Trybunał Konstytucyjny odroczył w środę bez terminu rozprawę w sprawie unijnych przepisów, które umożliwiły stworzenie mechanizmu wiążącego dostęp do środków UE z praworządnością. Wniosek w tej sprawie skierował Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.

Rozpatrywanie tej sprawy TK w pełnym składzie pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej rozpoczął w środę po godz. 9.

Swoje stanowiska przedstawili przedstawiciele Prokuratora Generalnego, prezydenta, Sejmu i MSZ. Po wysłuchaniu tych stanowisk i krótkiej przerwie - po godz. 10.30 - prezes Przyłębska ogłosiła, że TK odracza rozprawę, a kolejny termin zostanie podany w późniejszym czasie.

Wcześniej - podczas rozprawy - przedstawiciel prokuratora generalnego prok. Robert Hernand uzasadniając wniosek przekonywał, że Polska nie wyraziła zgody na przyjęcie w drodze rozporządzenia mechanizmu przewidującego jakąkolwiek kontrolę budżetu UE wykraczającą poza kwestie stricte finansowe. "Intencją prokuratora generalnego jest zakwestionowanie takiego rozumienia przepisu, z którego wynika, że parlament lub rada mogą określić w rozporządzeniu kryteria przesłanki, oceny wykonania budżetu UE, jak też ewentualne zagrożenie dla jego wykonania w odniesieniu do przestrzegania subiektywnie postrzeganych zasad państwa prawnego" - mówił prokurator.

Według Prokuratora Generalnego zakres kwestionowanego zapisu ma na celu obejście jedynie traktatowego przepisu odnoszącego się do dyscyplinowania państw członkowskich za naruszenie praworządności.

Przedstawicielka prezydenta Anna Surówka-Pasek powiedziała, że UE posiada tylko takie kompetencje, które zostały jej przekazane. Jak dodała, TK w tej sprawie musi wziąć pod uwagę, czy akty wydane na podstawie zakwestionowanego przepisu mieszczą się w granicach tego przekazania. "Jeżeli w ocenie TK, taki akt prawa unijnego wykracza poza ramy przekazanych kompetencji (...) ocena Trybunału w tym zakresie powinna być jednoznaczna. W imieniu prezydenta wskazuję, że ocena tego przepisu zleży do tego, czy mieści się on w granicach przekazania, a to pozostawiam Trybunałowi" - mówiła Surówka-Pasek.

Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk w imieniu Sejmu wniósł o stwierdzenie niekonstytucyjności zaskarżonego przepisu prawa unijnego. Według niego rozporządzenie przyjęte na podstawie kwestionowanego przepisu może zwierać regulacje określające techniczno-rachunkową stronę wykonania, uchwalania i kontroli budżetu. "Brzmienie Traktatu nie wspomina natomiast o kontrolowaniu państw członkowskich. Nie jest bowiem dopuszczalne, aby na podstawie tak ogólnej regulacji o technicznym charakterze wywodzić możliwość kontrolowania państw członkowskich" - mówił Mularczyk.

O stwierdzenie niezgodności zakwestionowanych przepisów unijnych z polską konstytucją wniósł też Piotr Wawrzyk, wiceszef MSZ.

Jak poinformowano na początku rozprawy do sprawy nie przystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich. "To jest sprawa finansowo-budżetowa niemająca bezpośredniego związku z ochroną wolności i praw jednostki. Co ważne, wśród przepisów konstytucji, wskazanych we wniosku, nie ma przepisów wyrażających wolności lub prawa człowieka" - powiedział PAP pytany o tę kwestię Łukasz Starzewski z wydziału kontaktów z mediami Biura RPO.

Kilkadziesiąt minut przed odroczeniem rozprawy w TK wyrok ws. mechanizmu nazywanego "pieniądze za praworządność" wydał Trybunał Sprawiedliwości UE. TSUE oddalił wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego. "Mechanizm ten został przyjęty na właściwej podstawie prawnej, zachowuje spójność z procedurą ustanowioną w art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej i nie przekracza granic kompetencji przyznanych Unii, a także szanuje zasadę pewności prawa" - uznali sędziowie TSUE.

Rozporządzenie dotyczące mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności, któremu sprzeciwiała się Polska i Węgry zostało wynegocjowane między prezydencją niemiecką w Radzie UE, Parlamentem Europejskim i przegłosowane w listopadzie 2020 r. na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich. Ostatecznie unijni liderzy porozumieli się w tej sprawie na szczycie w Brukseli w grudniu 2020 r.

W konkluzjach szczytu zawarto zapis, że samo ustalenie, iż doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia zawartego w rozporządzeniu mechanizmu blokowania środków unijnych. Musi bowiem zostać wykazany związek pomiędzy tym naruszeniem, a ryzykiem uszczerbku dla unijnych środków. Konkluzje zawierają też zapis, że celem rozporządzenia jest ochrona budżetu UE, w tym Next Generation EU (funduszu odbudowy), należytego zarządzania finansami oraz ochroną interesów finansowych Unii.

Rozporządzenie weszło w życie 1 stycznia 2021 r. Rada Europejska zwróciła się do Komisji o opracowanie wytycznych dotyczących stosowania mechanizmu i zastrzegła, że będzie on mógł zostać uruchomiony dopiero po przyjęciu tych wytycznych. Jednocześnie, w marcu ub.r. dwa państwa członkowskie - Polska i Węgry - zaskarżyły ten mechanizm do TSUE. W grudniu ub.r. wniosek do polskiego TK skierował natomiast Ziobro. (PAP)

autorzy: Marcin Jabłoński, Mateusz Mikowski