Wbrew pozorom aksjomaty ulegają zmianom prawnym, społecznym, aksjologicznym czy politycznym. Nie świadczy to jednak o dowolności w interpretacji konstytucji. Autor jest doktorem nauk prawnych, wykładowcą akademickim, konstytucjonalistą
Wykładnia Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej – tak jak konstytucji każdego państwa – może stwarzać wiele problemów z prawidłowym dekodowaniem norm z poszczególnych
przepisów. Możemy mówić o podejściu uniwersalnym (takim jak w stosunku do wszystkich innych ustaw) albo szczególnym (Marcin Romanowicz nazywa je partykularnym), wskazującym na osobliwości wynikające ze specyfiki ustawy zasadniczej. Jest to związane z dużą lapidarnością tekstu z jednej i z bardzo szerokim przedmiotem regulacji z drugiej strony. Teza ta może wydawać się trywialna, jednakże jest niezbędna i wynika wprost z charakterystyki ustawy zasadniczej (por. S. Bożyk, Prawo konstytucyjne, Białystok 2014). Przykład: rzecznikowi praw obywatelskich poświęconych jest raptem pięć artykułów (art. 208–212), choć jest to jeden z kluczowych organów dla ochrony praw człowieka.
Problem prawidłowej wykładni konstytucji wzbiera od 2015 r., kiedy to praca Trybunału Konstytucyjnego została znacząco zdewaluowana. Nie bez oddźwięku pozostają również próby wyrywkowego interpretowania Konstytucji RP – bez uwzględnienia szerszego kontekstu instytucjonalnego – przez osoby pełniące ważne funkcje publiczne. Dokonywana wykładnia jest często niezgodna nie tylko z zasadami jej przeprowadzania, lecz także z dotychczasowym dorobkiem doktryny czy judykatury. Interpretatorzy albo nie odnoszą się do innych dyrektyw wykładni oprócz językowej (i to w ograniczonym zakresie) – co w przypadku konstytucji jest niewątpliwym błędem, albo przeciwnie – nie uwzględniają dyrektyw językowych czy systemowych. Takie próby ocierają się często o dyletanctwo. Zabiegi w wykładni konstytucji idą nawet dalej, także w działalności Trybunału Konstytucyjnego, który (co widać na przykładzie ostatniego wyroku) w wielu kwestiach dokonuje wykładni niezgodnej z dotychczasowym orzecznictwem. Normą stało się wybiórcze traktowanie przepisów (np. poprzez „słuszne” akcentowanie art. 8 ust. 1, a „niesłuszne” dezawuowanie art. 9 konstytucji). Niekiedy można odnieść wrażenie, że polskie sądownictwo konstytucyjne zaczyna operować na fake newsach i próbach dokonywania prostych zabiegów retorycznych, aby wytłumaczyć opinii publicznej, że niezależne sądy w prawie
UE to inna norma niż niezależne sądy w polskiej konstytucji.
Niewystarczalność wykładni językowej
Sławomira Wronkowska wskazuje, że „formułując uwagi o interpretowaniu konstytucji, podkreśla się zazwyczaj – jako tej interpretacji cechę szczególną – przewagę wykładni pozajęzykowej nad językową”. Najważniejsze jest, aby nie nadawać wykładni językowej absolutnego pierwszeństwa czy na niej wręcz nie poprzestać. „To ze względu na jej zawodność lub ograniczone rezultaty (…) dokonywanie wykładni pozajęzykowej staje się nieodzowne (…)” (zob. S. Wronkowska, O niektórych osobliwościach konstytucji i jej interpretacji, [w:] Wykładnia konstytucji. Aktualne problemy i tendencje, red. M. Smolak, Warszawa 2016). Zdaniem Wojciecha Sokolewicza zasadne jest przyznanie priorytetu wykładni pozajęzykowej, m.in. historycznej, teleologicznej, funkcjonalnej czy systemowej. I tak należy się zastanowić, czy np. nakaz równego traktowania z art. 32 ust. 1 konstytucji w warstwie językowej przesądza o możliwości różnicowania sytuacji jednostek posiadających odmienne cechy istotne? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy sięgnąć także do pozostałych dyrektyw wykładni.
