Penalizacja przerywania ciąży z powodu wad płodu jest faktem. Pytanie, czy zaostrzenie przepisów na skutek wyroku TK, a nie zmiany kodeksu, jest zgodne z prawem.

Usunięcie z ustawy o dopuszczalności przerywania ciąży jednego z trzech dopuszczalnych powodów aborcji (z powodu wad płodu) automatycznie rozszerza odpowiedzialność, o której mowa w art. 152 kodeksu karnego. Przepis ten przewiduje karę do trzech lat więzienia za przerwanie ciąży (lub pomocnictwo) z naruszeniem przepisów ustawy. Od publikacji orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw jedynymi legalnymi przesłankami do przerwania ciąży są sytuacje, w której życie lub zdrowie matki jest zagrożone albo ciąża pochodzi z gwałtu.
Orzeczenie opublikowano tuż przed północą 27 stycznia. Tymczasem wejście w życie orzeczenia TK z dniem jego ogłoszenia oznacza, że niezależnie od godziny publikacji wchodzi ono w życie z początkiem dnia. Czy to znaczy, że dokonane tego dnia zabiegi były nielegalne i można będzie pociągnąć lekarzy do odpowiedzialności? – Moim zdaniem nie, gdyż retroaktywne stosowanie przepisów karnych jest niedopuszczalne w świetle konstytucji, a zasada nullum crimen sine lege przesądza, że kara może być nałożona wyłącznie za czyn bezprawny w czasie jego popełnienia – tłumaczy dr Tomasz Zalasiński z Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji im. S. Batorego – Co więcej, nie popełnia przestępstwa ten, kto dopuszcza się czynu bezprawnego w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności. Lekarz dokonujący w środę zabiegu nie mógł mieć wiedzy, że akurat tego dnia przed północą rozstrzygnięcie zostanie opublikowane – dodaje adwokat.
Inna sprawa, że zdaniem konstytucjonalistów rozszerzenie zakresu czynów, które podlegają teraz pod art. 152 k.k. w konsekwencji wydania wyroku TK, było niedopuszczalne i jest jednym z argumentów przemawiających za tym, że trybunał nie powinien był stwierdzać niekonstytucyjności przesłanki embriopatologicznej, lecz umorzyć postępowania. Sędziowie Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski podkreślali w zdaniach odrębnych, że zgodnie z art. 42 ust. 1 konstytucji czyny karalne powinny być określone „przez ustawę”, czyli akt parlamentu uchwalony w określonej w konstytucji procedurze ustawodawczej. Tworzenie prawa nie leży w gestii trybunału i ten jako tzw. ustawodawca negatywny nie może wyręczać parlamentu i samodzielnie określać zakresu norm karnych. Wracają też wątpliwości co do statusu orzeczenia z powodu udziału w składzie tzw. sędziów dublerów oraz Krystyny Pawłowicz, która nie wyłączyła się z orzekania, choć należała do grupy posłów wnioskodawców analogicznego wniosku do TK, którego ten nie rozpoznał przed upływem poprzedniej kadencji Sejmu.
– Orzeczenie zapadłe przy wadliwie obsadzonym składzie, z udziałem sędziów wybranych nieprawidłowo, jest nieważne – przekonuje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. – Oczywiście może być tak, że decyzja wywoła efekt mrożący wśród lekarzy, ale wydaje mi się, że tylko do wydania pierwszego wyroku. Prędzej czy później sądy będą musiały zająć stanowiska w sprawie, bo pierwszą kwestią, jaka zostanie podniesiona przez obrońcę oskarżonego lekarza, będzie kwestionowanie legalności wyroku TK. Apeluję do sędziów, by sądząc ewentualnie takie sprawy, nie zapominali o tym zagadnieniu – dodaje. Jednak TK nie od dziś wydaje wyroki z udziałem tzw. dublerów, a pomijanie ich w orzecznictwie jest na razie incydentalne. Poza tym wśród takich orzeczeń TK były też rozstrzygnięcia korzystne dla obywateli. A to oznacza, że także takie wyroki trzeba by uznawać za niebyłe.
– Nie służy to porządkowi prawnemu. Jednak ani sędziowie, ani obywatele nie mogą wybiórczo podchodzić do kwestii legalności orzeczeń zapadłych z udziałem sędziów dublerów i przymykać oko, jeśli wyrok jest korzystny. Nie oznacza to automatycznie, że sąd ma zupełnie ignorować fakt, że TK w niewłaściwym składzie stwierdził niekonstytucyjność jakiegoś przepisu. Wręcz przeciwnie, może ocenić zagadnienie w ramach rozproszonej kontroli konstytucyjności i wziąć pod uwagę argumenty akademickie – dodaje Markiewicz. Z kolei rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w wydanym wczoraj oświadczeniu zwrócił uwagę, że obecny zakres dostępu do legalnej aborcji może również rodzić wątpliwości w kontekście wiążących Polskę umów międzynarodowych.
„Komitet Praw Człowieka ONZ, rozpatrując sprawę Mellet przeciwko Irlandii dotyczącą ciężarnej kobiety, której odmówiono aborcji, mimo że u płodu stwierdzono poważne i nieodwracalne uszkodzenie, uznał, że Irlandia złamała zobowiązania wynikające z Międzynarodowego Paktu Praw Osobistych i Politycznych. Brak możliwości dokonania legalnej aborcji w sytuacji, gdy zaistniała przesłanka embriopatologiczna i w konsekwencji zmuszenie kobiety do donoszenia ciąży bądź udania się poza granice kraju w celu dokonania aborcji stanowi nieludzkie i poniżające traktowanie kobiety, godzi w prawo do prywatności, a także jest przejawem dyskryminacji” – czytamy w oświadczeniu. Komitet uznał, że Irlandia w celu wykluczenia dalszych naruszeń praw człowieka winna wprowadzić stosowne zmiany w prawie, a jeśli to konieczne, to także w konstytucji. „Możliwe zatem, że w nieodległej przyszłości sytuacja niemal całkowitego zakazu aborcji w Polsce stanie się przedmiotem zainteresowania organów ONZ, Rady Europy czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka” – konkluduje Bodnar.