Ostatni dzień zeszłotygodniowego posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa obfitował w tyle zwrotów akcji, że ci, którzy go nie oglądali, koniecznie muszą to nadrobić. I to zwłaszcza ci, którzy są odpowiedzialni za obecny skład organu.

Jak w dobrym thrillerze piątkowe obrady zaczęły się od trzęsienia ziemi, czyli od likwidacji słynnej już komisji bibliotecznej. Zanim jednak do tego doszło, odbyła się dyskusja, w trakcie której wiceprzewodniczący KRS Wiesław Johann zaryzykował tezę, że wszyscy członkowie rady są osobami dorosłymi. Warto przypomnieć, że dzięki zdalnemu udziałowi w różnych komisjach niektórym członkom KRS udało się dorobić ładnych parę złotych. Nic więc dziwnego, że byli tacy, którym nie w smak był pomysł likwidacji jednego z gremiów.
Dyskusja o tym była ledwie przedsmakiem późniejszych wydarzeń. Otóż pojawił się wniosek o przyjęcie uchwały w obronie Macieja Nawackiego, członka KRS, który czuje się szykanowany. Szykany miałyby go spotykać tylko za to, że postępuje zgodnie z literą prawa. Chodzi o spór o przywrócenie do orzekania olsztyńskiego sędziego Pawła Juszczyszyna, zawieszonego przez Izbę Dyscyplinarną SN. Ostatnio dopuścić go do orzekania nakazał jeden z sądów powszechnych. Nawacki jako prezes olsztyńskiego sądu konsekwentnie tego odmawia, twierdząc, że sąd nie mógł o tej kwestii decydować. Aby dodać otuchy koledze i wesprzeć go w tej trudnej walce z sądowym zaprzaństwem, zespół przygotował projekt uchwały. Co ciekawe, znalazło się w nim stwierdzenie, które mogłoby zostać hasłem przewodnim wszystkich obrad obecnej KRS: „Powinnością sędziów jest posłuszeństwo woli ustawodawcy”. Mimo apeli niektórych członków KRS, aby uchwały nie przyjmować, większość projekt poparła.
Kolejny punkt zapalny obrad również miał związek ze sprawą sędziego Juszczyszyna. Chodziło o pismo, jakie pełnomocnik sędziego Michał Romanowski wystosował do I prezes SN. Zawiera ono wezwanie do wykonania orzeczenia SO w Olsztynie, który nakazał opatrzenie uchwały ID SN zawieszającej Juszczyszyna informacją, że jej skuteczność i wykonalność zostały wstrzymane. W swym piśmie mec. Romanowski nazywa Małgorzatę Manowską „neo-sędzią Izby Cywilnej SN” oraz „neo-I Prezes SN”. Słowa te rozbudziły drzemiącą w niektórych członkach KRS rycerskość, każąc im stanąć w obronie honoru prof. Manowskiej. W tym celu zaproponowano podjęcie uchwały potępiającej haniebne postępowanie mec. Romanowskiego. Przez chwilę nie bardzo było jednak wiadomo, o obronę czci i godności której I prezes SN chodzi, gdyż prezentujący projekt uchwały Rafał Puchalski zamiast o Małgorzacie Manowskiej wspomniał o jej poprzedniczce Małgorzacie Gersdorf. Ale nie tylko z tego powodu propozycja wywołała żywe reakcje. Część członków KRS uważała, że rada w ogóle nie powinna się tą sprawą zajmować. Senator Bogdan Zdrojewski stwierdził nawet, że podjęcie uchwały byłoby „zbrodnią na prawie”. Z kolei sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka oznajmiła, że KRS nie powinna odpowiadać na każde „szczeknięcie”. Ostatecznie rada uchwały nie podjęła, ale prace nad jej treścią będą kontynuowane.
Podczas obrad sędzia Johann wielokrotnie apelował o zachowanie zdrowego rozsądku, przestrzegał przed ośmieszaniem się i narażaniem rady na utratę autorytetu. Bez rezultatu. I nic dziwnego. Na apele bowiem jest już zdecydowanie za późno.