13 lat więzienia dla studenta, który zabił ukochaną trzema ciosami nożem w szyję. Sąd uznał, że żal z powodu rozstania, nie zaburzał funkcjonowania chłopaka. O afekcie mowy być nie może.
Choć w tle jest historia miłosna, romantycznego zakończenia nie było. To historia dwojga młodych ludzi, którzy poznali się na studiach. Nazwijmy ich – sięgając po pierwsze z brzegu imiona - Robert i Karolina. Na pierwszym roku studiów zaprzyjaźnili się i po dwóch miesiącach stanowili parę. Dziewczyna była osobą radosną i towarzyską. Jej chłopak był zaś człowiekiem zamkniętym w sobie, najlepiej czuł się w gronie swoich znajomych, nie lubił okazywać emocji, był ambitny, uparty i często miewał zmienne nastroje.
Rozstania i powroty
Początkowo – bo początki zazwyczaj są dobre - ich wzajemne relacje układały się właściwie. Po niedługim czasie zaczęło dochodzić do kłótni i sprzeczek spowodowanych zazdrością Roberta o Karolinę, jak również coraz bardziej widoczną niezgodnością ich charakterów. Karolina zarzucała chłopakowi, że poświęca jej zbyt mało czasu. On zaś miał do niej pretensje, że wychodzi bez niego na spotkania ze znajomymi, nie pytając go wcześniej, czy chce jej towarzyszyć. Zazdrość Roberta oraz niezgodność ich charakterów skutkowały częstymi rozstaniami pary, głównie z inicjatywy Karoliny. Po pewnym czasie wracali do siebie. Rozstania te bardzo przeżywał Robert, który kochał Karolinę i nie wyobrażał sobie życia bez niej. Również ona była bardzo zaangażowana w ich związek, co powodowało, że dawała mu kolejne szanse.
W końcu zerwała z Robertem, ale nie chciała definitywnie kończyć znajomości. Zaproponowała, aby w dalszym ciągu spotykali się nas stopie przyjacielskiej. Po jakimś czasie zaprosiła więc byłego chłopaka na organizowanego przez siebie grilla. Tego samego dnia byli na spacerze i Robert powiedział Karolinie, że ciągle o niej myśli i tęskni za nią. W odpowiedzi usłyszał, że ona też o nim myśli. Następnie dziewczyna poszła organizować grilla, a Robert poszedł na kurs tańca i po jego zakończeniu wrócił na imprezę. Podczas grilla cały czas obserwował dziewczynę i patrzył z kim rozmawia i jak się zachowuje. Był zazdrosny o mężczyzn z którymi tam się bawiła i rozmawiała.
Nóż w plecaku
Po imprezie każdy poszedł w swoją stronę. A przynajmniej tak się wydawało. Robert w rzeczywistości poszedł za dziewczyną i towarzyszącymi jej osobami aż pod jej dom. Zobaczył wówczas, że Karolina razem z chłopakiem poznanym niedługo wcześniej, który też był na grillu wchodzą do bramy jej bloku. Dziewczyna zaproponowała nowopoznanemu przyjacielowi, aby przenocował u nich w mieszkaniu (mieszkała bowiem z przyjaciółką i bratem). Robert stał dłuższą chwilę pod blokiem czekając aż nieznajomy chłopak wyjdzie, jednak bezskutecznie. Zrezygnował i udał się do domu.
Następnego dnia poszedł na uczelnię. Zabrał ze sobą placek, w którym znajdowały się klucze z pendrivem, skoroszyt formatu A-4, polarowe rękawiczki, a w bocznej kieszonce nóż składany (który zakupił niedługo po rozstaniu z Karoliną). Chłopak czekał na Karolinę, żeby z nią porozmawiać. Gdy się spotkali, poszli do jej mieszkania. Kiedy znajdowali się na strychu budynku chłopak zapytał o poprzedni wieczór, interesowało go, czy poznany przez nią chłopak, jest tylko jej kolegą. Dziewczyna potwierdziła. Robert zapytał czy ten chłopak spędził u niej noc. Karolina zaprzeczyła. W odpowiedzi Robert przyznał, że poprzedniego wieczoru szedł za nią do jej domu i wszystko widział. Dziewczyna zdenerwowała się, powiedziała, że nie chce z nim rozmawiać i skierowała się w stronę wyjścia. Doszło do szarpaniny. Robert chwycił nóż, który nosił w plecaku i zadał Karolinie trzy ciosy. W szyję. Krew była wszędzie. Zadzwonił na pogotowie prosząc o pomoc. Pobiegł do sąsiada, którego poinformował, że jego koleżanka nie oddycha prosząc go, aby zadzwonił po pomoc. Pogotowie stwierdziło zgon.
