Instytucje unijne przymykają oczy na odsyłanie cudzoziemców bez rozpatrzenia wniosków azylowych, choć państwa często przegrywają podobne sprawy przed sądami międzynarodowymi.
Instytucje unijne przymykają oczy na odsyłanie cudzoziemców bez rozpatrzenia wniosków azylowych, choć państwa często przegrywają podobne sprawy przed sądami międzynarodowymi.
Litewskie, łotewskie i polskie władze stosują podobną taktykę ograniczania skali migracji z Białorusi na swoje terytorium. Trzy państwa starają się szybko rozbudować umocnienia graniczne, a przenikające grupy migrantów odsyłać z powrotem na terytorium Białorusi. Takie działanie, określane angielskim terminem „pushback”, budzi kontrowersje prawne, ale jest skuteczne.
MSW w Wilnie zezwoliło pogranicznikom na wypychanie cudzoziemców z kraju w nocy z 2 na 3 sierpnia. Znalazło to natychmiastowe odzwierciedlenie w statystykach. Liczba cudzoziemców zatrzymanych na nielegalnym przekroczeniu granicy spadła z 294 osób 1 sierpnia do 36 dwie doby później. Od 5 sierpnia do przedwczoraj w sumie zatrzymano tylko 27 osób. Reszta została zmuszona do ponownego przejścia zielonej granicy. Na początku sierpnia organizatorzy przerzutu zaczęli kierować migrantów do Polski i na Łotwę. Praktyka pushback cieszy się cichym poparciem Komisji Europejskiej. – Jako Unia musimy dbać o szczelność granic, ale także zapewnić bezpieczeństwo i humanitarne traktowanie tym, którzy już się na nasze terytorium dostali – mówiła Wirtualnej Polsce wiceszefowa KE Věra Jourová, choć zaznaczyła, że nie można pozwolić umrzeć ludziom, którzy utknęli na granicy polsko-białoruskiej. Praktykę pushback potępiło za to Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR).
– Moim zdaniem nikt z przedstawicieli KE wprost nie zadeklaruje, że procedura pushback jest popierana przez instytucje unijne, jako że jest ona sprzeczna z prawem międzynarodowym. Ale nie było nadmiernej krytyki ze strony KE, gdy taki proceder był stosowany wcześniej przez władze greckie czy włoskie. Bardziej zdecydowany w walce z tym zjawiskiem jest Parlament Europejski. Tak też najpewniej będzie w przypadku sytuacji na granicy unijno-białoruskiej – mówi DGP Marta Jaroszewicz z Ośrodka Badań nad Migracjami. – Monitorowanie i opisywanie zjawiska wzięły na siebie organizacje pozarządowe i UNHCR. Mamy więc do czynienia z sytuacją odwrotną niż w kwestii praworządności, w której KE nie obawia się konfrontacji z władzami państw członkowskich. Od 2015 r. pojawiają się nawet propozycje, by umożliwić uproszczoną formę odrzucania wniosków azylowych już na granicy, czyli w pewnym zakresie zalegalizować pushback, jednak na razie nie ma na to powszechnej zgody stolic i instytucji unijnych – dodaje.
Obowiązek rozpatrzenia wniosku o ochronę przez państwo, na którego terenie znalazł się cudzoziemiec, wynika z konwencji genewskiej, unijnego rozporzędzenia Dublin III i przepisów wewnętrznych. Polskie MSWiA w rozporządzeniu z 20 sierpnia pozwoliło Straży Granicznej na „zawracanie do linii granicy państwowej” osób przyłapanych na jej nielegalnym przekroczeniu. Ustawa o cudzoziemcach mówi jednak, że SG nie może odmówić wjazdu, jeśli cudzoziemiec „podczas kontroli granicznej zadeklarował zamiar złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej”, a Dublin III głosi, że gdy wnioskodawca przekroczył granicę nielegalnie, państwo „jest odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosku”. Dlatego w większości przypadków stolice przegrywają sprawy o pushback. W lipcu Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) nakazał zapłatę 15 tys. euro tureckiemu dziennikarzowi o inicjale D., który w 2016 r. został zatrzymany w Bułgarii po ucieczce z kraju i przekazany w ręce funkcjonariuszy z Turcji bez rozpatrzenia wniosku o azyl.
Są też jednak odwrotne orzeczenia. W lutym 2020 r. Wielka Izba ETPC uznała w sprawie N.D. i N.T. przeciw Hiszpanii, że Madryt nie złamał Europejskiej konwencji praw człowieka, odsyłając ich z powrotem do Maroka, ponieważ cudzoziemcy – Iworyjczyk i Malijczyk – w 2014 r. pokonali płot oddzielający ten kraj od hiszpańskiej Melilli w większej grupie zamiast zwrócić się o ochronę na przejściu granicznym lub w konsulacie. Podobną argumentację zastosował w rozmowie z DGP szef litewskiej dyplomacji Gabrielius Landsbergis. – Dajemy tym ludziom możliwość, by działali legalnie. Zachęcamy do zgłaszania się na przejścia graniczne i do placówek dyplomatycznych – mówił polityk w odpowiedzi na pytanie o pushback.
W polskim przypadku zgłoszenie się na przejście graniczne nie musiałoby oznaczać skutecznego złożenia wniosku. W 2016 i 2017 r. SG na przejściu w Terespolu systemowo nie przyjmowała takich wniosków od Czeczenów, co opisaliśmy na łamach DGP i co zostało potwierdzone przez ETPC w sprawie M.K. i in. przeciw Polsce wyrokiem z lipca 2020 r. Trybunał uznał, że Warszawa złamała w ten sposób międzynarodowe prawo humanitarne. Skarżący wcześniej uzyskali od ETPC środek tymczasowy zakazujący ich odesłania z powrotem na Białoruś, który został zignorowany przez polskie władze. Korzystanie z pushbacku staje się coraz powszechniejsze. W maju „The Guardian” ujawnił, że państwa unijne od początku pandemii wypchnęły 40 tys. osób, które chciały poprosić o azyl. Najbardziej brzemienne w skutkach bywają podobne sytuacje na Morzu Śródziemnym. Wypychanie łodzi z migrantami – zdaniem brytyjskich dziennikarzy – mogło w tym czasie doprowadzić do śmierci 2 tys. osób.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama