Obowiązek filtrowania internetu i wyszukiwania pirackich filmów czy muzyki jest zgodny z unijnym prawem – uznał w czwartek rzecznik generalny TSUE, proponując oddalenie polskiej skargi na dyrektywę prawnoautorską.

Dotychczas platformy internetowe były zwolnione z odpowiedzialności za pliki umieszczane przez użytkowników do momentu, gdy nie zostały powiadomione o tym, że naruszają one prawa autorskie. Nie musiały więc płacić odszkodowania, jeśli okazało się, że ktoś bezprawnie umieścił na serwerze film czy muzykę.

Ma się to zmienić za sprawą dyrektywy 2019/790 w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Jej art. 17 ust. 4 nakłada obowiązek dołożenia „wszelkich starań uniemożliwiających zamieszczanie treści naruszających prawa autorskie”.

Stanowisko Polski

Zdaniem Polski prowadzić to będzie do filtrowania internetu, a ostatecznie do jego cenzury. Dlatego też nasz kraj zaskarżył wspomniany przepis do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Powołał się na Kartę praw podstawowych Unii Europejskiej i gwarantowaną w niej wolność wypowiedzi i informacji.

Opinia rzecznika TSUE

Rzecznik generalny TSUE Henrik Saugmandsgaard Oe w przedstawionej w czwartek opinii przyznał, że kwestionowany przepis rzeczywiście prowadzi do obowiązku filtrowania internetu przez platformy i aktywnego wyszukiwania treści, które naruszają prawa autorskie. Jego zdaniem nie narusza to jednak wolności wypowiedzi i jest uzasadnione potrzebą skutecznej ochrony praw twórców. „O ile, zważywszy na szczególne znaczenie Internetu dla tej wolności, organy publiczne nie mogą zobowiązać pośredników online do nadzorowania treści, pod kątem poszukiwania wszelkiego rodzaju niezgodnych z prawem lub niepożądanych informacji, prawodawca Unii może, tak jak w niniejszym przypadku, zdecydować o nałożeniu określonych obowiązków w zakresie nadzorowania niektórych szczegółowych informacji o bezprawnym charakterze” - uważa rzecznik generalny w swej opinii.

Co to oznacza w praktyce?

Platformy internetowe muszą na własną rękę stosować narzędzia informatyczne, aby wyszukiwać treści (np. filmy czy piosenki), które naruszają prawa autorskie i blokować do nich dostęp. Jeśli tego nie zrobią to wytwórnie będą mogły domagać się od nich odszkodowania, choć sama platforma nie zamieściła pirackich plików, a nawet nie wiedziała, że pojawiły się one na jej serwerach. Jednocześnie operatorzy serwisów internetowych powinni znaleźć sposób na to, by nie kasować legalnych utworów, w tym także tych zamieszczanych w ramach cytatu, krytyki czy pastiszu. W praktyce będzie to bardzo trudne, bo jak komputer ma rozpoznać, że dany fragment piosenki jest parodią albo cytatem oryginału?

„Oczywiste sytuacje”

Dlatego też, zdaniem rzecznika generalnego, obowiązek wyszukiwania pirackich plików powinien dotyczyć jedynie oczywistych sytuacji. „Dostawcy usług udostępniania treści powinni jedynie wykrywać i blokować treści, które są identyczne lub równoznaczne z przedmiotami objętymi ochroną, wskazanymi przez podmioty uprawnione, czyli treści, których niezgodność z prawem może zostać uznana za oczywistą w świetle informacji przekazanych przez te podmioty uprawnione. Natomiast we wszystkich niejednoznacznych sytuacjach – krótkie fragmenty utworów zawarte w dłuższych treściach, utwory transformatywne, itp. – w których w szczególności zastosowanie wyjątków i ograniczeń dotyczących prawa autorskiego byłoby racjonalnie wyobrażalne, rozpatrywane treści nie powinny być przedmiotem środka blokowania prewencyjnego. Ryzyko nadmiernego blokowania zostaje w ten sposób zminimalizowane – napisał w swej opinii rzecznik generalny.