Przybyłym na miejsce funkcjonariuszom policji Robert powiedział, że umówił się na strychu ze swoją dziewczyną, a kiedy przyszedł na miejsce zobaczył ją leżącą na podłodze z nożem w szyi, który chcąc ją ratować wyjął z szyi i zaczął tamować krew.
Został oskarżony o zabójstwo, tj. o czyn z art. 148 par. 1 kodeksu karnego.
Przyszłość za kratami
I tak też uznał wrocławski Sąd Okręgowy i wymierzył Robertowi karę 13 lat pozbawienia wolności. Sąd wskazał, że chłopak wiedział, że przez zadanie trzech ciosów w szyję nożem o długości ostrza ok. 15 cm, spowoduje śmierć dziewczyny. Zgromadzony w sprawie materiał dowody wyklucza możliwość przyjęcia, że Robert działał w afekcie, a więc w stanie silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. Najczęściej jest to bowiem proces krótkotrwały - gwałtowna reakcja emocjonalna na silny bodziec, który ją wywołał. Zamiar zabójstwa podjęty w takich warunkach określa się jako „zamiar nagły". Jednak napięcie emocjonalne może narastać przez dłuższy czas, znajdując ujście w nagłym wybuchu nawet pod wpływem pozornie błahego bodźca. Reakcja ta może być odpowiedzią na doznaną krzywdę osobistą i wynikać z gniewu, prymitywnej potrzeby zemsty, zazdrości, upokorzenia, strachu. Tu jednak takiej sytuacji nie ma.
Związek pary przebiegał burzliwie. Pomiędzy nimi dochodziło do częstych sprzeczek, kłótni, spowodowanych zazdrością Roberta, jak również bez wątpienia odmiennością charakterów. Z tego też powodu dochodziło do rozstań, w szczególności inicjowanych przez Karolinę. Rozstania te, w tym ostatnie rozstanie, chłopak bez wątpienia przeżywał, był w tym okresie przygnębiony, tęsknił za ukochaną i liczył na to, że znowu będą razem. Żal z powodu rozstania, nie zaburzał jednak całości jego funkcjonowania. W dalszym ciągu wypełniał on swoje obowiązki, podejmował różne formy aktywności, utrzymywał kontakty towarzyskie. Zarówno w dzień poprzedzający zabójstwo, jak również krytycznego dnia widział Karolinę w towarzystwie i bez wątpienia przeżywał emocje, gniew, zazdrość, poczucie odrzucenia. Pomimo tego zachowywał się spokojnie, nie rezygnował z pójścia na kurs tańca, w kontaktach ze znajomymi zachowywał się normalnie, planował spotkania towarzyskie. Niewątpliwym jest więc, że panował nad emocjami.
Wymierzając oskarżonemu karę 13 lat więzienia, sąd wziął pod uwagę przede wszystkim fakt, że Robert pozbawił życia 23-letnią kobietę, odebrał rodzicom dziecko, braciom siostrę, wyrządził ból jej przyjaciołom i znajomym. Wartość życia ludzkiego nie podlega oczywiście różnicowaniu, w zależności od osoby, jej cech, czy też trybu życia. Nie sposób jednak nie zauważyć, że pozbawił życia wyjątkową osobę: niezwykle i wszechstronnie uzdolnioną, która w przyszłości mogłaby bardzo dużo wnieść do społeczeństwa.
Wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu z 25 marca 2013 r., sygn. akt III K 204/12