Opóźnia się start nowego europejskiego urzędu do ścigania przestępstw finansowych. W tle wciąż niewyjaśniony skandal.
Opóźnia się start nowego europejskiego urzędu do ścigania przestępstw finansowych. W tle wciąż niewyjaśniony skandal.
Europejska Prokuratura (EPPO), nowy organ mający stać na straży interesów finansowych Wspólnoty, miała zacząć działać pod koniec zeszłego roku, ale wciąż nie ma pełnego składu. Swoich śledczych do nowego organu nie delegowała większość spośród 22 krajów biorących udział w inicjatywie. Jak informuje nas EPPO, brakuje prokuratorów aż z 16 państw. Co więcej, do pracy gotowi są jedynie śledczy zgłoszeni przez Niemcy, Słowację i Estonię. Kandydatów zgłosiły także Holandia, Litwa i Czechy, ale EPPO musi jeszcze je zatwierdzić. – Mamy nadzieję, że otrzymamy kandydatury z pozostałych krajów jak najszybciej. Tylko wtedy, gdy będziemy mieć prokuratorów we wszystkich 22 państwach, będziemy mogli rozpocząć operacje – podkreśla nasz rozmówca.
Polska jest jednym z pięciu krajów członkowskich, które pozostają poza Europejską Prokuraturą – obok Węgier, Irlandii, Danii i Szwecji (ta ostatnia ogłosiła już wolę dołączenia do EPPO).
– Rozpoczęliśmy rozmowy z pięcioma niezaangażowanymi państwami na temat ułożenia współpracy – dodaje nasze źródło w EPPO. Brak formalnego uczestnictwa nie będzie bowiem oznaczać, że EPPO zrezygnuje z prowadzenia przestępstw, w które zaangażowani byli obywatele nieuczestniczącego państwa lub które zostało popełnione na ich terytorium.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie widzi jednak powodu, by przystępować do EPPO. Jak mówi nam wiceszef tego resortu Marcin Warchoł, zwalczanie przestępczości jest kompetencją państw członkowskich. – Europejska Prokuratura miałaby niewielką wartość dodaną. Mamy już wystarczająco rozwinięty system współpracy międzynarodowej w sprawach karnych: europejski nakaz dowodowy, europejski nakaz aresztowania, wzajemne uznawanie orzeczeń – wymienia. Dodaje, że państwa członkowskie mają inne modele postępowania karnego. – We Włoszech np. praktycznie nie gromadzi się dowodów w toku postępowania przygotowawczego, a w Polsce już tak. Takie różnice sprawiają, że wspólny prokurator nie jest w stanie działać w sposób równy i sprawiedliwy dla wszystkich – podkreśla Warchoł.
Niemiecki europoseł Zielonych Daniel Freund uważa jednak, że to właśnie różnice w systemach krajowych utrudniają ściganie niektórych przestępstw finansowanych. Jak przypomina, EPPO została powołana nie tylko do ścigania nadużyć dotyczących europejskiego budżetu, ale i np. oszustw związanych z wyłudzeniami VAT powyżej 10 mln euro. – Tego typu przestępstwa są trudne do wykrycia w jednym kraju, bo mają charakter ponadnarodowy. By to robić skutecznie, trzeba połączyć w jeden obraz sytuację w wielu państwach. Europejska Prokuratura może mieć tu olbrzymią wartość dodaną – zaznacza. Polityk Zielonych uważa, że szczególnie ważny jest udział w Europejskiej Prokuraturze Polski i Węgier, które są beneficjentami netto europejskiego budżetu.
Tymczasem VAT był jednym z powodów, dla których Polska nie chciała przyłączyć się do EPPO. W ocenie resortu sprawiedliwości dochody z tego podatku stanowią bezpośrednio dochód budżetu państw, a tylko w znikomej części dochód budżetu UE, trudno więc mówić o szkodzie wyrządzanej interesom finansowym Wspólnoty.
Nowy urząd przygotowuje się do startu w oparach skandalu związanego z prokuratorskimi nominacjami. Jak pisaliśmy wyżej, nadal brakuje śledczych, którzy będą oddelegowani do współpracy z EPPO w poszczególnych krajach. Natomiast już latem zeszłego roku wybrani zostali europejscy prokuratorzy, którzy będą pracować w siedzibie EPPO w Luksemburgu. 22 eurośledczych wybrali ministrowie krajów członkowskich w Radzie UE na podstawie kandydatur zgłoszonych przez poszczególne stolice. Ale dopiero teraz na jaw wyszły kontrowersje związane z portugalską nominacją. Okazuje się, że José Guerra został wybrany na stanowisko europejskiego prokuratora na podstawie nieprawdziwych informacji przekazanych przez Lizbonę oraz wbrew opinii panelu doradczego, który rekomendował jego koleżankę po fachu Anę Carlę Almeidę (kraje przedstawiały po dwie kandydatury, które następnie były oceniane przez panel doradczy). Portugalska opozycja uważa, że decyzja Lizbony, by pomimo rekomendacji ekspertów postawić na Guerrę, była motywowana politycznie. Zwraca uwagę, że Almeida była wcześniej zaangażowana w prowadzenie postępowania w sprawie dostaw wyposażenia dla portugalskich strażaków, które dotyczyło polityków rządzącego ugrupowania socjalistów. Rząd się broni twierdząc, że cała sprawa została rozkręcona przez opozycję, by przyćmić portugalską prezydencję (Lizbona sprawuje w tym półroczu przewodnictwo w Radzie UE).
Daniel Freund apelował o wyjaśnienie tej sprawy w Parlamencie Europejskim. W rozmowie z DGP zwraca uwagę, że także Belgia i Bułgaria przeforsowały kandydatury wbrew rekomendacjom panelu doradczego. – Wobec europejskich prokuratorów nie powinno być żadnych wątpliwości. Tymczasem mamy trzech prokuratorów, w których obsadę ingerowali politycy. Ta sprawa musi zostać wyjaśniona – podkreśla. Europarlamentarzyści domagają się upublicznienia dokumentów, na podstawie których Rada UE dokonała ich wyboru.
Belg Jean-Michel Verelst, który był kandydatem na europejskiego prokuratora rekomendowanym przez panel, ale nie otrzymał nominacji, zaskarżył Radę UE do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama