Reakcje na wczorajszy tekst DGP o sprawdzaniu przez śledczych z Białegostoku kobiet, które przerwały ciążę po wyroku trybunału.

Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpi do białostockiej prokuratury okręgowej z prośbą o wyjaśnienie sprawy opisanej wczoraj przez DGP. Prokuratura poprosiła szpital o przesłanie danych o pacjentkach poddanych zabiegowi przerwania ciąży po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie, ale jeszcze przed jego publikacją. Zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, śledczy nie mieli ku temu podstaw.
O możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na wykonywaniu po 22 października 2020 r. aborcji z powodu wad płodu, zawiadomiła Fundacja Pro – Prawo do Życia. Podobne pisma wpłynęły też do innych prokuratur okręgowych. „Wysyłaliśmy zawiadomienia w sprawie szpitali, co do których mieliśmy pewne informacje, że zabijają dzieci podejrzane o chorobę lub wadę genetyczną. Dotyczy to również innych prokuratur” – informuje nas Fundacja. Jak wynika z naszej sondy, sprawę na razie podjęli jedynie białostoczanie. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą decyzje innych prokuratur.
Wniosek pod koniec stycznia wpłynął też do śledczych z Pomorza. – Na razie czeka na ocenę, czy są podstawy do podejmowania czynności – mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Opcje są dwie: albo odmowa wszczęcia postępowania, albo start postępowania przygotowawczego. Prokuratury w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu przekonują, że po 22 października nie podjęły żadnych czynności w związku z aborcją. Nie udało nam się uzyskać informacji, czy odmówiły wszczęcia postępowania, czy też decyzja jeszcze nie została podjęta.
Fundacja powołuje się w zawiadomieniu na uchwałę Sądu Najwyższego z 2016 r., która mówi, że nieopublikowany wyrok TK stwierdzający niezgodność z konstytucją określonego przepisu uchyla domniemanie jego zgodności z ustawą zasadniczą z chwilą ogłoszenia wyroku przez TK w toku postępowania. Zdaniem karnistów, ale także w interpretacji Ministerstwa Zdrowia, sprawa jest prosta: wyrok działa od momentu publikacji. Podobnie uważa RPO. – Powoływanie się dziś na uchwałę SN nie jest niczym innym, jak rozmydlaniem podstaw prawnych. Na szczęście znakomita większość prokuratur w kraju zna konstytucję – mówi Mirosław Wróblewski z Biura RPO.
Nasz rozmówca podkreśla, że konstytucja jest ostatecznym punktem odniesienia, a jej art. 190 nie pozostawia wątpliwości, że do czasu publikacji wyroku obowiązywała ustawa w kształcie umożliwiającym aborcję ze względu na ciężkie wady płodu. Przypomina też o istnieniu art. 42 konstytucji, który mówi, że odpowiedzialności karnej podlega tylko ten, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia.
Mirosław Wróblewski przypuszcza, że także czynności prokuratury w Białymstoku zakończą się odmową podjęcia dochodzenia. – Nie wyobrażam sobie innego rezultatu – dodaje. Białostocka prokuratura nie udzieliła nam wczoraj odpowiedzi na to pytanie. Z kolei Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS i współautor wniosku do TK, już nie jest tak jednoznaczny w ocenie. Uważa, że działania prokuratury w Białymstoku mogą być efektem wątpliwości, jakie zrodziła wspomniana uchwała, a szerzej problemu, jakim jest status niekonstytucyjnych przepisów przed ogłoszeniem wyroku w Dzienniku Ustaw. Ale nawet on uważa, że powinniśmy się trzymać konstytucji.
– Gdy mówimy o prawie do życia, wątpliwości same się nasuwają. Wykonujący zabiegi przerwania ciąży między orzeczeniem a publikacją wyroku w sprawie aborcji będą się borykać z zarzutem działań w oparciu o niekonstytucyjne przepisy, choć nie wydaje mi się, aby mogli zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej – mówi. Spytaliśmy o to Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort skierował nas do Prokuratury Okręgowej, ta na razie milczy, podobnie jak pytany przez nas TK. Sprawy nie chce komentować także były wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który był zaangażowany w walkę o zmianę przepisów aborcyjnych.