Na pisanie książek czy występowanie w mediach śledczy musi mieć zgodę przełożonego. Przepisom, który taki obowiązek nakładają, już niedługo przyjrzy się trybunał
Na pisanie książek czy występowanie w mediach śledczy musi mieć zgodę przełożonego. Przepisom, który taki obowiązek nakładają, już niedługo przyjrzy się trybunał
Problem został przedstawiony Trybunałowi Konstytucyjnemu za sprawą Wojciecha Sadrakuły, prokuratora Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku, który w 2019 r. zaskarżył niektóre przepisy prawa o prokuraturze (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 66). Sprawa niedawno nabrała tempa, a swoje stanowiska przedstawili już prokurator generalny oraz Sejm.
Cenzura czy dbanie o standardy
Wojciech Sadrakuła przeszedł w stan spoczynku w 2016 r. Trzy lata później zawiadomił jednak, zgodnie z wymogami ustawowymi, swojego przełożonego, a więc prokuratora krajowego, że podejmuje działalność literacką w zakresie literatury sensacyjnej, literatury prawa oraz popularyzacji prawa, ze szczególnym uwzględnieniem konstytucji. Wskazał również, że „działalność ta będzie polegała na występowaniu podczas spotkań autorskich, ale również podczas imprez edukacyjnych czy też udzielaniu się w mediach”. Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski nie zgodził się na to i wniósł sprzeciw wobec zamiaru podjęcia przez Sadrakułę działalności polegającej na publikacji „w formie książkowej lub prasowej bliżej niesprecyzowanych prac literackich i artykułów oraz ewentualnej przyszłej aktywności związanej z promocją takich publikacji”. Prokurator postanowił odwołać się od tej decyzji PK. Odwołanie zostało jednak pozostawione bez rozpoznania, gdyż przepisy nie przewidują zaskarżania tego typu rozstrzygnięć.
Wobec powyższego Wojciech Sadrakuła postanowił zakwestionować w TK przepisy nakazujące prokuratorom informowanie swoich przełożonych o zamiarze podjęcia jakiejkolwiek dodatkowej działalności. Jego zdaniem regulacja ta w połączeniu z prawem przełożonego do wyrażenia sprzeciwu wobec planów śledczego pozbawia prokuratorów gwarantowanych w konstytucji praw, takich jak m.in. wolność słowa, wolność twórczości artystycznej czy wolność nauczania. Jak możemy przeczytać w skardze, w pewnych przypadkach nałożony na prokuratorów sporny obowiązek może wręcz prowadzić do cenzury prewencyjnej.
– Prawda jest taka, że nasi przełożeni interpretują te przepisy w sposób rozszerzający i na ich podstawie roszczą sobie prawo do kontroli każdej naszej działalności podejmowanej poza służbą – zauważa Krzysztof Parchimowicz, współtwórca Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”. Tymczasem stowarzyszenie stoi na stanowisku, że obowiązek zawiadamiania przełożonych nie obejmuje jednorazowych, nieprzynoszących korzyści materialnych aktywności, takich jak np. branie udziału w toczącej się debacie publicznej czy udział w wydarzeniach mających na celu krzewienie wiedzy na temat prawa.
Podobnego zdania jest Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, który pisał już w tej sprawie do Bogdana Święczkowskiego. W jego ocenie taki sposób interpretacji prawa o prokuraturze może prowadzić do efektu mrożącego wśród prokuratorów. Odpowiadając RPO, Święczkowski zauważył jednak, że nawet nieodpłatne zajęcie może kolidować z obowiązkami służbowymi, osłabiać zaufanie do bezstronności prokuratora lub przynieść ujmę godności urzędu, a sprzeciw przełożonego w takich przypadkach będzie „nieodzowny”.
Bez odwołania
Wojciech Sadrakuła skarży ponadto brak możliwości odwołania się od sprzeciwu prokuratura przełożonego. Jego zdaniem narusza to prawo do sądu oraz zasadę dwuinstancyjności postępowania. Jak możemy przeczytać w uzasadnieniu skargi, decyzja o zgłoszeniu sprzeciwu jest decyzją całkowicie arbitralną.
– To prawda. Przepisy nie pozwalają na jakąkolwiek kontrolę racjonalności decyzji przełożonego. Tego typu rozstrzygnięcia nie zawierają żadnego uzasadnienia – podkreśla prokurator Parchimowicz.
Autor skargi podnosi również, że przesłanki zgłoszenia sprzeciwu zostały sformułowane w sposób niedookreślony, zastosowano w nich pojęcia nieostre. Jak podkreśla, „oczywistym jest, iż szczególnie przy decyzjach ograniczających gwarantowane przez konstytucję praw i wolności obligatoryjne jest zapewnienie możliwości odwołania się od niej i poddania jej kontroli sądowej”.
Swoje stanowiska w sprawie przedstawili już uczestnicy postępowania – Sejm i prokurator generalny. Oba podmioty chcą umorzenia postępowania. Ich zdaniem bowiem skarżący kwestionuje sposób stosowania prawa w jego indywidualnej sprawie, a nie normę prawną. Przy czym zdaniem Sejmu i PG w skardze nie przedstawiono argumentów, które świadczyłyby o tym, że jest to stała praktyka. Tymczasem zgodnie z orzecznictwem TK przedmiotem kontroli konstytucyjności może być norma prawna wywiedziona z danego przepisu, ale tylko wówczas, gdy taką jego wykładnię w sposób bezsporny utrwaliła jednolita i konsekwentna praktyka stosowania prawa, a jednocześnie przyjęta interpretacja nie jest kwestionowana przez przedstawicieli doktryny.
Prokurator nie może:
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama