Prezydent zawetował nowelizację tzw. ustawy łańcuchowej, argumentując, że jest ona nieprecyzyjna i wskazując, że gdyby weszła w życie, to psy musiałyby mieć zapewnione kojce wielkości kawalerek. Następnie głowa państwa przedstawiła swój pomysł na uregulowanie tej kwestii. Jak pani ocenia te działania Karola Nawrockiego?

Prezydent w swoim projekcie w ogóle nie określił wymiarów kojców, w jakich miałyby być trzymane zwierzęta. Czy to oznacza, że po ewentualnym wejściu w życie zaproponowanych przez Karola Nawrockiego rozwiązań psy będzie można trzymać w kojcach o wymiarach metr na metr? Gdyby te przepisy weszły w życie, mogłyby spowodować pogorszenie obecnej sytuacji zwierząt. Obowiązujące dziś regulacje stanowią bowiem, że łańcuch, na którym trzymany jest pies, musi mieć długość minimum 3 metrów. Tak więc pies ma zagwarantowaną jakąś minimalną powierzchnię życiową. Tymczasem z prezydenckiego projektu nie wynika, że psy miałyby zagwarantowane choć tych kilka metrów, a przecież w przypadku innych zwierząt, np. gospodarskich, prawo takie minimalne wymogi przewiduje. Propozycje prezydenta oceniam więc bardzo negatywnie, to psucie prawa.

Jeśli zaś chodzi o zawetowaną nowelizację, to na komisji zgłaszałam uwagi, że łatwiej byłoby egzekwować projektowane przepisy, gdyby wielkość kojca była uzależniona od wielkości zwierzęcia w kłębie, a nie od jego wagi. Tym niemniej, przyjęte przez Sejm przepisy były dużo lepsze niż prezydencka propozycja, aby żadnych norm powierzchniowych nie było.

W ustawie prezydenta nie ma żadnych wytycznych co do konstrukcji kojca, poza tym że ma w nim być buda z izolacją cieplną dla psów przebywających na zewnątrz lub w nieogrzewanym pomieszczeniu. W tym fragmencie jest też napisane, że buda powinna być dostosowana do wielkości psa.

To może spowodować, że właściciele zostawią metr powierzchni wokół budy. Przyjęta przez parlament ustawa, po poprawkach Senatu, przewidywała tymczasem, że kojce mają być przezierne, żeby zwierzę miało możliwość obserwowania otoczenia. Prezydent, uzasadniając swój projekt i weto nowelizacji, powiedział, że nie godzi się na stygmatyzowanie wsi. A przecież wszystkie te przepisy, także te przygotowane przez niego, dotyczą zwierząt utrzymywanych właśnie na wsiach. Oczywiście, w miastach też zdarzają się przypadki trzymania psów w niewłaściwych warunkach, ale niestety, czy panu prezydentowi się to podoba, czy nie, ten problem głównie dotyczy środowisk wiejskich. Wcześniej wiejskie psy często były trzymane całymi dniami na łańcuchu, a teraz mogą spędzić je w kojcach, a wykreślenie wymiarów może spowodować, że mogą spędzić życie w ciasnym kojcu.

Działanie pana prezydenta odczytuję jako ukłon w kierunku rolników. Prezydentowi wcale nie chodziło o to, że nowela, którą zawetował, była zła, a wyłącznie o to, aby nie przysparzać rolnikom obowiązków. Wybrał interesy części swojego elektoratu zamiast dobra zwierząt. Chociaż większość Polek i Polaków według sondaży jest przeciwna trzymaniu psów na łańcuchach. Już w 2020 r. w sondażu CBOS 74 proc. respondentów poparło wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchu. Niestety, nie można liczyć tylko na to, że właściciele zwierząt będą dobrzy i odpowiedzialni. Kiedy nie było żadnych ustawowych wymogów, to psy trzymano na metrowych łańcuchach. Właśnie dlatego zmieniono przepisy, żeby te łańcuchy miały chociaż trzy metry długości. Nieokreślenie wielkości kojców może spowodować, że zwierzęta będą trzymane całe życie w małych klatkach.

Jak brak precyzyjnych zapisów w prezydenckim projekcie co do wymiarów kojca może wpłynąć na egzekwowanie nowych przepisów?

Spowoduje to, że właściciele zwierząt nie będą tak naprawdę wiedzieli, za co będzie im grozić odpowiedzialność. W zawetowanej ustawie sankcje karne były jasne - niezachowanie normy powierzchniowej byłoby wykroczeniem. Kojec miał mieć określoną wielkość, jeśli był mniejszy, to policja mogłaby wystawić mandat. Jeśli propozycje prezydenta weszłyby w życie, powstałby problem z egzekwowaniem zawartych w nim rozwiązań. Bo skoro nie byłoby żadnych konkretnych wymogów co do wielkości kojców, to w jaki sposób odpowiednie organy miałyby stwierdzać, że doszło do naruszenia prawa? Sąd za każdym razem miałby powoływać biegłego, który ustalałby, czy kojec jest odpowiedniej wielkości, czy też nie?

Rozmawiała: Olga Łozińska