Jesteśmy członkiem UE i wydanie ściganego na mocy ENA opiera się na zaufaniu do rzetelności służb innych państw Unii - wskazał w środę Sąd Najwyższy. Tym samym oddalił kasację dotyczącą decyzji sądu II instancji, który zezwolił na wydanie ściganego, choć nie zgodził się na złożenie przez niego osobiście wyjaśnień.
SN przyznał, że w sprawie tej sąd II instancji nie wyrażając zgody na doprowadzenie na posiedzenie aresztowanego mężczyzny, dopuścił się uchybienia. Jak jednak ocenił SN - biorąc pod uwagę specyfikę postępowania dotyczącego Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) - "to, co miałby w tej sprawie do powiedzenia obwiniony, nie mogłoby mieć wpływu na treść rozstrzygnięcia".
"Przecież nie będzie w takim postępowaniu sąd badał okoliczności faktycznych. Miałby przesłuchać ściganego i osoby, które z nim były i powiedzieć, że daje im wiarę? Przecież nie o to chodzi w postępowaniu ekstradycyjnym, w szczególności w sytuacji, gdy mamy do czynienia z ENA" - zaznaczył w uzasadnieniu postanowienia SN sędzia Andrzej Siuchniński.
Jak podkreślił, jeśli "jest ENA, to jesteśmy członkiem UE, mamy wzajemne zaufanie do rzetelności wymiaru sprawiedliwości i tego, że wobec innych państw UE - w tym przypadku Hiszpanii - nie ma podstaw do kwestionowania działań tamtejszych służb".
W sprawie chodziło o postanowienie łódzkiego sądu apelacyjnego z grudnia zeszłego roku. Polak był ścigany na podstawie ENA wydanego przez hiszpański Sąd Śledczy w Palma de Mallorca. W kasacji, którą złożył w tej sprawie Rzecznik Praw Obywatelskich w grudniu ub.r., wniesiono o uchylenie postanowienia sądu II instancji i przekazanie mu sprawy do ponownego rozpoznania.
Łącznie z kasacją został złożony przez RPO wniosek o wstrzymanie wykonania decyzji o wydaniu do czasu rozpoznania kasacji. Jednak SN musiał go pozostawić bez rozpoznania, bo orzeczenie wykonano wkrótce po postanowieniu sądu apelacyjnego i mężczyznę przekazano Hiszpanom.
W I instancji zgodę na wydanie ściganego wydał Sąd Okręgowy w Płocku, zastrzegając, że warunkiem przekazania jest odesłanie mężczyzny do Polski po prawomocnym zakończeniu postępowania w Hiszpanii. Jednocześnie wobec ściganego zastosowano areszt. Orzeczenie takie utrzymał na początku grudnia w II instancji sąd apelacyjny.
Obrońcy składali wniosek, aby na posiedzenie sądu apelacyjnego doprowadzić ich klienta, który chciał odnieść się do zgromadzonych dowodów i złożyć uzupełniające wyjaśnienia. "Do dnia posiedzenia SA nie rozpoznał tego wniosku. Dopiero, gdy obrońcy wnieśli o odroczenie posiedzenia i doprowadzenie ich klienta, sąd oddalił wniosek. Uznał, że obecność ściganego nie jest obowiązkowa; nie była też niezbędna. Sąd wskazał, że złożenie wyjaśnień umożliwiono podejrzanemu przed sądem I instancji" - przekazywał RPO.
Rzecznik w kasacji wskazywał tymczasem, że "doprowadzenie oskarżonego pozbawionego wolności na rozprawę odwoławczą powinno być regułą w przypadku złożenia takiego wniosku". "Także ścigany w trybie ENA powinien mieć prawo do wypowiedzenia się co do zebranych dowodów i złożenia dodatkowych wyjaśnień" - podkreślał.
W opinii Rzecznika, "odstąpienie od sprowadzenia pozbawionego wolności oskarżonego, który o to wnosi, jest uzasadnione jedynie w tych przypadkach, kiedy w apelacji podnoszone są zagadnienia stricte prawne". W kasacji oceniono, że taka sama zasada obowiązuje, gdy odwołanie dotyczy postanowienia w sprawie wniosku państwa obcego o wydanie osoby ściganej, a zażalenia obrońców kwestionują ocenę materiału dowodowego. W tej sprawie zaś kwestionowano m.in. "istnienie podstawy dowodowej wystarczającej do uprawdopodobnienia, że ścigany mógł popełnić czyn zarzucany mu przez władze hiszpańskie".
Jak jednak zaznaczył w uzasadnieniu środowego orzeczenia sędzia Siuchniński odnosząc się do argumentów z kasacji "wydawałoby się z pozoru, że pogląd taki idealnie pasuje do tej sprawy". "Ale tak nie jest" - podkreślił.
Sędzia wskazał, że w postępowaniu ekstradycyjnym nie bada się bowiem "kwestii winy, społecznej szkodliwości i bezprawności, tylko wyłącznie to, czy zachowanie zarzucone w innym państwie ściganemu w takim brzmieniu, jaki jest w zarzucie, byłoby przestępstwem w Polsce".
Sędzia Siuchniński zastrzegł, że w sprawach ekstradycyjnych dotyczących krajów, co do których mogą być wątpliwości co do rzetelności procesu, postępowanie polskiego sądu co do wydania ściganego - w zakresie okoliczności faktycznych zdarzenia - "może być prowadzone szerzej".
Jak jednak dodał "w odniesieniu do postępowania na podstawie ENA tak nie jest", poza sytuacjami absolutnie wyjątkowymi, na przykład "gdyby ścigany wykazał w sposób oczywisty, że go w Hiszpanii wtedy nie było, bo przykładowo przebywał w Polsce w areszcie".
ENA jest decyzją sądu państwa członkowskiego UE, wydawaną w celu aresztowania i przekazania przez inne państwo członkowskie osoby dla przeprowadzenia postępowania karnego lub wykonania kary pozbawienia wolności.