Mamy sytuację, w której I Prezes jednocześnie akceptuje i nie akceptuje stanowisko TSUE. O tyle akceptuje, że dostrzega potrzebę podjęcia działań sprzyjających zaprzestaniu działalności przez ID, a o tyle nie akceptuje, że uważa, że izba ta nadal istnieje – mówi w rozmowie z gazetaprawna.pl prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wydała w czwartek dwa zarządzenia, na mocy których ponownie została częściowo zamrożona Izba Dyscyplinarna. Wpływ ma znowu trafiać do jej sekretariatu, a nie do ID. Czy to oznacza, że orzeczenie TSUE zostało wykonane?

Te zarządzenia zmierzają do uznania, że działalność Izby Dyscyplinarnej w gruncie rzeczy nie została podważona przez postanowienie zabezpieczające z 14 lipca br. wydane przez TSUE. Europejski trybunał zobowiązał w nim Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień ID SN.

To jednak nie nastąpiło.

Tak, wykonanie tego postanowienia oznaczałoby, że tej izby nie ma od 14 lipca. W zarządzeniach I Prezes jest zatem pewna niekonsekwencja. Jeżeli respektujemy stanowisko TSUE, to nie możemy zachęcać sędziów ID do tego, aby rozważyli podjęcie decyzji o powstrzymaniu się od rozpoznawania spraw. Nie mogą oni bowiem już tego robić od 14 lipca.

Stoi ono zatem w sprzeczności z tym co stwierdził TSUE?

Jeśli zarządzenie przyjmuje, że nie nastąpiło zawieszenie Izby Dyscyplinarnej, to jest ono w sprzeczności z prawem europejskim. We wstępie tego dokumentu I Prezes powołuje się na powszechnie obowiązującą moc wyroków TK. W tym kontekście znaczy to, że nie akceptujemy stanowiska TSUE, no bo Trybunał Konstytucyjny uznał w wyroku z 14 lipca (P 7/20), że europejski trybunał działa ultra vires wydając środki tymczasowe odnoszące się do ustroju i właściwości polskich sądów i orzeczenie TSUE w tym zakresie jest niezgodne z polską konstytucją.

Pozytywne w zarządzeniach jest to, że podjęto próbę skłonienia ID do tymczasowej samolikwidacji poprzez czasowe zaniechanie działalności. Przynajmniej do czasu aż nastąpi regulacja ustawowa w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Co zresztą I Prezes postuluje w swoich wystąpieniach do najwyższych władz.

Jest to więc próba znalezienia złotego środka?

Jest to pewien kompromis. Z jednej strony I Prezes SN stwierdza, że Izba Dyscyplinarna dalej prowadzi działalność po 14 lipca i nie została związana postanowieniem TSUE. Z drugiej zaś wstrzymuje do niej wpływ spraw. Można zatem powiedzieć, że zarządzenia są próbą stworzenia rozwiązania, która będzie akceptowalne także dla ID. Mamy więc taką sytuację, w której I Prezes jednocześnie akceptuje i nie akceptuje stanowisko TSUE. O tyle akceptuje, że dostrzega potrzebę podjęcia działań sprzyjających zaprzestaniu działalności przez ID, a o tyle nie akceptuje, że uważa, że izba ta nadal istnieje. I dlatego zarządzenia nie są wykonaniem wyroku TSUE.

Rząd ma coraz mniej czasu na udzielenie odpowiedzi KE w sprawie wykonania orzeczenia TSUE. Czy to zarządzenie może być przydatne w rozmowach z Brukselą?

Rząd może sięgnąć po takie argumenty, jakie zechce powołać. Z pewnością każde działanie sygnalizujące gotowość podporządkowania się orzeczeniu TSUE jest przydatne, jako argument w wyjaśnieniach przekazywanych KE. O tyle, o ile jest rozumiane jako wykonanie wyroku. Natomiast jeśli zostanie zinterpretowane jako próba obejścia wyroku albo świadectwo jego zignorowania, to taka argumentacja nie powinna znaleźć uznania.