Zarządzenia I prezes SN w dużej mierze przenoszą odpowiedzialność na sędziów - ocenił rzecznik Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski, odnosząc się do nowych zasad funkcjonowania tej Izby. Jak wskazał, w większości spraw składy sędziowskie są już wyznaczone. Jest ich ok. 100 - poinformował.

W czwartek I prezes SN Małgorzata Manowska wydała dwa zarządzenia ograniczające działalność Izby Dyscyplinarnej. Zgodnie z decyzją I prezes SN, sprawy dyscyplinarne oraz immunitetowe sędziów będą od teraz trafiały do sekretariatu I prezesa SN, w którym mają być przechowywane na okres obowiązywania zarządzenia. O biegu spraw, które już są w Izbie Dyscyplinarnej, zadecyduje jej prezes lub skład, do którego zostały przydzielone.

Komentując tę decyzję w rozmowie z Polsat News, rzecznik Izby Dyscyplinarnej SN wskazał, że przez ostatni rok w Izbie panowały podobne warunki pracy. Chodzi o okres od maja 2020 r. do lipca tego roku - obowiązywało wówczas inne zarządzenie, zgodnie z którym rozpoznawanie spraw dyscyplinarnych sędziów zostało wstrzymane do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zainicjowanej pytaniem Izby Dyscyplinarnej lub utraty mocy przez postanowienie TSUE z kwietnia 2020 r.

Falkowski podkreślił, że przepisy obecnie obowiązujących zarządzeń "w duże mierze przenoszą odpowiedzialność na sędziów". "W większości spraw w Izbie Dyscyplinarnej składy orzekające są wyznaczone, to jest ok. 100 spraw" - wskazał. Jak tłumaczył, nie będzie żadnej ogólnie obowiązującej dyrektywy dotyczącej tego, jak kto ma się zachować. "Każdy będzie decydować sam" - podkreślił. Jak dodał, na pewno każdy będzie mieć na uwadze "motywy, które przedstawiła I prezes SN". "To są hasła, za którymi kryją się poważne problemy i dylematy prawne" - powiedział.

Na uwagę, że działalność Izby Dyscyplinarnej SN jest częściowo zamrożona, Falkowski odparł, że nie dotyczy to całej właściwości ustawowej Izby. "Jest cały szereg rodzajów spraw, które żadnym z tych zarządzeń nie są objęte" - powiedział.

Zarządzenia I prezes SN zostały wydane w związku z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE z 15 lipca, który uznał, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem UE. Oba weszły w życie z dniem podpisania, czyli 5 sierpnia. Zawarto w nich preambuły, w których mowa o "dobru Rzeczypospolitej Polskiej" czy "powszechnie obowiązującej mocy wyroków Trybunału Konstytucyjnego", ale także m.in. "potrzebie poszanowania wiążącego Rzeczpospolitą Polską prawa międzynarodowego".

W przypadku spraw dyscyplinarnych przepisy mają być stosowane "do czasu wprowadzenia do polskiego systemu prawnego rozwiązań legislacyjnych umożliwiających efektywne funkcjonowanie systemu odpowiedzialności zawodowej sędziów w Rzeczypospolitej Polskiej", jednak nie dłużej niż do 15 listopada tego roku.

Analogiczną datę podano w przypadku spraw immunitetowych. Przepisy mogą przestać obowiązywać wcześniej w momencie wydania przez TSUE wyroku kończącego postępowanie, w ramach którego 14 lipca wiceprezes TSUE wydała postanowienie zabezpieczające, lub w momencie wprowadzenia do polskiego porządku prawnego zmian powodujących bezskuteczność tego postanowienia.

14 lipca TSUE zobowiązał Polskę do zawieszenia stosowania przepisów dotyczących w szczególności uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która rozpoczęła działalność na mocy zmian w ustawie o SN z 2017 r. Tego samego dnia Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis Traktatu o UE, na podstawie którego TSUE zobowiązuje państwa członkowie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z konstytucją.

W ubiegły piątek I prezes SN skierowała do prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu pisma z apelem o skorzystanie przez głowę państwa z inicjatywy ustawodawczej, która pozwoliłaby na "efektywne i nie budzące zastrzeżeń" funkcjonowanie w Polsce systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej oraz o podjęcie prac legislacyjnych w tej sprawie.