Były wiceminister w rządzie Donalda Tuska wskazuje osobę wywodzącą się ze środowisk postkomunistycznych, która definiuje, co jest w Polsce praworządne, a co nie; mam dystans do takich opinii - stwierdził szef MS Zbigniew Ziobro, pytany o czwartkową opinię rzecznika generalnego TSUE.
Chodzi o sprawę systemu dyscyplinarnego sędziów w Polsce. Skargę do TSUE w październiku 2019 r. wniosła Komisja Europejska, tłumacząc to m.in. chęcią ochrony sędziów przed "kontrolą polityczną".
W przedłożonej w czwartek opinii rzecznik generalny TSUE Ewgeni Tanczew stwierdził, że Trybunał powinien orzec o sprzeczności polskiego ustawodawstwa dotyczącego systemu dyscyplinarnego sędziów z prawem unijnym. Opinia rzecznika jest wstępem do wyroku. Trybunał może się z nią zgodzić i zwykle tak się dzieje, ale może wydać też inny wyrok.
Pytany o tę kwestię na antenie Polsat News, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odniósł się do osoby Tanczewa. "To też jest bardzo znamienne, że jest to człowiek pochodzący z Bułgarii, ze środowisk postkomunistycznych, jest zadaniowany za każdym razem do zajmowania się Polską przez pierwszego rzecznika generalnego, którym jest był wiceminister w rządzie jakim? Premiera Donalda Tuska" - mówił.
Chodzi o pierwszego rzecznika generalnego TSUE Macieja Szpunara, który odpowiada za przydział spraw w Trybunale. W czwartek wiceszef MS Sebastian Kaleta przekonywał, że Szpunar "dyryguje atakiem na Polskę", celowo przydzielając wszystkie kluczowe sprawy z jej udziałem temu samemu rzecznikowi generalnemu.
"Były wiceminister rządu Donalda Tuska wskazuje rzecznika z Bułgarii wywodzącego się z pewnych kręgów, który definiuje, co jest w Polsce dobre, a co złe, co jest praworządne, a co nie jest praworządne. Mam dystans do takich opinii, zwłaszcza wtedy, kiedy tego rodzaju rozwiązania dyscyplinarne funkcjonują też w innych krajach" - mówił w piątek Ziobro.
Podkreślił, że złe działanie systemu dyscyplinarnego sędziów było przez lata wskazywane jako jeden z problemów dotyczących sądownictwa. "Sędziowie powodują wypadki pod wpływem alkoholu, dopuszczają się nielegalnych, kryminalnych zachowań i nie ponoszą odpowiedzialności, bo ręka rękę myje, ponieważ nie ma systemu dyscyplinarnego" - mówił.
W czwartkowej opinii rzecznik generalny TSUE uznał, że KE "w wystarczający sposób wykazała", iż sporne przepisy nie gwarantują niezależności i bezstronności Izby Dyscyplinarnej, a zatem są sprzeczne z Traktatem o Unii Europejskiej. "Nie można zgodzić się na jakikolwiek brak widocznych oznak niezawisłości lub bezstronności sądu podważający zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w jednostkach w społeczeństwie demokratycznym" - napisał.
Rzecznik dodał też, że postępowanie dyscyplinarne powinno być podejmowane przeciwko sędziemu za "najpoważniejsze formy zaniedbań służbowych, a nie ze względu na treść orzeczeń sądowych wiążących się zwykle z oceną stanu faktycznego, oceną dowodów i dokonaniem wykładni prawa".
Jak wskazano, "sama możliwość objęcia sędziów postępowaniem lub sankcjami dyscyplinarnymi ze względu na treść wydawanych przez nich orzeczeń sądowych niewątpliwie wywołuje +efekt mrożący+ nie tylko wśród tych sędziów, lecz również wśród innych sędziów w przyszłości, co nie daje się pogodzić z niezawisłością sędziowską".
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego została utworzona na mocy nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym z grudnia 2017 r. Wówczas modyfikacji uległa też procedura rozpoznawania spraw dyscyplinarnych.