Jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu, uzupełniając skład orzekający, który ma wdrożyć niedawne rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w polskiej sprawie, prezes Izby Cywilnej Sądu Najwyższego nie zamierza pomijać tzw. nowych sędziów. Rodzą się zatem obawy, czy nie dojdzie do konfliktu interesów. W ocenie ekspertów wyrok TSUE dotyczy bowiem pośrednio całej grupy osób, których status jako sędziów SN jest podawany w wątpliwość w związku z tym, że przeszły procedurę konkursową przed obecną Krajową Radą Sądownictwa. Teraz Joanna Misztal-Konecka w odpowiedzi na pytania DGP tłumaczy swoją decyzję i odpiera pojawiające się zarzuty.
Przypomnijmy – wyrok TSUE z 6 października br. (w sprawie C-487/19) zapadł w odpowiedzi na pytania prejudycjalne, które wyszły z IC SN. Sędziowie chcieli wiedzieć, czy niezawisły, bezstronny i ustanowiony zgodnie z prawem jest sąd, w którym zasiada osoba powołana na urząd sędziego SN z naruszeniem procedury. Pytanie dotyczyło postanowienia wydanego przez Aleksandra Stępkowskiego, który znalazł się w SN dzięki rekomendacji kontestowanej KRS. TSUE odpowiedział, że w razie stwierdzenia, że postanowienie wydał organ niebędący niezawisłym i bezstronnym sądem, izba będzie zobowiązana do uznania takiego orzeczenia za niebyłe.
W tym kontekście prezes IC SN zwraca więc uwagę na to, że orzeczenie TSUE zapadło w odniesieniu do szczególnej sytuacji, w której sąd krajowy (czyli SN) rozpoznaje wniosek o wyłączenie sędziego zgłoszony w związku z odwołaniem innego sędziego kwestionującego decyzję o przeniesieniu go bez jego zgody do orzekania w innym wydziale sądu. Tak więc zdaniem Joanny Misztal-Koneckiej nie można zgodzić się z interpretacją, że wyrok ten dotyczy wszystkich osób, które zostały powołane do SN na skutek rekomendacji obecnej KRS.
Pozostało
67%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama