jej praca powinna podlegać ewaluacji co trzy miesiące.
Pod koniec stycznia w Starogardzie zakatowane zostało dwumiesięczne dziecko. – Ta historia nami wstrząsnęła. Rodzina nie była pod kuratelą żadnej ze służb. Ale mieszkała w centrum miasta. Nikt nic nie widział, nie słyszał? – zastanawia się Aurelia Jankowska z Centrum Pomocy Dzieciom. Dlatego tu przedstawiono prezydentowi miasta pomysł podobny jak w Głogowie. – Powołujemy własny zespół, który niebawem zacznie prace.