„O swoistości wykładni konstytucji przesądzają: a) cechy obiektu poddawanego interpretacji; b) oczekiwania co do tego, jakim celom rezultat wykładni tego obiektu ma służyć” – podkreśla Sławomira Wronkowska. Autorka wskazuje, że przedmiotem wykładni konstytucji bezsprzecznie jest tekst
prawny, przy czym w procesie akcent należy położyć na wszystkie elementy tekstu (przepisy, preambuła, śródtytuły). Osią sporu pozostaje pytanie, czy wszystkie one służą do dekodowania norm prawnych czy też należy się ograniczyć wyłącznie do tzw. tekstu artykułowanego. Jako przykład można podać zasadę pomocniczości, która jest wyinterpretowana z arengi, a nie poszczególnych przepisów. Co za tym idzie, Wronkowska podkreśla, że istnieją takie części aktu prawnego, które muszą wpływać na treść artykułowaną. Tak jest choćby z preambułą – aksjologicznym manifestem ustrojodawcy – i przynajmniej taki użytek powinien być z niej czyniony w procesie wykładni (szerzej: S. Wronkowska, O swoistości wykładni konstytucji. Uwagi kolejne, „Przegląd Konstytucyjny” 2018, nr 1).
Nie ma wątpliwości, że pod kątem realizacji zasad techniki prawodawczej teksty konstytucji mają większą odrębność niż inne akty prawne. To utrudnia ich interpretację. Wystarczy zwrócić uwagę na używany język (zarówno uroczysty, jak i powszechny), wiele klauzul generalnych czy odwołań do systemów filozoficznych i doktrynalnych. To w rezultacie powoduje, że interpretator tekstu może mieć trudność z odczytaniem poszczególnych norm z przepisów konstytucyjnych. Zupełnie inną kwestą jest to, czy interpretator – w szczególności organy państwa – chce dokonać rzetelnego dekodowania norm, czy raczej zależy mu na osiągnięciu wcześniej założonych rezultatów? Bo przecież, jeżeli chcemy bronić się przed niebezpieczeństwem zewnętrznym, to
konstytucja jasno wskazuje, że powinniśmy wprowadzić stan wojenny. Jednak stan wyjątkowy z różnych względów bardziej odpowiadał Radzie Ministrów, prezydentowi oraz większości sejmowej. Czy rezultat dokonanej wykładni był prawidłowy? W moim przekonaniu nie.
Treść nasycona wartościami
Oprócz bogactwa treści połączonej ze zwięzłością przyjętych rozwiązań należy podkreślić także liczne odesłania do aksjologii czy koncepcji systemowych i ustrojowych. Przykładami takiego zabiegu są choćby
przepisy dotyczące „społecznej gospodarki rynkowej”, „tożsamości narodu polskiego” czy „zrównoważonego rozwoju”.
Przedstawiciele doktryny wskazują na różne rodzaje pojęć pojawiających się w konstytucji:
- doktrynalne – czyli wyrażające koncepcje społeczne, aksjologiczne czy filozoficzne,
- zastane – należące do dorobku kultury prawnej (ukształtowane przez doktrynę, a jednocześnie inkorporowane do tekstu aktu normatywnego),
- autonomiczne – posiadające samodzielne znaczenie na gruncie konstytucji i jednocześnie cechujące się istotnością podczas procesu wykładni.
Rodzaje przepisów i instrumentarium wykładni
Nie bez znaczenia pozostaje również rodzaj przepisów konstytucyjnych, z jakimi może się spotkać osoba dokonująca wykładni. Jak wiadomo, Ronald Dworkin jako pierwszy rozróżnił reguły (normy) od zasad prawa. Dychotomia ta wywołała szeroką dyskusję wśród przedstawicieli doktryny. Można uznać, że zarówno jedne, jak i drugie występują w konstytucji. Jednocześnie poprzestanie na takim podziale byłoby nieuzasadnionym uproszczeniem. Prawnicy stosują zdecydowanie bardziej szczegółową typologię przepisów konstytucyjnych (niemniej ich generalny podział na reguły i zasady również pozostaje obowiązujący). Jest to istotne z tego względu, że w zależności od kategorii przepisów może następować zróżnicowanie procesu dekodowania norm. Będzie to również pociągało za sobą zmianę instrumentarium koniecznego do dokonania wykładni.
Wśród przepisów zawartych w konstytucji Maciej Pach wyróżnił:
- zasady konstytucyjne,
- przepisy ustanawiające prawa i wolności jednostki,
- przepisy regulujące system rządów (M. Pach, Specyfika wykładni w konstytucyjnym państwie prawa na przykładzie Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r., [w:] Prawo i polityka w sferze publicznej: perspektywa wewnętrzna, red. P. Jabłoński, J. Kaczor, M. Pichlak, Wrocław 2017).
Wydaje się jednak, że przytoczony katalog nie uwzględnia dokładnej specyfiki norm i zasad konstytucyjnych. Dlatego też postulowałbym raczej powołanie się na stanowisko Stanisława Bożyka, który wyróżnia:
- zasady konstytucji – jako podstawowe rozstrzygnięcia autorytetu ustrojodawczego dotyczące kształtu ustroju politycznego,
- normy kompetencyjne – określające zakres uprawnień poszczególnych organów państwowych,
- normy organizacyjne – dotyczące organizacji państwa oraz jego organów,
- normy proceduralne – wskazujące na tryby postępowania, np. w sprawie uchwalenia ustawy,
- normy programowe – mające za zadanie wytyczenie bieżących celów działalności państwa.
Nasycenie tekstu konstytucyjnego różnymi rodzajami norm, zasadami prawa, a także konieczność odwołania się do wartości pozanormatywnych wprowadza przepisy najwyższego aktu ustrojowego w inny wymiar niż zwykłe ustawy i rozporządzenia. Zasady, które mają służyć oddziaływaniu aksjologicznemu na pozostałe normy konstytucyjne, niestety są coraz częściej wykorzystywane do forsowania wykładni contra legem.
Przepisy konstytucji są pewnego rodzaju zestawem wartości i koncepcji przesądzających o funkcjonowaniu państwa. Wyobrażeniem ustrojodawcy o tym, jaki kształt ma przybrać państwo. Komunikacja tekstem posiada jednak swoje ułomności, o czym pisał Marcin Matczak w „Imperium tekstu”. Nie zawsze pozwala na prawidłowe odczytanie zawartych w nim norm w szczególności, gdy towarzyszą temu wcześniej przyjęte intencje. Tak jak np. przy zmianie sposobu powoływania Krajowej Rady Sądownictwa. Do czasu dokonanych zmian ustawowych nie budziło wątpliwości, że to środowisko sędziowskie powołuje znaczącą część członków KRS. Do czasu…
Wymienione cechy różniące konstytucję od innych aktów prawnych bezpośrednio lub pośrednio wpływają na procesy interpretacyjne. Marek Smolak podnosi, że ukształtowanie tekstu konstytucji przesądza o bogatym wymiarze pozajęzykowym tego aktu. Co za tym idzie, interpretator musi dokonać wykładni językowej, ale jednocześnie jest zobowiązany do niepoprzestania na niej, ale odwołania się także do innych dyrektyw. Powinny one – co podkreśla autor – opierać się również na interpretacji aksjologii konstytucji, a wektor tych zabiegów musi być wyznaczony przez zasadę równości i wystrzegania się nieuprawnionej dyskryminacji (por. M. Smolak, Wykładnia otoczenia normatywnego konstytucji, [w:] Wykładnia konstytucji. Aktualne problemy i tendencje, red. M. Smolak, Warszawa 2016). Wykładnia procesu otoczenia normatywnego konstytucji nie jest dowolną czynnością pozwalającą na wywiedzenie interesujących i dogodnych dla interpretatora założeń. Jest to proces, który polega na konkretyzowaniu norm oraz uzyskiwaniu pewnego rodzaju spójności pomiędzy sobą (brak elementów niezgodnych).
Jako przykład Sławomira Wronkowska podaje znaczenie uznanej przez polskiego ustrojodawcę koncepcji państwa prawa. Autorka przyjmuje, że ustalenie, czym ono jest, będzie polegało na rekonstrukcji koncepcji filozoficzno-prawnych z uwzględnieniem najnowszego dorobku doktryny. Ważna jest chwila dokonywania wykładni, ponieważ wbrew pozorom aksjomaty ulegają zmianom prawnym, społecznym, aksjologicznym czy politycznym. Innymi słowy: niedookreślone pojęcia otoczenia normatywnego mają dynamiczny charakter. W ustaleniu ich znaczenia mogą pomóc: najnowsze orzecznictwo i historia jego ewolucji, sięgnięcie do uzasadnienia projektu konstytucji czy stenogramów z debaty parlamentarnej. Istotne będzie również odniesienie się do najnowszej literatury prawniczej. Nie świadczy to jednak o dowolności interpretacyjnej – w zależności wyłącznie od sytuacji politycznej – lecz raczej o ewolucji związanej z rozwojem prawnym, społecznym, ekonomicznym czy rozszerzaniem praw człowieka. Co za tym idzie, dokonywanie wykładni przez pryzmat politycznych preferencji jest niedopuszczalne i ma wybiórczy, a niekiedy wręcz manipulacyjny charakter. Państwo prawa nagle nie staje się państwem bezprawia, bo większość polityczna tak chce. Nie można zapominać również o oryginalistach, którzy uważają, że konstytucja ma tylko takie znaczenie, jakie zostało jej przypisane w momencie uchwalania. Przykładu można szukać za oceanem. W 2020 r. do Sądu Najwyższego USA została zaprzysiężona prezentująca właśnie ten pogląd Amy Coney Barrett.
Przynależność danego przepisu do określonego „gatunku” wpływa na przyjęte dyrektywy wykładni. O ile bowiem możemy stwierdzić, że w ogólności ustawa zasadnicza posiada na tyle specyficzne normy, że będą one wymagały specjalnej wykładni prawnej, co mam nadzieję udało mi się wykazać we wcześniejszym fragmencie tekstu, to także poszczególne rodzaje reguł i zasad będą podlegały dodatkowym kryterium specyfikacji interpretacyjnej. Dla przykładu w prawie konstytucyjnym zasady prawa będą wymagały nasycenia aksjologicznymi wartościami przez interpretatora w dokonywanym procesie wykładni (zob. M. Kordela, Zasady prawa. Studium teoretyczno prawne, Poznań 2012). Jak jednak podkreślają przedstawiciele doktryny, pomimo wartości, jakie niosą zasady, i ich znaczenia dla systemu prawa, nie są to normy o charakterze samodzielnym, a ich realizacja jest zależna od wykonywania kompetencji przez podmioty do tego zobowiązane, co powinno uwzględniać aksjologiczny ładunek zasad zawartych w konstytucji. Charakterystyczne dla wykładni konstytucyjnej jest to, że zasady prawa mają kluczowe znaczenie dla funkcjonowania całego państwa oraz realizowanych w nim oraz generalnie w prawie wartości, a jednocześnie mają pośredni wpływ na dyrektywy o charakterze reguł.
Przedstawiciele doktryny wskazują, że dokonywanie wykładni konstytucji powinno uwzględniać trzy aspekty:
- wpływu rezultatu wykładni na porządek prawny,
- metod stosowanych przez różne podmioty wykładni,
- zbioru dyrektyw interpretacyjnych, jakie należy uwzględnić przy dokonywaniu wykładni (S. Wronkowska, O niektórych osobliwościach konstytucji…, s. 27.).
Wykładnia konstytucyjna polega zatem na dekodowaniu norm prawnych nie tylko z poszczególnych przepisów, lecz również z ich z otoczenia normatywnego, pojęć autonomicznych, oraz odnoszeniu się do koncepcji zastanych z zakresu filozofii, aksjologii, politologii, doktryn prawnych oraz innych dziedzin. To wszystko wpływa na trudność w jej dokonywaniu. Z drugiej strony niedopuszczalne jest interpretowanie konstytucji przez pryzmat przepisów ustawowych, tak jak działo się w przypadku reformy sądownictwa. To konstytucja oddziałuje na ustawy i określa ich granice, a nie na odwrót.
Maciej Pach uważa, że wykładni konstytucji powinno się dokonywać w trybie preferencyjnym, gdzie dla przepisów dotyczących zasad konstytucyjnych, praw i wolności jednostek czy normujących postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz jego ustrój pierwszeństwo można oddać wykładni pozajęzykowej, zaś w przypadku przepisów regulujących system rządów – językowej.
Osobiście przychylam się jednak do stanowiska Sławomiry Wronkowskiej, która wskazuje na konieczność dokonywania każdorazowo wykładni językowej oraz obowiązkowe przeprowadzanie wykładni celowościowej i funkcjonalnej – nie tyle względem uzupełnienia rezultatów wykładni językowej, ile poprawnej rekonstrukcji norm. Nie oznacza to jednak, że pogląd Macieja Pacha jest chybiony. Moim zdaniem bowiem rozłożenie „akcentów” w wykładni rzeczywiście będzie zależało od analizowanych przepisów, ich struktury oraz znaczenia (zgodnie z przytoczoną koncepcją S. Bożyka). Mam na myśli sytuację, w której dla wyniku zabiegów interpretacyjnych duże znaczenie mają rezultaty zastosowania wykładni celowościowej i funkcjonalnej. Naturalne wydaje się bowiem, że aksjologiczne i doktrynalne nasączenie poszczególnych przepisów konstytucyjnych nie zawsze jest takie samo, a przy tym w szczególności zasady prawa potrzebują odwołania się do koncepcji otoczenia normatywnego. Błędem natomiast wydaje się preferencyjne traktowanie wykładni pozajęzykowych. To bowiem może skłaniać do nadużyć oraz uzyskiwania subiektywnych rezultatów, co w czasach manipulacji prawdą, szerzenia półprawd oraz kontekstowej interpretacji przepisów wydaje się – zwłaszcza w zakresie prawa konstytucyjnego – błędem nie do przyjęcia. Może bowiem prowadzić do zatarcia faktycznego znaczenia interpretowanego tekstu. To zaś jest prosta droga do wypaczenia idei przyjętych przez ustrojodawcę. Co możemy coraz częściej obserwować. Z praktyki wiemy, że niestosowanie odpowiednich dyrektyw wykładni prowadzi do wypaczenia pięknych idei i niszczenia zasłużonych instytucji.
Niedopuszczalne jest interpretowanie konstytucji przez pryzmat przepisów ustawowych, tak jak działo się w przypadku reformy sądownictwa. To konstytucja oddziałuje na ustawy i określa ich granice, a nie na odwrót