Protest pracowników sądownictwa zaczyna być coraz bardziej widoczny, zwłaszcza w mniejszych sądach rejonowych. Są jednostki, w których w piątek nie odbyła się ani jedna z zaplanowanych na ten dzień rozpraw.
Protest pracowników sądownictwa zaczyna być coraz bardziej widoczny, zwłaszcza w mniejszych sądach rejonowych. Są jednostki, w których w piątek nie odbyła się ani jedna z zaplanowanych na ten dzień rozpraw.
Na początku października pracownicy sądów zdecydowali się rozbić czerwone miasteczko w okolicach gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości. Ich postulaty od początku dotyczą przede wszystkim podniesienia wynagrodzeń (o 12 proc. w przyszłym roku) oraz zwiększenia zatrudnienia, co pozwoliłoby odciążyć ich od nadmiernej ilości obowiązków. Przedstawiciele związków zawodowych od dawna alarmują, że braki kadrowe przekładają się też na spowolnienie pracy sądów. Ponieważ wcześniejsze formy protestu nie odnosiły oczekiwanych skutków, pracownicy sądów od tygodnia stosują bardziej radykalną formę ‒ pójście na L4. Deklaracje takich działań spotkały się z natychmiastową reakcją Ministerstwa Sprawiedliwości, które w piśmie skierowanym do ZUS zasugerowało, by dokładnie sprawdzać przyczyny ewentualnej nadmiernej absencji pracowników. Resort w wydanym w środę komunikacie zapewnił również, że sądom nie grozi paraliż i odwoływanie rozpraw z powodu braków kadrowych, a sprawy spadły z wokandy w zaledwie 2 proc. sądów. Justyna Przybylska, przewodnicząca Krajowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Ad Rem”, podkreśla, że liczba wskazywana przez MS to zaledwie niewielki odsetek i próba marginalizowania skali protestu.
‒ Dopóki pracownicy sądów przebywają na zwolnieniach, będzie narastać liczba spraw, które nie znajdą się na wokandzie we właściwym czasie. Minimalny czas na wykonanie takich czynności, jak wysłanie wezwań lub zawiadomień, to miesiąc. A podczas nieobecności pracowników nie będą one wykonywane nie tylko w sprawach, które już wpłynęły do wydziałów, ale też w stosunku do nowych ‒ mówi Justyna Przybylska.
Z powodu absencji pracowników w wielu sądach są odwoływane rozprawy.
‒ W naszym sądzie w piątek spadły wszystkie zaplanowane na ten dzień wokandy. Ludzie przychodzili do sądu i dopiero na miejscu dowiadywali się, że rozprawa w ich sprawie została odwołana. A to dlatego, że nie miał kto ich o tym zawiadomić – mówi Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie. Jak dodaje, wszystko wskazuje na to, że cały obecny tydzień będzie wyglądał podobnie.
Z naszych informacji wynika również, że niewiele lepiej jest w SR w Zgorzelcu, gdzie na zwolnieniach jest ok. 70 proc. kadry, a także w SR w Kłodzku, gdzie L4 przyniosło ok. 50 proc. pracowników.
Problem jest również w sądach okręgu krakowskiego, choć nie we wszystkich. O ile w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Śródmieścia wszystkie rozprawy odbyły się w piątek planowo, o tyle już w SR dla Krakowa-Krowodrzy odwołano dwie wokandy (24 sprawy).
‒ Z informacji, jakie do nas docierają, wynika, że w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Nowej Huty w Krakowie choruje obecnie ok. 75 proc. obsady, podobnie jest w SR dla Krakowa-Krowodrzy w Krakowie. Z kolei w SR dla Krakowa-Podgórza w Krakowie nie pracują obecnie dwa wydziały, przy czym mowa jest o wydziałach orzeczniczych – wymienia Wojciech Gajewski, przewodniczący zarządu MOZ KNSZZ „Ad Rem” Oddział w Krakowie. Jak dodaje, trudna sytuacja jest również w SR w Wieliczce.
‒ W poniedziałek w Wydziale Karnym SR dla Krakowa-Nowej Huty odbyło się jedynie 6 z 27 zaplanowanych rozpraw. Sytuacja jest jednak rozwojowa i te dane zmieniają się z dnia na dzień. I obawiam się, że w najbliższym czasie nie będzie lepiej – mówi Gajewski. Zapewnia, że związek przygląda się z niepokojem temu, co się dzieje. ‒ Ludzie przestali w końcu przychodzić chorzy do pracy, tak jak to miało miejsce dotychczas. Poszli po rozum do głowy i gdy coś im dolega, nie bagatelizują tego, tylko idą do lekarza i biorą zwolnienia – tłumaczy.
Precyzyjne dane, w odpowiedzi na pytanie DGP, podaje sędzia Monika Pawłowska-Radzimierska, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Łodzi. Wynika z nich, że w zeszły piątek w sądzie tym obecnych było 165 urzędników i innych pracowników oraz asystentów sędziego na 411 obsadzonych etatów. W efekcie na 108 spraw wyznaczonych na ten dzień 30 odwołano z powodu absencji pracowników.
Problem z brakiem personelu wystąpił także w innych sądach okręgu łódzkiego. Jak wylicza sędzia Pawłowska-Radzimierska, w SR dla Łodzi-Śródmieścia w Łodzi obecnych było 179 urzędników i innych pracowników sądu oraz asystentów sędziego na 540 obsadzonych etatów. Spośród 165 spraw wyznaczonych odwołano w tym sądzie 34. Z kolei w SR dla Łodzi-Widzewa spośród 159 obecnych w ostatni piątek było 67 pracowników. Odwołane zostały 33 rozprawy na 73 wyznaczone.
Inna sytuacja jest w SO w Lublinie, gdzie nie zaobserwowano, aby na L4 było więcej pracowników niż zazwyczaj, a rozprawy odbywają się bez zakłóceń.
DGP poprosił ministerstwo o odniesienie się do sytuacji. W odpowiedzi otrzymaliśmy wspomniany już komunikat, widniejący na stronie resortu od środy. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama