Zgodnie z art. 177 konstytucji to sądy powszechne sprawują wymiar sprawiedliwości. Inne formy można by stosować w ramach procedury przedsądowej.

Sądy pokoju mają powrócić do polskiego systemu prawnego po prawie stuletniej przerwie. Organy te funkcjonowały w naszym kraju (w zróżnicowanych formach) w XIX w. oraz na początku XX w. Obecnie instytucję tę możemy spotkać m.in. w Belgii, Stanach Zjednoczonych Ameryki, Wielkiej Brytanii oraz kilku szwajcarskich kantonach.
W nowej wersji, która jest zapowiadana przez Ministerstwo Sprawiedliwości, sędziowie pokoju mieliby się zajmować orzekaniem w drobnych sprawach o wykroczenia, pospolite przestępstwa czy też takich, w których wartość przedmiotu sporu nie przekraczałaby 10 tys. zł.
Dziwna procedura
W komunikacie ministerstwa znalazło się sporo informacji na temat samego wyboru sędziów. Osoby sprawujące tę funkcję nie musiałyby posiadać wykształcenia prawniczego, za to byłby wybierane w wyborach powszechnych i bezpośrednich na pięcioletnią kadencję. Takie rozwiązanie rodzi wiele wątpliwości, począwszy od przedkładania umiejętności politycznych nad kompetencje merytoryczne, a na kwestiach dotyczących równości głosu podczas takich wyborów i uzyskiwanej przez sędziów legitymacji kończąc. Co do tej ostatniej, projektodawcy również nie są najwidoczniej przekonani, gdyż wybrani już sędziowie pokoju mieliby przechodzić szkolenie organizowane najprawdopodobniej przez KRS, które kończyłoby się egzaminem. Od razu pojawia się pytanie: co w przypadku, kiedy nominat takiego testu końcowego nie zda? Nie otrzyma powołania? A co z posiadaną przez niego, a tak bardzo podkreślaną przez władzę w innych sprawach, legitymacją demokratyczną, która ma być ostoją najniższego szczebla wymiaru sprawiedliwości.
Ministerialni urzędnicy zauważają, że wprowadzenie sądów pokoju wymaga zmiany ustawy zasadniczej. Projektodawca proponuje nowelizację art. 175 ust. 3 konstytucji (wskazanie, że sędziowie pokoju mogą sprawować wymiar sprawiedliwości) oraz dodanie art. 182a, w którym wskazana zostanie procedura ich wyboru, a także zasada nieusuwalności przed upłynięciem kadencji (co w takim razie ze wspomnianymi wyżej wątpliwościami w sprawie egzaminu?). Projekt zatem raczej skazany jest na niepowodzenie.
A bez zmiany?
W istniejącym układzie sił politycznych na zmianę konstytucji się nie zanosi. Czy więc sądy pokoju mogłyby funkcjonować pod rządami obecnie obowiązującej? Byłoby to rozwiązanie tyleż nowatorskie, ile potencjalnie nieefektywne. Wątpliwość powstają już co do samych zagadnień teoretycznych – a mianowicie powiązania bezpośrednich wyborów z władzą sądowniczą. Należy bowiem zauważyć, że w przypadku sędziów pochodzących z wolnych wyborów mielibyśmy do czynienia z rozszerzeniem kompetencji suwerena również na władzę sądowniczą, co w moim przekonaniu może być podstawą do kwestionowania wydawanych przez nich orzeczeń w ramach przyjętego w Polsce systemu konstytucyjnego.
Także niezawisłość sędziów pokoju mogłaby budzić… niepokój. Po pierwsze, powiązanie sprawowania urzędu sędziego z mechanizmami wyborów może stawiać pod znakiem zapytania kwestię działalności orzeczniczej takich sędziów – czy byliby oni rzeczywiście niezawiśli? Po drugie, jakie gwarancje niezawisłości posiadałby taki sędzia? Tego nie wiadomo. Po trzecie, jaka korelacja pojawiłaby się pomiędzy gwarancją niezawisłości, gwarancją powołania na urząd a ewentualną działalnością kreacyjną KRS, która mogłaby spowodować niezdanie egzaminu przez daną osobę? Na razie mamy więcej pytań niż odpowiedzi na temat gwarancji instytucjonalnych, a także realizacji zasady apartyjności takich kandydatów. Kto by ich zgłaszał do sprawowania urzędu? Kto finansowałby ich kampanie wyborcze i w jakim zakresie na wybór wpływałyby kwestie dotacji oraz przejrzystości rozliczeń?
Obecnie obowiązująca konstytucja w art. 182 przewiduje udział obywateli w sprawowaniu władzy sądowniczej. Jak wskazuje Piotr Czarny w monografii „Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz” pod redakcją P. Tulei, granice swobody ustawodawcy wyznaczonej przez ten przepis należy poczytywać z jednej strony jako zakaz takiego zawężania przepisów, który stanowiłby usunięcie czynnika obywatelskiego ze sprawowania władzy sądowniczej (por. wyrok TK z 18 maja 2005 r., sygn. akt P 16/04), zaś z drugiej strony wyłącza się takie regulacje, które w sprawach danej kategorii cedowałby wymiar sprawiedliwości na rzecz wyłącznie czynnika społecznego.
To zagadnienie łączy się również z kwestią sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Zgodnie z art. 177 konstytucji to sądy powszechne sprawują wymiar sprawiedliwości. Ewentualna partycypacja obywateli musi być limitowana przez konieczność zachowania walorów realizujących prawo do sądu (por. art. 45 konstytucji). Co za tym idzie, sprawy rozstrzygane przez sądy pokoju w obecnym stanie prawnym nie realizowałyby zatem zrębowych przepisów konstytucyjnych dotyczących gwarancji niezawisłości sędziów i niezależności sądów.
Co więcej, projektowany sąd pokoju nie spełniałby kryteriów z art. 45 ust. 1 konstytucji, który gwarantuje każdemu podmiotowi prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. W obecnym stanie prawnym zatem sądy pokoju nie mogłyby być uznane za organ władzy sądowniczej, a każde wydane rozstrzygnięcie (celowo nie piszę „wyrok”) mogłoby być wzruszone przed sądem krajowym lub międzynarodowym. To zaś powodowałoby efekt odwrotny do projektowanego, czyli jeszcze większy rozrost administracji i spraw związanych z sądownictwem.
Poza sądem
Czy sądy pokoju zatem nie mogą funkcjonować w obecnym systemie prawnym? Oczywiście, że mogą! Ustawodawca posiada swobodę legislacyjną co do ich wprowadzenia, która jednak jest ograniczona powyżej przytoczonymi przepisami rangi konstytucyjnej. Jak podkreśla Marek Zubik w monografii „Prawo konstytucyjne współczesnej Polski”, nie ma przeszkód, aby strony powierzyły rozstrzygnięcie swojego sporu organowi pozasądowemu. Może się tak stać chociażby w ramach procedury przedsądowej lub mediacyjnej. Konieczne jest jednak, aby takie rozstrzygnięcie (podjęte np. w ramach sądu pokoju) podlegało weryfikacji ze strony sądu. W szczególności sprawa, czy podjęte rozstrzygnięcie nie stoi w sporze z zasadą praworządności i nie narusza przepisów powszechnie obowiązujących.
Sądy pokoju są dobrym rozwiązaniem jako procedura przedsądowa. Lecz z samego ich charakteru należałoby założyć, że rozstrzygnięcie podjęte przez taki quasi-sądowniczy organ musiałoby być zweryfikowane przez pełnoprawny sąd. Co za tym idzie, w przypadku zaskarżenia rozstrzygnięcia przez którąkolwiek ze stron sporu należałoby przeprowadzić co najmniej dwuinstancyjne postępowanie sądowe (por. art. 176 ust. 1 konstytucji). W innym wypadku trudno będzie mówić o działalności sądów pokoju zgodnej z obecnie obowiązującą konstytucją.