Przyznane kilkanaście lat temu zadośćuczynienie za śmierć w wypadku osoby bliskiej w kwocie niewiele ponad 30 tys. zł jest w dzisiejszych realiach zbyt niskie. Zwiększając kwotę, należy jednak brać pod uwagę sytuację poszkodowanych dzieci, w tym to, że wychowywały się w rodzinie zastępczej, oraz niewątpliwe przyczynienie się zmarłego do wypadku – orzekł Sąd Najwyższy.

Sprawa dotyczyła pozwu o odszkodowanie i zadośćuczynienie za pogorszenie się sytuacji życiowej i rodzinnej, jaki wniosła przeciwko towarzystwu ubezpieczeniowemu T. Anna Z. z córką Wiktorią S. oraz Natalia S. i Adrian S. Powództwo to było konsekwencją wypadku, który miał miejsce w czerwcu 2009 r., a którego uczestnikiem i poszkodowanym był Piotr S., ojciec Natalii, Adriana oraz Wiktorii i partner życiowy Anny Z.
Mężczyzna wskutek odniesionych obrażeń kilka dni po wypadku zmarł. Towarzystwo T., w którym był ubezpieczony kierowca – sprawca wypadku – uznało jednak, iż do zdarzenia częściowo przyczynił się sam poszkodowany, nie zachowując należytej ostrożności przy przechodzeniu przez jezdnię. Tragedia miała miejsce po północy, w trudnych warunkach atmosferycznych – padał deszcz. Piotr S. przechodził przez szeroką, dwupasmową ulicę i nie zwrócił uwagi na nadjeżdżający samochód. Jak ustalono w późniejszym śledztwie, kierowca był trzeźwy i jechał stosunkowo wolno – ok. 50 km/h, ale też nie zachował szczególnej ostrożności, wymaganej od wjeżdżającego na przejście dla pieszych, i w efekcie doszło do śmiertelnego potrącenia. W efekcie każdemu dziecku zmarłego towarzystwo T. zgodziło się wypłacić po ok. 32 tys. zł.
Taka kwota nie usatysfakcjonowała beneficjentów, zwłaszcza dzieci Piotra S. z pierwszego małżeństwa, które, choć wychowywały się w rodzinie zastępczej (ich matka zmarła 10 lat wcześniej) i były już na progu dorosłości (w chwili śmierci S. syn był maturzystą, córka uczęszczała do ostatniej klasy gimnazjum), to jednak miały stosunkowo dobre kontakty z ojcem oraz z jego nową rodziną. Wobec tego w pozwie Natalia S. i Adrian S. domagali się zapłaty dużo wyższych kwot – początkowo po 250 tys. zł, później zredukowali swoje żądania do łącznej kwoty 150 tys. zł.
Sądy jednak nie przychyliły się do tych żądań. Sąd I instancji powództwo oddalił, zaś sąd apelacyjny skorygował jedynie kwotę odsetek. Sprawa trafiła więc do Sądu Najwyższego, gdzie pełnomocnik powodów argumentował, że wprawdzie utraty bliskiej osoby nie da się przeliczyć na pieniądze, ale z kolei kwoty odszkodowania czy zadośćuczynienia w takich wypadkach nie mogą być symboliczne. A za takie można uznać sumy wypłacone przez ubezpieczyciela. Wszak były już sprawy, gdzie należności z tytułu odszkodowań były znaczące, jak chociażby – argumentował prawnik – w przypadku rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej czy kwot zasądzonych na rzecz Tomasza Komendy po jego uniewinnieniu. Tymczasem sądy, zdaniem pełnomocnika, skupiły się nie na ocenie krzywdy, jakiej doznały dzieci zmarłego, ale wyłącznie na miarkowaniu przyznanych im kwot.
SN częściowo podzielił tę argumentację. Wyrok apelacyjny został uchylony, po czym SN przejął sprawę do rozpoznania i zmienił ostatecznie orzeczenie sądu I instancji, podwyższając kwotę zadośćuczynienia do 45 tys. zł dla każdego z dzieci zmarłego, wraz z odsetkami. W pozostałym zakresie powództwo jednak oddalił.
Uzasadniając orzeczenie, SN podzielił ustalenia w zakresie przyczynienia się zmarłego do wypadku. Każdy uczestnik ruchu musi zwracać uwagę na sytuację na drodze. Pieszy, nawet gdy przechodzi nocą po zebrze, powinien zwracać szczególną uwagę na nadjeżdżające pojazdy. O ile bowiem on stosunkowo łatwo dostrzeże poruszający się samochód, o tyle kierowca może mieć problem z zauważeniem przechodnia, zwłaszcza gdy warunki pogodowe są trudne.
Zarazem jednak SN przyjął argument za podwyższeniem zadośćuczynienia, ale nie w takim zakresie, jaki wskazywali powodowie. Zwiększenie kwoty było zasadne chociażby ze względu na zmianę wartości pieniądza, choć skompensowaną zasądzonymi odsetkami.
– Oczywiście sytuacja powodów, którzy w chwili śmierci ich ojca byli na progu dorosłości, była trudna, a to zdarzenie jeszcze te trudności pogłębiło. Ale nie można pomijać faktów, że ich kondycja była też determinowana wcześniejszymi osobistymi doświadczeniami, zwłaszcza tym, że wychowywali się w rodzinie zastępczej i mieli z ojcem siłą rzeczy bardziej ograniczony kontakt. Trzeba mieć też na uwadze i to, że śmierć osoby bliskiej wywołuje żałobę, która jednak kiedyś się kończy, a poza tym istnieje prawidłowość, że dzieci dorastają i usamodzielniają się, a rodzice – oby jak najpóźniej – odchodzą. Dlatego zasadne były argumenty za podniesieniem kwoty zadośćuczynienia, ale nie w tak szerokich granicach, jak sugerowała to strona powodowa – powiedziała sędzia Marta Romańska.
Ważne Pieszy, nawet gdy przechodzi nocą po zebrze, powinien zwracać szczególną uwagę na nadjeżdżające pojazdy. O ile bowiem on stosunkowo łatwo dostrzeże poruszający się samochód, o tyle kierowca może mieć problem z zauważeniem przechodnia, zwłaszcza gdy warunki pogodowe są trudne

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 13 października 2021 r., sygn. akt I CSKP 151/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia