Zmiany w sądach z korektą KRS czy bez? Sędziowie będą nominowani automatycznie, czy będzie weryfikacja? Czy nie dojdzie do zamętu organizacyjnego? To dylematy planowanych zmian w sądach, które mają uspokoić Brukselę i własnych wyborców.
Jak ustalił DGP, w ramach reformy wymiaru sprawiedliwości może pojawić się projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa z korektą zasad wyboru sędziów do tego grona. Pod uwagę brane są dwa scenariusze. Oba zmierzają do zwiększenia reprezentatywności kandydatów do KRS. Pierwszy zakłada, że byliby oni wstępnie wybierani przez ogół sędziów. Drugi ‒ że musieliby zebrać znacząco wyższą liczbę podpisów pod swoją kandydaturą niż obecnie. Dziś wystarczą podpisy albo 25 sędziów, albo 2 tys. obywateli. W obu wariantach ostatecznego wyboru dokonywałby Sejm. Celem ewentualnych zmian byłoby zmniejszenie zastrzeżeń do KRS i jej decyzji zarówno w kraju, jak i za granicą. Okazją do ich wprowadzenia może być kończąca się w przyszłym roku kadencja obecnego składu rady.
Kadencja KRS kończy się w przyszłym roku
Plan skorygowania zasad wyboru sędziowskich członków KRS brany jest pod uwagę w obozie rządowym, ale decyzja polityczna jeszcze nie zapadła. Za to w resorcie sprawiedliwości finalizowane są prace nad ustawami o Sądzie Najwyższym i o ustroju sądów powszechnych. SN miałby być znacząco mniejszy, a kwestionowana przez Trybunał Sprawiedliwości UE Izba Dyscyplinarna zlikwidowana. Z kolei trzy szczeble sądów powszechnych miałyby zamienić się w dwa; sędziowie sądów rejonowych zostaliby automatycznie awansowani do okręgowych. Wiele szczegółów jest nadal dopracowywanych, np. na czym polegałby automatyzm awansu. ‒ Konstytucja mówi, że prezydent powołuje sędziów. Rola prezydenta powinna być więc uwzględniona w tym procesie ‒ postuluje Pałac Prezydencki.
Celem zmian jest m.in. złagodzenie napięcia na linii Bruksela‒Warszawa. Jak słyszymy, nikt w KE nie oczekuje od rządu w Warszawie, by przyznawał się przed swoimi wyborcami, że robi krok w tył. Ale ten krok faktycznie musi być zrobiony, by możliwy był kompromis
O jednym scenariuszu mówiła ostatnio w wywiadzie dla DGP Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego. - Mojemu sercu jest bliska taka koncepcja, żeby sędziowie w wyborach powszechnych wybierali swoich kandydatów, a później spośród nich członków KRS niech wybiera parlament - wyjaśniała. Ze swoimi pomysłami dotarła do rządu i prezydenta.
Druga droga to zwiększenie liczby koniecznych podpisów z poparciem dla kandydatur, przy czym zatwierdzenia wyboru także dokonywałby parlament. Temu sprzeciwia się spora część środowiska sędziowskiego. - Sędziów do KRS powinni wybierać sędziowie i koniec kropka. O tym, że nie jest dobrym pomysłem, aby w tym wyborze maczali palce politycy, najlepiej świadczy to, w jaki sposób działa obecna, wybrana właśnie przez polityków rada - stwierdza Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”. Podobnego zdania jest Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. - Nie damy się wciągnąć w te polityczne gierki. Nasze stanowisko jest jasne od samego początku:
konstytucja gwarantuje wybór sędziów do KRS przez sędziów, a nie jedynie udział sędziów w tej procedurze - mówi. Ale nie wiadomo, czy rząd pójdzie na zmiany w KRS, choć kadencja obecnej rady kończy się w przyszłym roku. Korekty w przepisach o KRS w pakiecie szykowanym w rządzie stoją pod największym znakiem zapytania. Znacznie bardziej zaawansowane są prace nad dwoma ustawami: o Sądzie Najwyższym i o ustroju sądów powszechnych.
Sąd Najwyższy - jak wyjaśnia nasz rozmówca z resortu sprawiedliwości - zgodnie z konstytucją sprawuje nadzór nad jednolitością orzecznictwa i działałby jako sąd prawa. Do tego orzekałby o ważności wyborów, co także wynika z konstytucji. Z obecnych funkcji sędziom SN zostałoby rozpatrywanie skarg nadzwyczajnych, odpadłyby kasacje. - W konstytucji nie ma mowy, że to kompetencja tego sądu, kasacje możemy rozłożyć po kilku sądach regionalnych. SN zostanie wzmocniony w roli sądu
prawa korygującego ewentualnie najpoważniejsze wątpliwości w orzecznictwie - dodaje przedstawiciel resortu.
Automatyczny awans sędziów wymaga ustawy - mówi prawnik
Pytanie co z sędziami SN? - Na pewno wskazówką jest art. 180 konstytucji - podkreśla nasz rozmówca. A
konstytucja mówi, że w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia. Choć szczegółów nie znamy, to z zapowiedzi pozostawienia w SN spraw ważności wyborów i skargi nadzwyczajnej wynika, że największe szanse na utrzymanie stanowisk mieliby sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, którzy się tymi dwoma kwestiami zajmują.
Z tą zmianą będzie związana korekta zadań dzisiejszych sądów apelacyjnych, które mają zamienić się w regionalne. Nie wiadomo, co z sędziami z tych sądów. - Trwają cały czas prace, jak to rozwiązać - mówi jeden z naszych rozmówców. Inny nie wyklucza, że w przeciwieństwie do łączenia sądów rejonowych z okręgowymi, w przypadku apelacyjnych mogłaby nastąpić jakaś forma weryfikacji sędziów. Do tego w związku ze zmianami w SN sądy regionalne mogliby zasilić niektórzy obecni sędziowie SN z zachowaniem obecnego uposażenia.
Sądy okręgowe także rejonowe
Najpoważniejszą zmianą ma być włączenie sądów rejonowych do okręgowych i automatyczny awans sędziów z tych ostatnich. Głównym celem zmian ma być odciążenie najbardziej obłożonych sądów i bardziej równomierne rozłożenie obciążenia sędziów liczbą rozpatrywanych spraw. Ale szczegóły rozwiązań, np. na ile będzie można przesuwać sędziów wewnątrz sądów okręgowych, są dopracowywane. Sędziowie mają przypuszczenia, że reforma może się de facto skończyć na zmianie nazewnictwa i wymianie tabliczek na budynkach sądów. - To jest fikcja, a nie realna zmiana. Przecież wszystkie sądy rejonowe nie staną się teraz nagle sądami okręgowymi. Zapewne będzie tak, że będziemy mieć tyle sądów okręgowych, co obecnie, a należące do poszczególnych okręgów sądy rejonowe staną się ich wydziałami - przypuszcza jeden z krakowskich sędziów.
Katarzyna Kruk, sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie, zwraca uwagę na to, że zarządzanie tak ogromnymi jednostkami będzie niezwykle trudne. - Weźmy chociażby Sąd Okręgowy w Warszawie, który sam w sobie jest największym sądem w Polsce, a który miałby jeszcze wchłonąć należące do jego okręgu sądy rejonowe. W jaki sposób miałoby wyglądać zarządzanie takim tworem złożonym z tysięcy ludzi? Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić - mówi.
Środowisko sędziowskie zauważa również, że tak ogromna zmiana organizacyjna będzie się z pewnością wiązać z koniecznością dokonania zmian w procedurach. - Obywatel będzie tymi zmianami zdezorientowany. O jakiej więc poprawie sytuacji obywateli my mówimy? - pyta Beata Morawiec. Uważa, że tak wielka zmiana strukturalna musi też wywołać ogromne perturbacje organizacyjne. - To będzie istna demolka, a straci na tym obywatel, który będzie musiał czekać dłużej na wyrok - ostrzega Beata Morawiec.
Z kolei Katarzyna Kruk zwraca uwagę na zasadę niezmienności składu, o której mowa w kodeksie postępowania karnego. Powstaje więc pytanie, czy w przypadku zmiany struktury sądów postępowania, które do tego momentu się nie zakończą, będą musiały zostać powtórzone przed nowo powstałymi sądami.
Możliwa weryfikacja sędziów a nieprzenoszalność
To jeden z najważniejszych wątków zmian. W tym kontekście powstaje pytanie o konstytucyjność planowanych rozwiązań. Ustawa zasadnicza mówi o nieprzenoszalności i nieusuwalności sędziego. Artykuł 180 ust. 5 konstytucji dopuszcza - w sytuacji reorganizacji sądownictwa - przeniesienie sędziego lub odesłanie w stan spoczynku. Jednak konstytucjonaliści zwracają uwagę po pierwsze na to, że taka reorganizacja powinna realnie czemuś służyć, np. usprawnieniu procedur sądowych, a nie być jedynie pretekstem do uzyskania większego wpływu rządzących na sądownictwo, a po drugie art. 180 ust. 5 konstytucji nie może być odczytywany w oderwaniu od innych przepisów ustawy zasadniczej.
- Nie mamy do czynienia z naruszeniem konstytucji w sytuacji, gdy z powodu zmiany struktury organizacyjnej sądów dochodzi do zmiany statusu sędziego, o ile zostanie spełnionych kilka warunków. Po pierwsze, nie może się to negatywnie odbić na niezawisłości sędziowskiej. Po drugie, wskutek takiej zmiany sytuacja sędziego nie może ulec pogorszeniu, wreszcie zmiana organizacyjna nie może być jedynie pretekstem do swobodnego przerzucania sędziów z sądów do sądów. Ona musi coś wnosić, dzięki niej muszą być osiągnięte jakieś konkretne istotne cele, których nie da się osiągnąć w obowiązującej strukturze organizacyjnej sądów - tłumaczy warszawski konstytucjonalista dr hab. Jacek Zaleśny. Jak dodaje, automatyczne awansowanie ustawą sędziów z sądów rejonowych do okręgowych wydaje się być najlepszym rozwiązaniem. - Podobny mechanizm został już z powodzeniem zastosowany przy okazji reorganizacji sądownictwa administracyjnego - zauważa. Ponadto, jak podkreśla, taka ścieżka ustawowa jest akceptowalna także z tego powodu, że wyklucza ryzyko przeprowadzania powtórnej weryfikacji osób, które już otrzymały akt nominacji na stanowisko sędziego.
Natomiast Pałac Prezydencki uważa, że głowa państwa nie powinna być pominięta w tej procedurze. A w takim przypadku prezydent mógłby któregoś z sędziów nie powołać. W obozie rządowym pojawiają się też pomysły, by zaangażować w proces KRS, nawet gdyby jej udział był symboliczny. To mogłoby nie spodobać się części środowiska, gdyż wówczas wszyscy sędziowie byliby powołani na wniosek nowej, kontestowanej KRS.
Zdaniem Zaleśnego jakakolwiek powtórna weryfikacja sędziów nie wchodzi w rachubę. Jego zdaniem z całą pewnością nie mogłoby być tak, że jedna grupa sędziów, np. rejonowych, jest przenoszona w drodze ustawy, a druga, np. sędziów apelacyjnych, musi przejść jakąś procedurę, np. przed KRS.
Całkowicie nowa struktura sądownictwa to nie tylko przeniesienie sędziów z sądu do sądu. To konieczność zmiany wszystkich procedur, przepisów wewnętrznych, organizacji sekretariatów czy archiwów, systemów informatycznych - piszą adwokaci Maciej Gutowski i Piotr Kardas